Patrzyłam na dziwne coś, co stworzył właśnie liliowy uczeń. Łzy nadal płynęły mi z oczu, ale nie tak gęsto, jak wcześniej. Co to miało być? Nie wiedziałam, ale było to dosyć zabawne. W moim sercu zakiełkowała nadzieja, że nie ma do mnie żalu. Jednak szybko zaczęłam sobie w myślach mówić, że to może nie być prawda. Nie chciałabym się przejechać na moich odczuciach. Chciałam w to wierzyć, ale to byłoby zbyt piękne, by tak szybko by mi wybaczył. W końcu przyniosłam mu hańbę… Mój biedny mały braciszek! Mój mały braciszek, jak mogłam mu wyrządzić taką krzywdę? Łzy znów popłynęły mi z oczu intensywniej. Jednak brat podszedł do mnie bliżej. Dotknął mnie swoją łapą, po czym ruszył, szybkim ruchem głowy wskazał na to, co stworzył. Podszedł do tego i dotknął to. Co chciał mi przez to przekazać… Chciałabym to wiedzieć. Głowa troszkę zaczynała mnie boleć. Ale podeszłam do tego. Owe coś było małe, czy nie bolały go poduszki łap z zimna, gdy to robił? W każdym razie zaczęłam się temu przyglądać. Patyk wbity w to był krótki. I wtedy coś zrozumiałam… To mogłam być ja. Ten gest, krótki patyk wbity w to. Czy to miało imitować kota. Czy to miało imitować Głupią Łapę, mnie? Czy on stworzył to dla mnie? Czemu stworzył moją podobiznę? Przecież dotykanie śniegu nie jest specjalnie przyjemne… Co chciał mi przekazać? Miałam wrażenie, że wcale może mi nie życzyć źle? Mało pewne, ale jednak nadzieja zaczęła już kiełkować… Ale byłam mu wdzięczna. Chciałam się przytulić do brata, nie mogę mu w końcu powiedzieć, że jestem wdzięczna za to, że nie jest dla mnie tak wrogo nastawiony. Podeszłam do niego blisko i przytuliłam głowę do jego futra. Moje łzy wsiąkały w liliową sierść Miodowej Łapy. Chciałam powiedzieć mu, że nie mogłam wymarzyć sobie lepszego brata. Jednak wtedy… usłyszałam ją, ten znajomy głos. Ten znajomy nieprzyjazny odkąd zyskałam swoje nowe imię ton. Olszowa Kora, moja babcia i mentorka… Odsunęłam się szybko od brata, gdy tylko usłyszałam dźwięki wydobywające się z jej gardła:
— Miodowa Łapo? Co ty robisz? — powiedziała do kocura, patrząc przy okazji na mnie z ukosa. Jej ton był dosyć głośny.
Przerażało mnie to, a resztka mojego ogona automatycznie przykleiła się do mojego ciała, a uszy powędrowały do dołu. Głowę opuściłam i próbowałam iść do tyłu. Gdy natrafiłam na lód, moja noga przesunęła się do tyłu. I runęłam na ziemię, nawet nie próbowałam wstać po prostu, popatrzyłam na brata z ziem, i czekając na jego reakcje. Mając nadzieje, że coś zrobi, że nie zakażą mi interakcji z nim.
[421 Słów]
<Miodowa Łapa?>
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz