Pyszczek Zaćmionej Łapy mógł mówić wiele, jednak tylko ona sama wiedziała, co teraz szaleje jej w głowie. Koty nie czują się w taki sposób na myśl o znajomym, prawda? Na Klan Gwiazdy, w co ona się wkopała? Kotka była tak zakręcona we własnych myślach, że nawet nie wyłapała słów Pietruszkowej Łapy, która pytała ją, czy ta nie miałaby przypadkiem chęci na mały spacer. Oh, wujek by ją zabił, gdyby się o tym dowiedział! Czy ona się zakochała? A może to tylko zauroczenie? Może to minie, prawda? Słyszała, że miłość czasami przemija… Może i tak byłoby w jej przypadku? Mogła jedynie się modlić do przodków, aby ci jej nie skrócili o głowę na następnym spotkaniu medyków, gdy ta otrzyma od nich sen… O ile go otrzyma. Serce nie sługa, racja? Nie było to celowo!
— Halo… Zaćmienie! — miauknęła jej przyjaciółko-obiekt zainteresowań, szturchając kotkę łapą, co wyrwało ją z jej myśli.
— Huh… Ah! Racja, przepraszam! Zamyśliłam się, proszę, nie gniewaj się — zapiszczała szylkretka, przepraszając wojowniczkę. — Czy mogłabyś powtórzyć pytanie? — zapytała kotka, śmiejąc się nerwowo, na co Pietruszkowa Łapa pokręciła głową rozbawiona.
— Spokojnie, nie gniewam się! — powiedziała kotka o czekoladowym futrze. — Pytałam się, czy może nie chciałabyś pójść ze mną na spacer! Jednak jeśli wolisz zostać w obozie, to nie ma problemu! — powiedziała kotka.
— Ah… Spacer? Cóż, pogoda nie jest aż taka zła, więc chętnie pójdę z tobą! Tylko po spacerze pójdziesz ze mną tutaj, abym dała ci coś na wzmocnienie organizmu. Nie chcę, abyś przypadkiem się rozchorowała, dobrze? — zapytała medyczna, na co Pietruszkowa Łapa pokiwała energicznie głową. Oh, Klanie Gwiazdy, dlaczego ona musi mieć na nią taki wpływ?
<Pietruszko?>
[433 słowa; trening medyka]
[przyznano 9%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz