— Jutro też będzie trening?
Krucha, wciąż idąc, odwróciła się do niej, trochę spuszczając głowę.
— Oczywiście! I pojutrze, i następnego dnia! Chyba że coś się stanie. Jak będziesz źle się czuć, to mi powiedz, dobrze? Jeden czy kilka przełożonych treningów nie zrobią ci żadnej różnicy.
Koteczka kiwnęła głową, poprawiając zaraz chwyt liści.
Wróciła spojrzeniem na drogę. Na Cmentarzu Potworów znów dostrzegła kępkę czarnego futra. Zahaczyło się o zazwyczaj zimną kryjówkę na jedzenie dwunożnych, pewnie zmiecione przez deszcz. Znalazła sekundę, by je powąchać; nie pachniało nikim z ich społeczności, ale zapach był znajomy. Mijała go już kilka razy. Nie należał jednak do Komarnicy, brakowało jakiejkolwiek jego nuty. Nie przeszkadzali jej samotnicy przechodzący przez tereny; ale z tyłu głowy miała też świadomość, że stanowili zagrożenie. Już Fretka padła ich ofiarą i jak bardzo się jej obawiała, było jej szkoda kotki. Dlatego niepokoiły ją te ślady. Nie znalazła żadnych zbyt blisko ich obozu, więc może się ich bał. Albo bała.
Lepkie błoto nieprzyjemnie ciążyło jej na sierści, uczucie potęgowane przez ciszę i to, że nie miała czym zająć myśli. Oglądnęła się na brązową uczennicę. Nie sądziła, że jej jakiegoś przydzielą, z całym tym byciem byłą samotniczką, co niektórzy jej wciąż wypominali mimo jej starań. Nie była na to przygotowana, ale nie mogła powiedzieć, że się nie cieszyła. Martwiły ją jednak przyszłe lekcje, wchodzenie i skakanie po drzewach. Jarząb była jej przyjaciółką, więc ewentualna możliwość niefortunnego wypadku podwójnie ją stresowała. Nie byli już tak zdesperowani, by ryzykować śmiercią dzieci.
— Jeśli lubisz liście, czemu nie poszłaś na medyka, hm? Witka pewnie z chęcią przyjęłaby miłośniczkę roślin. — zagadnęła przyjaźnie, by koteczka nie zrozumiała tego jako próby zniechęcenia jej.
< Sówko? >
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz