- Chwila... Czy ty się właśnie... uśmiechnąłeś?!
W chwili gdy to mówiła, już znalazła się przy wojowniku. Wlepiła wzrok w jego pysk i podniosła głowę nieco ku górze. Oczy miała szeroko otwarte ze zdziwienia.
- Tak! Ty się uśmiechasz! - krzyknęła i podeszła bliżej do Mniszka - Ponury Mniszek właśnie się uśmiechnął! - powiedziała rozbawiona, a po chwili dodała w myślach - już wiem, jak go będę nazywać.
- Ponury... Mniszek - parsknął, gdy do jego uszu dotarło przezwisko - Niech zgadnę. Coś tak kreatywnego tylko ty byłaś w stanie wymyślić, co? - mówiąc to, dźgnął ją łapą w klatkę piersiową, odpychając nieco od siebie. Kotka machnęła gniewnie ogonem, na kolejne słowa kocura. Że niby ja to sobie wymyśliłam? - pomyślała - Nigdy! Wiem, co widziałam!
- Mój zez nie ma z tym nic wspólnego! - odparła w odpowiedzi.
- Myślę, że ma... I to bardzo dużo. No już, spokój - nakazał uczennicy, która zaczynała za bardzo wtryniać się w jego przestrzeń osobistą. Czekoladowa kotka odsunęła się i usiadła obok Mniszka. Wreszcie miała prawdziwego przyjaciela! Może i był czasem, często sztywny, ale był prawdziwy. Z jej głowy nie znikał obraz jego uśmiechu. Prawdziwego uśmiechu, na który u Mniszka, trzeba było długo czekać, który dla kocura był prawie niemożliwy. Prawie! I to ona dokonał niemożliwego! To ona, bardziej jej komiczne zachowanie, przy zrzucaniu z siebie śniegu, sprawiło, że się uśmiechnął! Jednak jej głowę zaprzątała też jedna myśl. Jedyną rzecz, która dziwiła uczennicę, a było to wiecznie ponure zachowanie wojownika. Przecież tak ładnie wyglądał jak się uśmiechał! Przecież szczęście w życiu jest najważniejsze! Czemu, więc Mniszek w ogóle się nie cieszy? To była wieczna zagadka, na którą Sówka chciała znać odpowiedź.
- Mniszku? A dlaczego jesteś taki... Ponury? - zapytała w końcu.
- Co masz na myśli?
- No wiesz... W ogóle się nie uśmiechasz, nie cieszysz, wyglądasz czasem, jakbyś nie miał uczuć, nie miał emocji!
Kocur zamilkł, a jego spojrzenie powędrowało gdzieś daleko, daleko. Sówka próbowała wymyślić, o czym teraz myśli wojownik, niestety bez skutku. Czekała i czekała na odpowiedź, więc w końcu postanowiła wyrwać Mniszka z zamyślenia. Podeszła do niego i dotknęła go łapą, na co on momentalnie odskoczył, jak poparzony.
- Wszystko dobrze? - zapytała.
- Tak. - odpowiedział i znowu wrócił dawny Mniszek. Możliwe, że był nawet bardziej ponury niż zwykle, więc uczennica nie chciała drążyć tematu, na razie.
- Mniszku, idziesz na patrol! - krzyknęła Ważka, z drugiego końca obozu. Mniszek pożegnał się z Sówką i wyszedł za Ważką z obozu. Uczennica odprowadziła go wzrokiem, a sama wróciła do szukania liści.
Szukanie liści nie udało się dzisiaj. Znalazła jednego urwanego w połowie liścia i drugiego, całego porwanego. Mniszek wrócił późno z patrolu, więc później nie mieli okazji porozmawiać. Sówka szukała chwili, by zapytać wojownika, dlaczego jest tak ponury i smutny. Bardzo chciała to wiedzieć, a ostatnio rzadziej go widziała, przez większą ilość treningów. Pora Nowych Liści była w końcu coraz bliżej. Właśnie dlatego postanowiła zatrzymać go, zanim poszedł na polowanie. Kocur zatrzymał się i spojrzał na uczennicę, nie wiedząc, o co chodzi.
- Możesz zostać w obozie? - zapytała.
- Nie, Sadzawka i jej młode potrzebują jedzenia - oznajmił i ominął Sówkę. Uczennica pobiegła za nim. Gdy znaleźli się w tunelu, prowadzącym do owocowego lasu, zapytała:
- To powiesz, mi czemu jesteś taki ponury?
<Mniszku? Opowiesz swoją smutną historię z życia?>
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz