Gdy Rudzik pierwszy raz zobaczył Srebrny Deszcz, od razu skojarzył mu się on z jakimś agresywnym samotnikiem, z powodu wielu blizn i braku jednego oka. Jego mama zawsze ostrzegała go przed takimi typami, mówiąc, że jak tylko zobaczy jednego to ma uciekać. Kiedy usłyszał, że kocur jest z jednego z leśnych klanów, jeszcze bardziej przeraził się i odbiegł najszybciej jak tylko umiał. Zwolnił dopiero w okolicach stodoły, żeby upewnić się, że nie ściągnął przypadkiem nieznajomego do obozu, po czym zdyszany wszedł do środka. Chciałby ponownie odwiedzić grób zmarłej kotki, ale nie był pewny czy byłoby to bezpieczne. Ostatecznie postanowił udać się tam dopiero za parę dni, sprawdzając uprzednio czy nie jest sam.
***
Rudzik usiadł pod drzewem, wciąż rozgladajac się nerwowo na boki. W miejscu gdzie została pochowana kotka nadal była rozkopana ziemia, bo trawa nie zdążyła jeszcze urosnąć. W połączeniu z starym drzewem bez liści, tworzyło to przygnębiający krajobraz. Kocurek pomyślał chwilę, po czym zerwał parę kwiatków stokrotki, które rosły w pobliżu i położył je delikatnie na rozkopaną ziemię. Dumny ze swojego dzieła, usiadł w ciszy. Nigdy nie słyszał o zwyczaju dekorowania miejsca pochówku zmarłych, ale delikatne i białe płatki stokrotki kojarzyły mu się trochę z nieznajomą. Nie wiedział czy miała ona jakąś rodzinę albo przyjaciół, dla których wiadomość o jej śmierci byłaby z pewnością szokiem, ale czuł się zobowiązany zadbać o to, żeby została zapamiętana. Uśmiechnął się smutno, zamykając na chwilę oczy, jednak chwila spokoju nie trwała długo.
– O, to ty! – usłyszał znajomy głos i po chwili zza krzaków wyskoczył srebrny kocur.
Rudzik wzdrygnął się z przerażeniem i skoczył na równe łapy. Nie był pewien czy znowu nie powinien uciec, jednak wojownik nie wyglądał jakby miał wrogie zamiary.
– Nic ci nie zrobię, dobra? Przyrzekam na Klan Gwiazdy.
Młodszy kocurek przez chwilę w milczeniu przypatrywał się obcemu, po czym z wahaniem pokiwał głową. Gdyby chciał mu coś zrobić, zapewne nie czekał by tak długo. Przez chwilę zapadła niezręczna cisza, którą jednak przerwał Srebrny Deszcz.
– A właśnie, czy leży tu ktoś bliski dla ciebie? Miałem zapytać wcześniej, ale uciekłeś.. – kocur zapytał się, patrząc uważnie na ucznia.
– N-niekoniecznie.. Właściwie, to n-nie znam nawet jej i-imienia. Po prostu... uważam, że skoro nie byłem w stanie jej u-uratować, to przynajmniej powinienem dopilnować, aby została zapamiętana.
Wojownik pokiwał ze zrozumieniem głową, zaraz jednak ponownie zadał pytanie.
– Nie jesteś przypadkiem zbyt młody, żeby obarczać się taką odpowiedzialnością? Ile masz księżyców, siedem? Osiem?
– D-dwanaście! – odparł z pewnym wyrzutem Rudzik. Wiedział, że nie był takiej budowy jak jego brat, ale nie zdawał sobie sprawy, że aż tak z nim źle. – Poza tym uczę się na m-medyka... – próbował niezdarnie się wytłumaczyć, jednak powiedział to chyba bardziej do siebie.
<<Srebrny Deszcz? Haha, też mam mało wolnego czasu, sezon poprawiania zaległych jedynek>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz