Słysząc wołanie mamy, położyła uszy po sobie, mając ochotę jak najszybciej oddalić się od norki.
- Zabesz mnie od mamy! Plosie! - szepnęła, sepleniąc i wlepiając wielkie, błękitne ślepka w ślepia kotki tak podobnej do taty.
- Nie mogę, ona będzie się o ciebie martwić - odparła, a jej cierpliwość chyba dobiegała końca.
Właśnie w tej chwili obok nich pojawiła się szylkretowa kotka z rudym ogonem. Natychmiast podniosła niezadowoloną i zaskoczoną córkę. Migotka była wściekła. Jak Ciernista Łodyga mogła... zepsuć jej wspaniały plan?! Wtedy Mama delikatnie odłożyła ją na mech i wróciła do swej byłej uczennicy, zasłaniając swym ciałem wejście do środka.
- Uciekła że żłobka, prawda?
- Tak, włóczyła się sama po obozie...
- Dziękuję, że ją przyprowadziłaś. Zaczęłam się martwić... och, ten kociak kiedyś coś sobie zrobi! Wejdziesz?
- W sumie mogę.
Po tej rozmowie obydwie kotki weszły do norki. Rdzawy Ogon usiadła przy kociakach, energicznie wylizując Trzepotka, który marudził coś pod nosem. Ciernista Łodyga natomiast przysiadła obok, z miłością w oczach obserwując maluchy przyjaciółki. Migotce jednak humor nie dopisywał. Podniosła wysoko ogon, wywaliła język i powędrowała w kąt żłobka, siedząc tam nieruchomo. Była BARDZO zła. Może zwiedziłaby więcej, ale akurat musiała spotkać wojowniczkę... kompletnie nie rozumiała jej dobrych intencji. Tymbardziej, że bura sama się jej przyznała, że też tak uciekała, gdy była kociakiem. Powinna więc rozumieć marzenia i chęci szylkretki. Mała stała tak jeszcze przez kilka minut, lecz słysząc radosne pomruki rodzeństwa nie wytrzymała dłużej. Odwróciła się nagląco i powędrowała w stronę ferajny. Usiadła obok przybyłej. Mimo wszystko ta lekko imponowała jej tytułem wojowniczki. Chciała dowiedzieć się od niej nieco o tym. Jeszcze raz spojrzała silnie w jej zielone oczy. Ciernista posłała jej uśmiech i miłe spojrzenie.
- Jak tio jest... byc wojownicką? - zaczęła niepewnie koteczka.
- Cóż... to naprawdę wspaniałe. Jesteś samodzielna, możesz sama opuszczać obóz... trudno mi to opowiedzieć, ale to coś świetnego.
- Chce jusz byc wojownicką... - westchnęła.
- Ale ma to też minusy.
- Niemoszlile! - odparła zdziwiona.
- Możliwe, możliwe. Przede wszystkim musisz ciężko pracować, słuchać lidera... choć teraz też powinnaś go słuchać. Należy narażać nawet swe życie dla klanu, Pory Nagich Drzew są zimne i okrutne, nie możesz wtedy wtulić się w miłe futerko mamy ani zostać w cieple cały dzień... życie wojownika jest trudne i niebezpieczne, jednak warte poświęceń.
- Dlatiego chce byc jusz wojownikiem! Dlugo tlwa zostianie nim?
- Możesz szkolić się ledwie 4 księżyce, ale też i nawet 14 księżyców. To zależy od twoich umiejętności, poświęcenia, posłuszeństwa oraz decyzji mentora.
- Muse miec jakiekos supel mentola! Takieko jak ty albo mama!
Kocica uśmiechnęła się na tę pochwałę.
- A ty? Jestes jusz mentolem? Mas ucnia? - dodała.
Ciernista Łodygo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz