Z jej małego gardełka wydobył się pomruk zadowolenia, gdy jej brat przystał na naukę wyzwisk nierudych. Musiał się tyle jeszcze nauczyć. A kotka zamierzała mu w tym pomóc. Tak więc przystąpili do nauki. A Lew się świetnie czuła w roli nauczycielki prawiąc nauki na temat lepszego umaszczenia futra, idąc tym samym w ślady swoich przodków, tą całą niechęć do nierudych kotów otrzymała najpewniej w genach, a w dodatku wyssała z mlekiem matki. No i może trochę opowieści dziadka miały wpływ na światopogląd młodego kocięcia.
— A więc słuchaj mnie uważnie Piasku. — mówiąc to przeniosła się na podwyższenie, z którego najpewniej inne kociaki bawiły się w liderów, bądź najzwyczajniej trenowały skoki. — Lekcje pora zacząć. Czeka cię ciężka praca. — mówiąc to usadowiła się wygodnie i z pasją w oczach wlepiła wzrok w brata, który znajdował się o piętro niżej od niej samej, nie wyglądał na zbyt przekonanego, powoli się zbliżył ku niej, czekając na to co zamierza mu przekazać — Po pierwsze, musisz czuć to w sercu, że jesteś lepszy. Bo jesteś, ale musisz to czuć. Inaczej wyzywanie ich nie będzie przynosić żadnego skutku. A patrząc na twoje mizerne reakcje, jak i to w jaki sposób rozmawiałeś z tamtą białą paskudą wyglądało na to jakbyś traktował ich... równo. A nawet jakbyś się zniżał do ich poziomu... — miauknęła oskarżycielsko uderzając łapką o swój podeścik ala pseudo mównicę lidera. — Uważasz ich za równych sobie? — spytała swojego ucznia, którego obdarowała chłodnym spojrzeniem, takim jakim Zięba ich obdarowywała, gdy zrobili coś nie tak
— Nie... Nie! — odpowiedział Piasek, a Lew rozczarowana pokręciła głową słysząc jego niepewny głosik, czekała ich większa praca niż sądziła.
— Więcej pewności siebie braciszku. Jesteśmy przecież potomkami Piaskowej Gwiazdy, najwspanialszej liderki jaką miał Klan Burzy w swych dziejach. — rzuciła dumnie racząc do porzygu brata już chyba setny raz informacją, że mają w sobie krew liderki i to nie byle jakiej — Może, jak zobaczy jak jej dziedzictwo przetrwało postanowi nas odwiedzić? Chciałabym z nią porozmawiać! — teraz to powiedziała bardziej do siebie niż do brata, podekscytowana faktem możliwości porozmawiania z babcią. Nie była to jednak pora na fantazjowanie, musiała w końcu nauczyć brata wyzwisk. Odchrząknęła przybierając poważny wyraz swego małego przesłodkiego pyszka i spojrzała się z wyższością na brata — Zacznijmy może od takich delikatnie obraźliwych, żebyś się przełamał. Mysi bobek. Powtórz za mną, chcę usłyszeć jak to mówisz. Każdy nierudy to mysi bobek.
— Każdy nierudy to mysi bobek. — powtórzył grzecznie Piasek, jednak wyglądał na spiętego, gdy wymawiał te zdanie
Lew uśmiechnęła się zadowolona. Krok po kroku, a Piasek będzie oszlifowanym diamentem, dumą ich rodziny. Ona już oto zadba.
Przez jeszcze jakiś czas tłuka mu do głowy jeszcze inne wyzwiska, jak mysia strawa, wronia strawa, plebs, śmierdzący nierudzi i inne takie. Na bardziej wulgarne nie decydowała się, już raz tak odezwała się w towarzystwie mamy, gdy obok nich przechodził wstrętny nierudy, na co kotka poinformowała ją, że jeśli takie wulgarne słownictwo będzie opuszczało pyszczek damy, to jej wszystkie zęby powypadają. Tak też kotka nie miała zamiaru dopuścić, by jej piękne śnieżnobiałe kiełki powypadały.
Nawet nie wiedzieć kiedy, dołączyła do nich też Iskierka, przytakując na słowa swojej siostry. Tak też biedny Piasek pod presją dwóch sióstr, dwóch klonów Zięby, które spijały każde słowo z ust matki, siedział powtarzając wyzwiska. Gdy kotkom nie spodobał się ton z jakim powtarzał przezwiska-wyzwiska, kazały mu powtórzyć do momentu, aż nie były zadowolone. Tak upłynęła im większość ranka.
Lewek zastrzygła uszami, gdy dostrzegła wchodzącego do kociarni ucznia. Nie był to byle jaki uczeń, a dokładnie niedoszły uczeń medyka. Gepardzia Łapa, wstyd i hańba Klanu Burzy. Nieruda powinien zostać wygnana, skoro mając już tyle księżyców na karku, nie potrafiła przyswoić wiedzy i wciąż była uczniem. Była zbędnym balastem, który zabierał innym rudym kotom pożywienie, jak i tlen.
— No Piasku, los się do ciebie uśmiechnął — zeskoczyła lądując z gracją przed bratem uśmiechając się do niego — Spójrz za siebie braciszku. Widzisz ją? — spytała, a gdy jej brat się odwrócił za siebie i skinął głową, kontynuowała: — To jest Gepardzia Łapa. Jest dalej uczniem, mimo że ma więcej księżyców niż nasza mama. Toż to wstyd! I to jest właśnie książkowy przykład jasno pokazujący, że nierudzi są gorsi od nas. Jest tak głupia i leniwa, że nie potrafił przejść mianowania na medyka. Dobrze, że gdy byliśmy chorzy, to nie ona się nami zajęła, bo jak nic by nas otruła... Zamiast wygnania Tygrysia Gwiazda dała jej szansę i teraz jest uczniem wojownika. Może zaprezentujesz nam efekt nauk i powiesz jej co o niej sądzisz? I to nie będzie raczej nic dobrego. — uniosła pyszczek wymownie i skinęła na uczniaka zajmującego się wymianą mchu, chcąc by brat powiedział o leniwej niebieskiej kotce same nieprzychylne rzeczy, na którą zresztą tamta zasługiwała i to prosto w ten głupi pysk Gepardziej Łapy
— Tak Piasku, zrób to, na co czekasz. — podjęła Iskierka chcąc zachęcić brata do tego, w końcu zapowiadało się ciekawe widowisko, a Lew była bardzo ciekawa reakcji niebieskiej na wyzwiska ze strony kociaka
<Piasek? Dawaj, nie zawiedź sióstr i mamusi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz