Zmierzyła kocura poważnym spojrzeniem. Nie do końca mu wierzyła. Bo skoro go wygnali, dlaczego przyszedł tutaj, na miejsce spotkań klanów? Stąd nie miał gdzie iść dalej. Może to impuls? Nawet jednak, jeśli mogła założyć, że kłamie, albo chociaż postępuje nieroztropnie, nie była przecież ślepa. Czarny Potok wydawał się smutny. Jeśli go wygnali, lub odszedł, musiało się to stać niedawno. Jego futro było potargane. Mogło dojść do jakiejś walki.
– Wyszliśmy się przejść – odpowiedziała kotka, nie spuszczając z niego wzroku. Sama nie wiedziała, co o nim sądzi, postanowiła jednak zachować czujność. Czarny kocur widocznie wyczuł owe podejście, nie podszedł bowiem do nich nawet krok bliżej. Rozmawiali w pewnej odległości, bura ewidentnie była gotowa do odparcia ewentualnego ataku. Postawę miała wyprostowaną, a pazury wbite w ziemię, uszy stały zupełnie tak, jakby należały do zajączka. Jej ogon również był wyprostowany niczym szpila.
Brzoskwiniowa Gałązka wydawała się o wiele bardziej rozluźniona. Raz po raz spoglądała to na Ciernistą Łodygę, to na Czarny Potok, pazury miała jednak schowane, a postawę luźną.
– Więc... Pochodzisz z Klanu Klifu. Co się stało, że już tam nie jesteś? – zapytała. Brzoskwiniowa Gałązka zmierzyła ją karcącym wzrokiem.
– Ciernista Łodygo! – napomniała ją. Buraska kątem oka spojrzała na przyjaciółkę.
– Jaką mamy pewność? – mruknęła. Czarny Potok był większy od ich dwójki. Mieli co prawda przewagę liczebną, wystarczyła jednak chwila nieuwagi, no i masz, jedno z nich leży. Zresztą, nie znali jego umiejętności. Nosił imię wojownika, na pewno wiele potrafił. Kocur pokręcił jednak głową, z wolna.
– Nie szukam kłopotów – odparł spokojnie. Ciernista Łodyga przewróciła oczami. Takie oświadczenie nie do końca jej wystarczało. Miała drążyć temat dalej, jednak bicolorka uderzyła ją ogonem w bok, dając do zrozumienia, że wystarczy. Ciernista wysyczała coś pod nosem, spuściła jednak z tonu. Nie zmieniało to faktu, że zamierzała mieć kocura na oku.
– Świetnie. My też nie – burknęła, a ton jej głosu sprawił, że siedząca obok kotka zaśmiała się.
– Więc – zaczęła Brzoskwinia – może dołączysz do naszego spaceru, Czarny Potoku?
Bura zamrugała dwukrotnie, zdziwiona tą propozycją. Co tej kremowej, zachciało się spoufalać z obcymi?
< Brzoskwiniowa Gałązko? Czarny Potoku? >
K L E P
OdpowiedzUsuńK L E P
#kiedyojciecwywalaciezobozuwięcznajdujeszsobienowychziomków