– Nocko, dlaczego zawsze jesteś smutna? – zapytała niespodziewanie. Czarna kotka obróciła się gwałtownie.
– Klan Wilka zabrał mi wszystko, co miałam – wyszeptała.
– A co miałaś? – dociekała.
– Miałam dom – szepnęła. Barczatka zeskoczyła z dwunożnej i przyległa do boku czarnej kotki.
– Tu jest twój dom – szepnęła. Nocka pokiwała głową. Chciała zobaczyć jeszcze raz Poranny Zew. Ona wiedziałaby, co powinna zrobić. Albo… Liściaste Futro. Ile już minęło? Trzydzieści księżyców? Czterdzieści? Pięćdziesiąt? Straciła rachubę. Wyjrzała przez okno. Obiecałaś, że wrócisz. Gdzie jesteś?
***
Czekanie na Liściaste Futro było nie do zniesienia. Do umysłu czarnej kotki nie mogła dojść myśl, że medyczka po prostu nie wróci. Zwinęła się na parapecie w kłębek. Podeszła do niej dwunożna i pogłaskała ją po grzbiecie. Nocka wdzięcznie otarła się o jej rękę.
– Czekasz na kogoś? Może na ojca twojego kocięta? – z ust dwunożnej wydobył się niezrozumiały bełkot. Nocka położyła uszy i spojrzała się w dal. Musisz po mnie wrócić. Tyle już czekam…
***
Dzień czekania tysiąc dwieście czterdziesty pierwszy. Nie chciało jej się już spać. Co, jeśli Listek przyjdzie po nią w nocy? Musi być przecież obudzona. Dwunożna otworzyła drzwi.
– Idź do niego – miauknęła coś. Nocny Kwiat spojrzała na nią żałośnie. Nie wiedziała, czemu dwunożna chce, aby wyszła, ale nie mogła wyjść. Musiała czekać przy oknie.
– Nocny Kwiecie… Ona nie przyjdzie – wyszeptała Barczatka. – Zacznij życie bez niej – miauknęła. Czarna kotka nie słuchała. Patrzyła się przez okno.
***
Wieczór, dzień czekania tysiąc dwieście czterdzieści trzeci. Cienie przesuwały się przed jej oczami, kiedy słońce powoli zachodziło za horyzont. Dwunożna już kładła się spać. Ostatnio coraz dłużej spała i miej jadła. Barczatka się o nią martwiła. Teraz szylkretowa kotka ułożyła się obok niej na parapecie. Wtedy usłyszała głośne miauknięcie. Drgnęła i obróciła głowę. Prawie spadła z parapetu i wydała z siebie głośne stęknięcie, co natychmiast obudziło Barczatkę.
– Co się dzieje Nocny Kwiecie? – zapytała. Czarna kotka, niezdolna odpowiedzieć, wciąż patrzyła się w niebieską kotkę.
– Ona wróciła – powiedziała z trudem. Po chwili wyskoczyła przez szparę w oknie.
***
Liściaste Futro wyglądała inaczej. Nie wiedziała, czego ma się po niej spodziewać. Poczuła żal.
– Nocka! – zapiszczała medyczka klanu klifu i chciała się przytulić. Nocny Kwiat jednak odsunęła się.
– Minęło tysiąc dwieście czterdzieści trzy dni, odkąd obiecałaś, że wrócisz – wycedziła cicho, a kilka łez spłynęło jej po policzku.
– Czy to jest… - zapytała.
– Liściaste Futro, poznaj Barczatkę, moją adoptowaną córkę – przedstawiła kotkę.
– Nocko, przepraszam, że nie przyszłam wcześniej. Ja… po prostu nie mogłam. Ale jestem teraz tutaj! I zamierzam cię zabrać ze sobą do Klanu Klifu. Barczatkę też możemy wziąć! Nauczę cię wszystkiego o medycynie. Zaczniesz swoje nowe życie! Szczęśliwe życie – powiedziała radośnie. Barczatka zmierzyła Liściaste Futro lodowatym wzrokiem.
– Nocny Kwiat odmawiała snu, liczyła dni, nie schodziła z parapetu, bo czekała na ciebie. Co znaczy, że nie mogłaś przyjść? – zapytała ostro.
– Miałam… Wyjaśnię potem. Chcesz pójść ze mną do Klanu Klifu? – zapytała. Nocny Kwiat wtuliła pysk w jej szare futro i spokojnie się tam wypłakała.
– Pójdę z tobą… Wszędzie… - pisnęła.
– Super! – zawołała Listek entuzjastycznie. – A ty idziesz z nami? – zapytała.
– Idę tam, gdzie Nocny Kwiat. – powiedziała. – Ale co z dwunożną? Nie możemy chyba zostawić jej samej? – zawahała się.
– Zostań z dwunożną – wyszeptała Nocka. – Życie w klanach jest niebezpieczne, można zginąć w każdym miejscu, każdym czasie. Nie mogę cię stracić. Dwunożna cię potrzebuje – szepnęła i przytuliła młodą kotkę.
– Ale będziesz mnie odwiedzać? – zapytała, wciąż wahając się
– Nie będzie księżyca, w którym do ciebie nie przyjdę – powiedziała i polizały się na pożegnanie. Wyruszyły.
***
– Gęsi Wrzask już od dawna nie żyje. Błękitna Gwiazda również. Wieczorna Mara jest teraz liderką – powiedziała.
– A Mroczna Wizja zastępczynią? – zapytała. Listek się zaśmiała.
– Chciałaby być – odparła. – Patrz! – wykrzyknęła. – Już prawie jesteśmy! Zajęło nam to dużo szybciej niż w pierwszą stronę – miauknęła.
– Znam najszybszą drogę. – Nocny Kwiat uśmiechnęła się. Po chwili wkroczyli na terytorium Klanu Klifu.
– Rety… Ile zapachów. Jesteś pewna, że Srokoszowa Gwiazda nie będzie miał nic przeciwko mnie w swoim klanie? – zapytała. Listek spuściła wzrok.
– Jeszcze mu nie powiedziałam… Ale raczej mu to obojętne. Jedna dodatkowa wojowniczka więcej dobrze zrobi klanowi – powiedziała optymistycznie. – Przenocujmy tutaj – zaproponowała.
– I co zrobimy później? – zapytała czarna kotka.
– Po prostu wejdziemy do obozu i powiemy im, że jesteś nowa. Muszą być dla ciebie mili - powiedziała, jakby to było takie proste.
– Dziękuję, że po mnie wróciłaś. Bałam się, że do tego nie dojdzie – wyszeptała.
– Obiecałam, to przyszłam. Może kładźmy się już spać – szepnęła. Nocny Kwiat pokiwała głową i ułożyła się przy przyjaciółce. Zamknęła oczy i zaczęła cicho mruczeć. Nowy początek. Wszystko zacznie od nowa. Tylko… Nie miała już sześciu księżyców. Robiła się stara, mimo że tego nie odczuwała. A Liściaste Futro była jeszcze starsza. Czy zdąży wszystko zrobić, zanim nadejdzie jej koniec? Postara się zrobić jak najwięcej. Odkupi swoje winy i trafi do klanu gwiazdy po śmierci.
– Liściaste Futro? – szepnęła.
– Tak? – zapytała.
– Pomóż mi być dobrą. Chcę wierzyć w klan gwiazdy i nie robić niczego złego – poprosiła.
– Ty już jesteś dobra – wyszeptała. Chwilę potem po równym oddechu Nocka poznała, że medyczka zasnęła. Starała się nie myśleć o jutrze. Czy klan ją zaakceptuje? Nie wyobrażała sobie powrotu do dwunożnej. Czy się uda, czy nie, zostaje w Klanie Klifu. Po chwili oczy zaczęły się jej lepić, a głowa stała się ciężka. Nie opierała się zmęczeniu jak przez ostatnie księżyce. Teraz już nie musiała czekać na Listek. Była tuż obok. Zasnęła.
***
Obudziła się dość wcześnie, ale była wypoczęta. Pierwsze co zobaczyła, to grupkę kotów stojących nad nią. Patrol Klanu Klifu! I w dodatku z liderem!
– Nie, nie możecie jej budzić! Nocka musi się wyspać po długiej podróży – wykłócała się Listek. Nocny Kwiat podniosła się.
– No widzicie, obudziła się przez was. Bardzo nieładnie – powiedziała.
– W porządku, Liściaste Futro – zawróciła się do niej, a potem spojrzała na Srokoszową Gwiazdę. – Nazywam się Nocny Kwiat – przywitała się.
< Liściaste Futro? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz