*Dawno*
Jak egoistycznie by to zabrzmiało, lubiła rutynę, od kiedy pojawiła się tamta odbierająca świadomość choroba. Czuła się przydatna. Mogła często zgłaszać się na otwierające i zamykające dzień patrole, a także na te w międzyczasie, mogła być przydatna. Czuła, że robi wciąż za mało, szczególnie gdy prośby o uwzględnienie jej w jakichś działaniach były odmawiane.
Tak samo źle się czuła, gdy okazywało się, że zdarzał się wypadek, którego nie zauważyła. Jak dawny upadek Ślimaka, po którym twierdził, że wszystko dobrze, a który teraz widocznie strącił go z drzewa. Miała wrażenie, że dziwnie stawia tylne łapy, ale uznała, że to tylko jej wrażenie. Do teraz.
Z daleka usłyszała trzask upadającego ciała, natychmiast kierując się ku niemu. Serce jej się zatrzymało na myśl, że umarł przez upadek; na szczęście, gdy go znalazła, podnosił się na łapy, nie podpierając się na tylną łapę.
Pozwoliła mu się oprzeć o siebie, co pewnie nie było wielką pomocą przez różnicę we wzroście, ale zawsze coś, szepcząc jakieś słowa komfortu, mające pozwolić im na dostanie się do obozu.
Plusk została niedawno przeniesiona do starszyzny, więc w środku była tylko Witka, zajmująca się Jaskółką. Krucha kiwnęła im obu, zawieszając na chwilę wzrok na byłej mentorce, szukając spojrzeniem powodu jej obecności.
Nie wdała się z nimi w zbyt długą rozmowę, wkrótce wychodząc, by kontynuować zwiady.
Wyleczeni: Ślimak, Jaskółka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz