Brzask padł “martwy” niczym kłoda zaledwie po kilku ciosach. Uradowana Świt wypięła dumnie klatkę piersiową wraz z siostrą, pokazując swoją władzę nad pokonanym bratem.
— Kolejny wróg pokonany, Irgo! Kolejny jednak już się czai w cieniu! — wykrzyknęła Poranek-Mroczna Gwiazda, wypatrzywszy ich kolejny cel, który stanowiła obserwująca wszystko z boku Zmierzch.
Złota koteczka napuszyła się, niemalże z marszu dopadając do Zmierzchu, która spodziewawszy się ataku, zareagowała niemalże błyskawicznie. Świt oberwała w bok od siostry, upadając na ziemię. Dociśnięta przez niebieską do ziemi, zaczęła wierzgać łapkami, wrzeszcząc, jakby ją ze skóry obdzierano.
— P-pomocy Mroczna Gwiazdo! Pomocy! — stęknęła, próbując zrzucić z siebie najmłodszą z miotu. Na całe szczęście, Mroczna Gwiazda przybiegła na pomoc Irgowemu Nektarowi, uwalniając ją spod łap wroga.
— Nie martw się Irgo, razem nic nas nie zatrzyma!
— Ojej! Mój bohaterze!
— Nie czas na wdzięczności, moja droga! Mamy węża do pokonania! — zawołała Poranek aka Mroczna Gwiazda, wskazując łapą na ogon Bieliczego Pióra, który poruszał się co jakiś czas przy ruchach ciała kotki.
— Zatem do ataku! — wykrzyknęła koteczka, rzucając się na ogon przybranej matki. Bielik nawet nie zareagowała, a przynajmniej tak sądziły dzieciaki. W rzeczywistości kocica widząc, co koteczki planują, poruszyła ogonem inaczej. Tak, by swoim ruchem przypominał on właśnie rzeczonego gada. — Tylko żeby nas nie ukąsił! — pisnęła, podskakując, gdy “wąż” prawie ją dotknął.
< Poranek? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz