Wdech, i wydech.
Wparowała energicznie do żłobka, zastając tam uśmiechniętą złotą kotkę i dwie malutkie paróweczki. Liliowa wydała z siebie ciche „Awwww!!!” podchodząc bliżej Mrówki. Położyła przed nią zdobycz, na co złota kiwnęła w podzięce, patrząc na uczennicę z uśmiechem. Do jej ucha dobiegły cieniutkie, niezadowolone piski czarno białego bąbelka. Maluszek otworzył malusieńkie patrzałki, najwyraźniej szukając czegoś. Przez chwilę stała w ciszy, zaraz niepewnie zapytała się matki malucha.
— Mogę go pogłaskać? — Na to pytanie Mrówka wybuchła śmiechem. Gwiazdnica nie do końca rozumiała, czemu kotkę to rozśmieszyło, ale posłała jej uśmiech. Złota po minucie zebrała się na odpowiedź, chociaż towarzyszył jej śmiech.
— Możesz… — odpowiedziała cicho, na co uśmiech point tylko się poszerzył. Liliową łapą delikatnie przejechała po główce dzieciśka. O mamciu był taki uroczy!
— Jak ma na imię? — spytała trochę pewniej, nie odrywając od kocurka wzroku.
— Bławatek. — Uśmiechnęła się Mrówka, również spoglądając na swoje dzieciątko. Wizyta u bobasków trwała dosyć długo. Dowiedziała się, że braciszek Bławatka nazywa się Goździk, a on był równie słodki co Bławatek. Wyszła ze żłobka z uśmiechem, pędząc do Traszki, by opowiedzieć jej wszystko.
***
Została stróżem. Szczerze nie było to takie złe. Nie musiała dużo harować, a jedynie sprzątać u starszych i w kociarni, utrzymywać porządek w obozie. Nie rozumiała, czemu każdy patrzył krzywo, jakby była jakimś odmieńcem. Nic nie rozumiała. Ta cała hierarchia według niej była bezsensu. Po co jakiś głupi podział na role, skoro miało się wojownika, który mógł pełnić kilka ról naraz? Nie było to łatwiejsze?
Jedyny fakt, z którego była szczęśliwa to z tego, że dostała swojego podopiecznego. Miała ucznia! Został nim syn Mrówki i Perkoza, Bławatek. Czarno biały szybko pochłaniał wiedzę i nie musiała powtarzać mu tysiąc razy jednej zasady. To ułatwiało jego szkolenie. Dzisiaj postanowiła trochę mu powciskać o ataku. Miała świadomość, że raczej stróżowi na nic taka umiejętność, jednak musiała zadbać, by młody mógł się obronić, racja?
Wraz z Bławatkiem udała się więc do Owocowego Lasku, gdyż po „lekcji” może mu wcisnąć jeszcze troszkę kitu na temat Wszechmatki.
Gdy dotarli na miejsce, usiadła, dając uczniowi chwilę na oddech.
— Więc dzisiaj wpadłam na pomysł… — zaczęła, odwracając wzrok. — Nauczę cię co nieco o walce i innych duperelach związanych z polowaniem, gdyż nikt inny tego nie zrobi. — Uśmiechnęła się, na co Bławatek tylko spojrzał na nią zdezorientowany. — Zaczynając od początku, pokażę ci teraz pozycję łowiecką, zobacz. Musisz… em tak dziwnie się rozciągnąć i mocno podnieść dupę do góry, widzisz? — Podczas jej dziwnej przemowy kucnęła w charakterystyczny sposób. Czarno biały podniósł jedną brew. — Teraz twoja kolej Bławatku! — mruknęła do niego z uśmiechem, czekając, aż uczeń powtórzy to, co ona.
<Bławatku? Twoja mentorka ożyła >:)>
[525 słów]
[Przyznano 21%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz