— Mogą być o ile by nam służyli i nie sprzeciwiali się naszym rządom, rządom rudych. W końcu są gorsi to też nie spali by razem z nami w tych samych legowiskach... Jedli by również wtedy, gdy my nasycimy głód. — podjęła przyglądając się kotce uważnie, była ruda, ale miała dziwnie jakoś tak rozłożone plamy na swym futrze — Wie pani, moja praprababcia, Piaskowa Gwiazda dostała sen od Klanu Gwiazdy, który nakazał tego podziału na rude koty i nierude. — podjęła, kolejny raz próbowała spróbować tego całego kitu z klanem gwiazdy, w końcu większość kotów w niego wierzyła, więc takie coś powinno i Lisi Ogon przekonać do czucia się lepszą i zaprzestania kontaktów z nierudym bratem — To nasi przodkowie, wszyscy wcześniejsi liderzy wybrali nas, rudych, na te lepsze koty, które powinny sprawować rządy. I jako jedyny prawowity kolor godny członka Klanu Burzy. Jak pani sama zauważyła rudy kolor jest kolorem dominującym w naszym klanie, czyli również pokazuje nasza deter... determinację, siłę, waleczność i oddanie sprawie. A Klanu Gwiazdy, jak i woli przodków nie powinniśmy się sprzeciwiać prawda? Bo wtedy czeka nas potępienie w Miejscu Gdzie Brak Gwiazd... — manipulowała, przekręcała rzeczywistość, mając nadzieję, że to jej się uda i zyska starszego rudego kota jako sojusznika, sojusznika nienależącego do jej rodziny. — W końcu kto jest liderem i zastępcą? Kotki z rudą sierścią w większej lub mniejszej ilości. Pani też ma więc szansę na bycie liderką — posłała kotce uśmiech i dotknęła jej łapy swą małą łapką, chcąc pokazać jej , że Lew wierzy w to, że starsza faktycznie w przyszłości może dokonać wielkich celów
Rozejrzała się dookoła, po czym machnęła łapką w stronę Lisiego Ogona, aby ta się do nie zbliżyła pyskiem. — Wie Pani, że pani brat uprowadził mojego brata i siostrę przed pora nagich drzew? Nawet chciał ich nakarmić — tutaj wzięła głęboki wdech robiąc przerwę, po czym kontynuowała nieco ściszonym głosem — chciał ich nakarmić króliczymi bobkami wmawiając, że to jagody! A potem chciał ich faktycznie jagodami nakarmić, tylko że trującymi... Chciał ich otruć, zabić... Na szczęście nasza mama w porę ich uratowała. Widzi pani, nierude koty są wstrętne. Współczuję, że kogoś takiego musi mieć pani za brata. Niedoszłego mordercę kociąt... — pociągnęła nosem, końcówka ogona wytarła mokre oko — Proszę, niech pani mi obieca, że z kimś takim już więcej się pani nie zada. My rudzi musimy się trzymać razem i nie możemy pozwolić, by ktoś taki jak pani brat nas podzielił.
Dostrzegła, że starsza przetwarza informacje przekazane przez kocię. Widziała również na pysku starszej grymas, gdy ta wspomniała o uprowadzeniu swojego rodzeństwa przez Tropiący Szlak. Czyżby ziarno nienawiści do nierudych właśnie zostało zasiane?
<Lisi Ogon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz