— Chcę zostać medyczką. Chcę leczyć. Chcę ci pomagać — oznajmiła Nocka, patrząc burej prosto w oczy. Nogi Kuniej Norki zaczęły drżeć, jednak nie ze strachu czy niepokoju. Kocica uśmiechnęła się szeroko, czego dawno nie robiła; otworzyła pysk, lecz nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Błądziła wzrokiem po czarnej kotce, próbując ułożyć w głowie jakiekolwiek sensowne zdanie, by wyrazić swoją ogromną radość inaczej niż niekontrolowanym piskiem, jak nastolatka.
— T-To... wspaniała wiadomość — bąknęła, mrucząc, by uspokoić i wyrazić swoje emocje. — Obawiałam się już, że się nie zgodzisz, choć nie miałabym ci tego za złe, oczywiście... — urwała, nie wiedząc co dalej powiedzieć. Po paru uderzeniach serca parsknęła tylko śmiechem i już z łzami w oczach wymruczała drżącym, płaczliwym głosem: — Nie mogłam być już szczęśliwsza.
Nocka rzuciła się w jej objęcia, w które medyczka natychmiast je przyjęła. Kociak nawet nie zauważył, jak podczas mówienia Kuny o jej bezkresnej radości kotka wypluwała resztki ziół, których nie zdążyła przełknąć. Kunia Norka tuliła swoją prabratanicę mocno, skrywając przed nią łzy szczęścia. W końcu jednak się opanowała i puściła Nockę, otrzepując się z ziemi w trakcie wstawania. Usiadła obok niej, a nadal uśmiech nie schodził jej z pyska.
— Będziesz cudowną medyczką, Nocko — miauknęła jeszcze, oddychając głęboko po napadzie silnych emocji. Czarna kotka również lekko dyszała, w końcu Kuna prawie ją udusiła, przytulając.
— Tak uważasz?
— Nie mówiłabym tego, gdybym sądziła, że jest inaczej. — Kunia Norka owinęła ogon wokół swoich łap. — Masz to, czego potrzebuje każdy medyk. Chęć pomocy, ambicję, zainteresowanie, głęboką wiarę, gorliwość do przestrzegania zasad świętego kodeksu... — urwała, czując się speszona. Po chwili jednak na powrót się rozchmurzyła. Być może ona popełniła błędy, ale nie pozwoli, by z Nocką stało się to samo. Była dobrym ziarnem, które wystarczyło rzucić na żyzną glebę i pozwolić kiełkować, by zamieniła się w cudowny kwiat. — Było wielu, których los rzucił na ścieżkę medyków, ale nie każdy ma do tego łapę. Gęsi Wrzask ma nawet większą wiedzę niż ja, lecz musisz wiedzieć, że to nie jest dobry uzdrowiciel. — Ściszyła głos, w obawie że któryś z jego bliskich, bądź nawet on sam, ją usłyszy. — Wiele kotów ma serce z kamienia. Liczy się dla nich tylko to, by wyleczyć choroby, opatrzeć rany, odebrać porody, pożegnać odchodzących. Bycie medykiem to coś więcej. A widzę w tobie to coś. Twoje złote serce.
Nocka przez chwilę stała w milczeniu, jednak z oczami lśniącymi się jasno, jak gwiazdy. Prędko pojęły jednak, że nie potrzebują słów, żeby się zrozumieć. Obie robiły to nawet, gdy jedyne co były w stanie wymienić, to spojrzenia.
***
Nocka poszła ścieżką wojownika. Kuna nie była w stanie opisać obejmującego jej żalu, gdy co świt widziała ją, wychodzącą z obozu na trening. Nie była samolubna, zaakceptowałaby decyzję swojej ukochanej bratanicy jakakolwiek by ona nie była, ale zbyt dobrze ją znała. Nie czuła radości z nauki walki, polowania, wspinaczki. Nie widziała u Nocki uśmiechu, który pojawiał się przedtem, gdy tylko uczyła się o ziołach bądź przyglądała się leczeniu chorych. Nie czuła się wojownikiem w sercu.
Widząc to Kuna chciała jedynie płakać. Ona mogła tyrać po zioła, leczyć koty, męczyć się, jednak nie mogła patrzeć na osowiałą, widocznie nieszczęśliwą Nocną Łapę. Obserwowała, jak czarna skubała małą nornicę, zmęczona leżąc niedaleko sterty ze zwierzyną. Śnieg prószył delikatnie, jak gdyby nie stworzył już gigantycznych zasp, przez które wojownicy już bali się przechodzić pod gałęziami drzew, z których śnieg mógłby w mniej niż uderzenie serca spaść i przygnieść każdego nieszczęśnika, któremu przyszłoby przejść pod jednym z nich. Kuna podeszła i położyła się obok Nocnej Łapy, przyglądając się jej smutnemu wyrazowi pyska, który jednak rozpromienił się delikatnie, widząc bliską jej medyczkę.
— I jak się czujesz dzisiaj, słonko? — zapytała cętkowana. — Co dzisiaj ćwiczyłaś?
— Dobrze — mruknęła Nocka, przechylając lekko głowę i wbijając wzrok w ziemię. — Polowałam z Gronostajowym Krokiem, w lesie. Chciał mi pokazać spaloną część lasu, ale się rozmyślił przez ten cały śnieg.
— Oo, czyli złapałaś tego nornika? — Starała się mówić z radością, by podnieść czarną na duchu, wskazując na leżącego przy niej nadjedzonego gryzonia.
— Nie — mruknęła. — Ale udało nam się złapać mysz. Ktoś ją zabrał. — Sprostowała, gdy Kunia Norka zaczęła się rozglądać po stercie, szukając jej zdobyczy.
— Zuch dziewczyna! — poklepała kotkę po plecach z uśmiechem, jednak jej entuzjazm jednak nie miał odbicia w uczennicy. Kotka tylko się pojedynczo zaśmiała i ponownie zamilkła, wracając do bezwiednego wpatrywania się w dół. Kunia Norka spoważniała i odsunęła się lekko od Nocnej Łapy. Pomiędzy nimi nastała długa cisza, przerywana tylko mlaskaniem, gdy młoda kotka kończyła swój posiłek.
— Nie chcę być wojownikiem. — Nocna Łapa szepnęła, nadal wpatrując się apatycznie w ziemię. Kunia Norka spojrzała prosto na nią, już chciała odpowiedzieć, lecz kotka kontynuowała: — Nie lubię polować. Nie chcę walczyć. Pierzasta Łapa co rusz chwali się czego nie złapał, gdzie się nie wspiął, czego nie pokonał, z taką dumą i radością. A ja... nie wiem. Nie wiem, co ja tu robię... Po prostu nie pasuję.
— Oh, Nocko... — zaczęła Kuna, szukając słów, by w jakiś sposób pocieszyć kotkę. Przybliżyła się do niej tak, że stykały się bokami. — Kochanie, wiem, że to dla ciebie trudne. Też mnie smuci ten osowiały pyszczek, który widzę co rano. Niestety trudno będzie zmienić decyzję Szakalej Gwiazdy, więc musisz to zaakceptować, nawet jeśli to ciężkie.
— Nie chcę — miauknęła Nocna Łapa przez napływające do jej oczy łzy. Oparła głowę na łapach Kuny, która wzięła głęboki wdech.
— Też kiedyś musiałam robić to, czego wcale nie chciałam robić. Też niegdyś szkoliłam się na wojownika i mimo że może się tak nie wydawać, to bardzo specjalna i ważna jak żadna inna rola. Daj sobie trochę czasu. A jak coś, to moje legowisko nadal stoi otworem. Nikt nie może ci zakazać pomocy mi, nieważne jak bardzo by chciał.
<Nocna Łapo?>
Wyleczeni: Kunia Norka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz