Bura koteczka uśmiechnęła się szeroko, wykładając się pod rozłożystym drzewem - jednym z nielicznych na ich terenach. Ciernista Łodyga uwielbiała takie chwile. Letnie słońce nie zagrażało jej pod Burzowym Drzewem, a nawet w cieniu było jej dość cieplutko. Mogła się wylegiwać bez cudzej kontroli, rozciągając się i zmieniając pozycję do granic możliwości. Mogła się nie przejmować i być leniwa. Chyba właśnie dla takich chwil wciąż zgrywała tą silną, niezachwianą wojowniczkę. Aby móc sobie w spokoju poleżeć.
Brzoskwiniowa Gałązka dzisiaj rano pokazywała Virusowi, na czym polegały patrole. Ciernista w życiu się do tego nie przyzna, jednak coraz bardziej zależało jej na tej krótkołapej znajdce. Czuła dumę, za każdym razem, gdy Virus robił chociażby najmniejszy postęp. Nawet, jeśli Lamparcia Gwiazda nie uznawał go za ucznia, Ciernista tak właśnie to pojmowała, był ich małym uczniem. Może nawet wychowankiem? Cieszyła się, że mogła dzielić wzloty i upadki kocura razem z Brzoskwiniową Gałązką i całą trójką śmiać się z wtop. Wtedy właśnie odcinała się od szarej codzienności. Od odciętej od rzeczywistości matki i wiecznie smętnej siostry. Od odpowiedzialności, którą z własnej woli na siebie przyjęła. Z przyjaciółmi była po prostu sobą. Trochę szaloną, acz przy tym bardzo niezależną wojowniczką Klanu Burzy.
Przymknęła oczy, kładąc łeb na trawie. Jej źdźbła delikatnie łaskotały pyszczek koteczki, przez co ta mimowolnie uśmiechała się.
Może nie zawsze było łatwo, ale przecież dawała sobie radę.
Jest dobrze.
Z oddali usłyszała pośpieszne kroki, nie czując jednak żadnego obcego zapachu, olała je. Nie chciała wcale podnosić głowy i sprawdzać, kto idzie.
– Ciernista Łodygo! – Zrozpaczony głos Brzoskwiniowej Gałązki sprawił, że otworzyła jedno oko, a źdźbełko trawy ukuło ją w odsłoniętą, miękką powierzchnię. Parsknęła cicho, unosząc głowę i patrząc na swoją przyjaciółkę. Uderzył ją fakt, że była sama. Bez ich ucznia. Ciernista Łodyga poczuła, jak włosy stają jej na karku, a cała sielanka sprzed chwili została zachwiana. W jej głowie od razu pojawiły się czarne scenariusze. A jeśli coś się stało Virusowi?
– Brzoskwinio? – zapytała, starając się brzmieć zupełnie normalnie – Gdzie nasza przybłęda? – dodała, z nutką humoru. Brzoskwinia stanęła przed nią, głośno zaczerpując powietrza.
– Dwunożni! – zawołała rozpaczliwie. – Zabrali go! Zabrali Virusa!
Cierń zamrugała dwukrotnie, jakby nie do końca przetwarzając tę informację.
– Jak to zabrali? – zapytała, dość cicho. Brzoskwiniowa Gałąź spojrzała na swoje łapy, a jej nosek poruszył się niespokojnie.
– Wyszli z potwora... i wzięli go! Tak po prostu! – pisnęła kremowa. Buraska syknęła pod nosem.
– Pozwoliłaś na to? – zapytała, dość ostro – Brzoskwiniowa Gałązko, na ostry i ciernie, przecież my go już nie znajdziemy! Jak niby mamy to zrobić? Zabrał go potwór – wojowniczka sama zdziwiła się, jak szybko te słowa wypłynęły z jej ust. Może było to spowodowane szokiem, a może zakłóconym nagle poczuciem spokoju i bezpieczeństwa? Bicolorka zatrząsła się, po czym pociągnęła nosem, a jej oczy zaszły łzami. Cierń przez moment wpatrywała się weń tępo. Zupełnie, jakby przypominała sobie ich pierwsze spotkania, kiedy kotka rozpłakała się.
– W-w-wiem! – jęknęła. – To moja wina... gdybym tylko... gdybym...
Nie. Ciernista Łodyga nawet nie zamierzała tego słuchać. Nienawidziła, kiedy Brzoskwiniowa Gałąź zaczynała płakać. Owy widok okropnie raził buraskę, powodował dziwne ukłucie w okolicach serduszka. Była jej przyjaciółką, jedną z bliższych osób w obozie. Nawet, jeśli sama była zdenerwowana, nie chciała wcale, aby Brzoskwinia to odczuła.
Otarła się o mięciutkie futerko, wtulając głowę w szyję córki Złotej Melodii. Ta zatrząsła się, czując owy ruch.
– Cichaj – szepnęła buraska. Co zabawne, nadal była dość mała przy starszej o dziewięć księżyców kotce. – Przesadziłam. Nie możemy jednak tego zostawić. Mówiłaś coś Lampaciej Gwieździe? – zapytała spokojnym, łagodnym tonem głosu. Miała cichą nadzieję, że nikt w obozie nie wie jeszcze o zniknięciu kocura.
<Brzo? Ukardli nam bubu T.T >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot u Samotników!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Burzy!
(dwa wolne miejsca!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Owocowym Lesie!
(dwa wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz