Wierzbowe Serce uśmiechnęła się widząc zaangażowanie swojej uczennicy. Kotki ćwiczyły razem aż do zachodu słońca. Po powrocie do obozu obie były wykończone, ale burą kotkę rozpierała duma, ponieważ Wschodząca Łapa ciągle robiła postępy.
- Muszę ci powiedzieć, że świetnie ci poszło. - miauknęła rozpromieniona Wierzba.
- Dziękuję, Wierzbowe Serce. - powiedziała terminatorka, zwracając swój brudny pyszczek na mentorkę. W długim szylkretowym futrze kotka miała śnieg i suche gałązki.
- Idę jeszcze porozmawiać z Błękitną Łapą i Szumiącą Łapą. - mruknęła Wschodząca Łapa. - Do jutra.
Terminatorka poszła od siedzącego przed legowiskiem uczniów rodzeństwa. Wierzbowe Serce westchnęła smutno, przypominając sobie o Ciernistej Łapie i Jeżowej Łapie.
- Wierzbowe Serce? - kotka usłyszała głos Omszonej Skóry za sobą.
- O, cześć, Omszona Skóro... A co ty tu robisz? Nie powinieneś być u medyczek? Słyszałam, że ostatnio kaszlałeś... - bura zmarszczyła brwi. Miała nadzieję, że kocur nie rozchoruje się zbyt mocno.
- To nic takiego. - miauknął kocur. - Ja tylko chciałem z tobą porozmawiać.
- Coś się stało? - zapytała zmartwiona.
- Nie... po prostu brakuje mi towarzystwa... - Omszona Skóra spojrzał na nią smutnymi oczkami. Wierzba roześmiała się głośno, co po chwili udzieliło się również Omszonemu.
***
Wierzbowe Serce przyczajona za krzakami obserwowała Wschodzącą Łapę, która akurat polowała. Uczennica radziła sobie ze wszystkim świetnie i Wierzba uważała, że terminatorka już jest gotowa by zostać wojowniczką. Już niedługo pójdzie porozmawiać z Niedźwiedzią Gwiazdą o jej mianowaniu. Gdy Wschodząca Łapa złapała kolejną zdobycz, Wierzba wyszła z swojego ukrycia i stanęła za terminatorką.
- Wschodząca Łapo... - zaczęła. Uczennica zjeżyła futro, słysząc głos za sobą.
- W-wierzbowe Serce... - wymruczała pod nosem, szybko się obracając.
- Uważam, że jesteś gotowa by zostać wojowniczką. Niczego więcej już cię nie nauczę. - powiedziała z dumą w głosie. Wschodzącej Łapie zaświeciły się oczy.
- Naprawdę?! - ucieszona pisnęła po chwili.
- Tak. - Wierzbowe Serce uniosła wargi odsłaniając ząbki w szczerym uśmiechu. Podobnie jak terminatorka już nie mogła się doczekać mianowania uczennicy.
***
Coraz więcej kotów chorowało na Łzawy Kaszel. Zaćmienie dopadło już bardzo wiele kotów, a w obozie unosił się odór choroby. Omszona Skóra, Ostry Kieł, Miętowy Oddech i Błękitna Łapa trafili do medyczek, a z Różanym Kwiatem też nie było za dobrze. Jednak najgorzej było z Miętowym Oddechem. Rudy kocur ciągle kaszlał i bardzo rzadko wychodził z legowiska medyczek. Było z nim coraz gorzej. Koty, które nie były chore były przygnębione i martwiły się o resztę klanu. Wierzbowe Serce akurat postanowiła zanieść coś do jedzenia Błękitnej Łapie. Uczennica spodziewała się kociąt, a dopadła ją choroba, co może przynieść za sobą problemy. Przechodząc obok legowiska Fenkułowego Serca Wierzba przypadkiem usłyszała rozmowę Ostrego Kła i Miętowego Oddechu. Kotka zjeżyła sierść, gdy usłyszała słowa rudego kota. Miętowy Oddech jest ojcem Pylistego Czoła? Ale to by znaczyło, że zdradził klan. Pomyślała kocica, marszcząc brwi. Ostry Kieł wyszedł z legowiska medyków i skierował się w stronę stosu ze zwierzyną, jednak Wierzbowe Serce szybko mu zagrodziła drogę.
- Co to ma znaczyć? - zapytała kotka, mrużąc zielone ślepia.
- W-wierzbowe Serce? O co ci chodzi? - miauknął zaskoczony kocur.
- Słyszałam waszą rozmowę. Jakim cudem Pyliste Czoło jest synem Miętowego Oddechu? - mruknęła, bijąc nerwowo ogonem o ziemię. Ostry stanął nieruchomo, mrugając co chwilę złotymi oczami.
- Wyjaśnię ci to, ale nie tutaj. - miauknął po chwili, spuszczając wzrok na swoje łapy.
Oba koty wyszły z obozu, by spokojnie porozmawiać. Po chwili usiedli na Słonecznej Polanie, a Ostry Kieł zaczął opowiadać.
- Teraz już wszystko wiesz... - powiedział na koniec kocur, patrząc na Miejsce Gdzie Zachodzi Słońce. Kotka kiwnęła głową. Nawet nie pomyślałaby, że Miętowy Oddech mógłby mieć romans z samotniczką.
- Kiedy macie zamiar powiedzieć to Pylistemu Czołu? Gdy będzie już starszym wojownikiem? Takich rzeczy nie można trzymać w tajemnicy. - powiedziała po chwili namysłu Wierzbowe Serce.
- Masz rację, ale jak mu to powiedzieć? "Cześć, wiesz że Miętowy Oddech jest twoim ojcem, ale nie miał odwagi powiedzieć ci tego wcześniej?"? Po za tym nie wiadomo, jak on to przyjmie...
- Trzeba to przemyśleć. Teraz musimy wracać już do obozu, bo zaczyna się ściemniać. - miauknęła bura, wstając. Wchodząc do obozu zobaczyli zbiorowisko przy legowisku medyków. O nie... pomyślała kotka i szybkim krokiem znalazła się obok innych kotów, a za nią przyszedł Ostry Kieł. Wierzba przepchnęła się między wojownikami, a w legowisku zobaczyła nieruchome ciało Miętowego Oddechu. Oczy kocura były zamglone, a boki w ogóle się nie poruszały. Choroba go wykończyła. Wierzba zwiesiła głowę i zrobiła miejsce dla Ostrego Kła. Oczy kocura się zaszkliły, po czym wojownik usiadł obok ciała, a po jego policzkach spływały łzy. Smutek ściskał Wierzbie serce, gdy musiała patrzeć na partnera w takim stanie. Kotka czuła się bezsilna i nie wiedziała co zrobić. W końcu postanowiła zostać przy nim. Po chwili większość kotów odeszła by zająć się swoimi obowiązkami. Wierzba usłyszała ciche kroki za sobą. Odwróciła głowę i zobaczyła Wschodzącą Łapę.
- Muszę ci powiedzieć, że świetnie ci poszło. - miauknęła rozpromieniona Wierzba.
- Dziękuję, Wierzbowe Serce. - powiedziała terminatorka, zwracając swój brudny pyszczek na mentorkę. W długim szylkretowym futrze kotka miała śnieg i suche gałązki.
- Idę jeszcze porozmawiać z Błękitną Łapą i Szumiącą Łapą. - mruknęła Wschodząca Łapa. - Do jutra.
Terminatorka poszła od siedzącego przed legowiskiem uczniów rodzeństwa. Wierzbowe Serce westchnęła smutno, przypominając sobie o Ciernistej Łapie i Jeżowej Łapie.
- Wierzbowe Serce? - kotka usłyszała głos Omszonej Skóry za sobą.
- O, cześć, Omszona Skóro... A co ty tu robisz? Nie powinieneś być u medyczek? Słyszałam, że ostatnio kaszlałeś... - bura zmarszczyła brwi. Miała nadzieję, że kocur nie rozchoruje się zbyt mocno.
- To nic takiego. - miauknął kocur. - Ja tylko chciałem z tobą porozmawiać.
- Coś się stało? - zapytała zmartwiona.
- Nie... po prostu brakuje mi towarzystwa... - Omszona Skóra spojrzał na nią smutnymi oczkami. Wierzba roześmiała się głośno, co po chwili udzieliło się również Omszonemu.
***
Wierzbowe Serce przyczajona za krzakami obserwowała Wschodzącą Łapę, która akurat polowała. Uczennica radziła sobie ze wszystkim świetnie i Wierzba uważała, że terminatorka już jest gotowa by zostać wojowniczką. Już niedługo pójdzie porozmawiać z Niedźwiedzią Gwiazdą o jej mianowaniu. Gdy Wschodząca Łapa złapała kolejną zdobycz, Wierzba wyszła z swojego ukrycia i stanęła za terminatorką.
- Wschodząca Łapo... - zaczęła. Uczennica zjeżyła futro, słysząc głos za sobą.
- W-wierzbowe Serce... - wymruczała pod nosem, szybko się obracając.
- Uważam, że jesteś gotowa by zostać wojowniczką. Niczego więcej już cię nie nauczę. - powiedziała z dumą w głosie. Wschodzącej Łapie zaświeciły się oczy.
- Naprawdę?! - ucieszona pisnęła po chwili.
- Tak. - Wierzbowe Serce uniosła wargi odsłaniając ząbki w szczerym uśmiechu. Podobnie jak terminatorka już nie mogła się doczekać mianowania uczennicy.
***
Coraz więcej kotów chorowało na Łzawy Kaszel. Zaćmienie dopadło już bardzo wiele kotów, a w obozie unosił się odór choroby. Omszona Skóra, Ostry Kieł, Miętowy Oddech i Błękitna Łapa trafili do medyczek, a z Różanym Kwiatem też nie było za dobrze. Jednak najgorzej było z Miętowym Oddechem. Rudy kocur ciągle kaszlał i bardzo rzadko wychodził z legowiska medyczek. Było z nim coraz gorzej. Koty, które nie były chore były przygnębione i martwiły się o resztę klanu. Wierzbowe Serce akurat postanowiła zanieść coś do jedzenia Błękitnej Łapie. Uczennica spodziewała się kociąt, a dopadła ją choroba, co może przynieść za sobą problemy. Przechodząc obok legowiska Fenkułowego Serca Wierzba przypadkiem usłyszała rozmowę Ostrego Kła i Miętowego Oddechu. Kotka zjeżyła sierść, gdy usłyszała słowa rudego kota. Miętowy Oddech jest ojcem Pylistego Czoła? Ale to by znaczyło, że zdradził klan. Pomyślała kocica, marszcząc brwi. Ostry Kieł wyszedł z legowiska medyków i skierował się w stronę stosu ze zwierzyną, jednak Wierzbowe Serce szybko mu zagrodziła drogę.
- Co to ma znaczyć? - zapytała kotka, mrużąc zielone ślepia.
- W-wierzbowe Serce? O co ci chodzi? - miauknął zaskoczony kocur.
- Słyszałam waszą rozmowę. Jakim cudem Pyliste Czoło jest synem Miętowego Oddechu? - mruknęła, bijąc nerwowo ogonem o ziemię. Ostry stanął nieruchomo, mrugając co chwilę złotymi oczami.
- Wyjaśnię ci to, ale nie tutaj. - miauknął po chwili, spuszczając wzrok na swoje łapy.
Oba koty wyszły z obozu, by spokojnie porozmawiać. Po chwili usiedli na Słonecznej Polanie, a Ostry Kieł zaczął opowiadać.
- Teraz już wszystko wiesz... - powiedział na koniec kocur, patrząc na Miejsce Gdzie Zachodzi Słońce. Kotka kiwnęła głową. Nawet nie pomyślałaby, że Miętowy Oddech mógłby mieć romans z samotniczką.
- Kiedy macie zamiar powiedzieć to Pylistemu Czołu? Gdy będzie już starszym wojownikiem? Takich rzeczy nie można trzymać w tajemnicy. - powiedziała po chwili namysłu Wierzbowe Serce.
- Masz rację, ale jak mu to powiedzieć? "Cześć, wiesz że Miętowy Oddech jest twoim ojcem, ale nie miał odwagi powiedzieć ci tego wcześniej?"? Po za tym nie wiadomo, jak on to przyjmie...
- Trzeba to przemyśleć. Teraz musimy wracać już do obozu, bo zaczyna się ściemniać. - miauknęła bura, wstając. Wchodząc do obozu zobaczyli zbiorowisko przy legowisku medyków. O nie... pomyślała kotka i szybkim krokiem znalazła się obok innych kotów, a za nią przyszedł Ostry Kieł. Wierzba przepchnęła się między wojownikami, a w legowisku zobaczyła nieruchome ciało Miętowego Oddechu. Oczy kocura były zamglone, a boki w ogóle się nie poruszały. Choroba go wykończyła. Wierzba zwiesiła głowę i zrobiła miejsce dla Ostrego Kła. Oczy kocura się zaszkliły, po czym wojownik usiadł obok ciała, a po jego policzkach spływały łzy. Smutek ściskał Wierzbie serce, gdy musiała patrzeć na partnera w takim stanie. Kotka czuła się bezsilna i nie wiedziała co zrobić. W końcu postanowiła zostać przy nim. Po chwili większość kotów odeszła by zająć się swoimi obowiązkami. Wierzba usłyszała ciche kroki za sobą. Odwróciła głowę i zobaczyła Wschodzącą Łapę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz