Przez całą okupację odczuwała mocno brak posiadania przy sobie wyszkolonego medyka. Gepardzia Łapa wydawała się wiedzieć wiele, ale jej wiek i brak pochlebstwa na mianowanie ze strony mentorki mocno ją martwił. Tygrys nie mogła dłużej pozwalać swojej miłej stronie rządzić nad rozsądkiem. Musiała postawić szynszylowej sprawę jasno.
— Na razie niech wszyscy odpoczną, gdy będę mieć pewność, że Wiśniowa Iskra ma się lepiej, porozmawiam z nią na ten temat. Jest mądra, warto zaufać jej opinii, choć obawiam się, że dla Gepardziej Łapy na tym stanowisku nie ma już przyszłości — stwierdziła.
Na pewno kotce trudno będzie przejść trening na wojownika, ale w taki sposób ewentualnie przyda im się bardziej, aniżeli siedząc jako wieczny uczeń w legowisku medyka.
Różana Przełęcz po raz kolejny zgodziła się z nią kiwnięciem głowy, po czym pozwoliły sobie rozdzielić się, aby każda z osobna mogła przemyśleć to, co działo się w klanie ostatnimi czasy. Później najpewniej znowu się zetkną, aby podzielić się wnioskami, do jakich doszły.
Ruda lekko uśmiechnęła się, spoglądając na znikającą wśród tłumu futer kotkę. Była dobrym wyborem na zastępcę, a do tego każda rozmowa z nią była przyjemna, nawet jeśli dotyczyła czegoś budzącego niezbyt dobre odczucia. Szylkretka potrafiła się wysłowić i postawić sprawę jasno, co dla Tygrys było znakiem, że w przyszłości podoła roli liderki.
— Na razie niech wszyscy odpoczną, gdy będę mieć pewność, że Wiśniowa Iskra ma się lepiej, porozmawiam z nią na ten temat. Jest mądra, warto zaufać jej opinii, choć obawiam się, że dla Gepardziej Łapy na tym stanowisku nie ma już przyszłości — stwierdziła.
Na pewno kotce trudno będzie przejść trening na wojownika, ale w taki sposób ewentualnie przyda im się bardziej, aniżeli siedząc jako wieczny uczeń w legowisku medyka.
Różana Przełęcz po raz kolejny zgodziła się z nią kiwnięciem głowy, po czym pozwoliły sobie rozdzielić się, aby każda z osobna mogła przemyśleć to, co działo się w klanie ostatnimi czasy. Później najpewniej znowu się zetkną, aby podzielić się wnioskami, do jakich doszły.
Ruda lekko uśmiechnęła się, spoglądając na znikającą wśród tłumu futer kotkę. Była dobrym wyborem na zastępcę, a do tego każda rozmowa z nią była przyjemna, nawet jeśli dotyczyła czegoś budzącego niezbyt dobre odczucia. Szylkretka potrafiła się wysłowić i postawić sprawę jasno, co dla Tygrys było znakiem, że w przyszłości podoła roli liderki.
***
przed śmiercią Czajki i przed tym jak Szept pogryzł Lew
przed śmiercią Czajki i przed tym jak Szept pogryzł Lew
W skrócie obecną sytuację w klanie mogła podsumować jednym słowem.
Bagno.
Pamiętała, jak ledwo co robiła za dyplomatkę, gdy Powiew skarżył jej się na Różaną Przełęcz, a ta narzekała na niego. Tygrys zdecydowała się wtedy nie zmieniać kocurowi mentora. Poniekąd zrobiła swojej zastępczyni próbę przetrwania z tymi "bardziej irytującymi" członkami klanu.
Nie spodziewała się jednak, że zakończy się to ciążą kotki.
Wcześniej ruda była zdania, że po tym, jak sama się zakochała i doczekała dzieci, w pełni zrozumiała działanie relacji międzykocich. Teraz jednak jej wiedza zawracała do startowego punktu. To było nazbyt skomplikowane.
Ponadto w międzyczasie Róża zawitała do niej, dzieląc się zmartwieniem odnośnie postawy Lew. Zachowanie jednej z pociech samotniczki rzekomo budziło niepokój, jednak ilekroć Tygrys zaglądała do żłóbka, porozmawiać z młodymi bądź poprzyglądać im się w ciszy, nie widziała nic dziwnego.
Ciężko było jej kryć samej przed sobą uprzedzenie do nich. Wiedziała, że te maluchy w niczym nie zawiniły, ale... Jak Leśny Pożar śmiał kiedykolwiek mówić, że kochał jej syna, a potem iść w krzaki z pierwszą lepszą kotką? W dodatku dobór imienia "Piasek" dla kremowego kocięcia o wykręconych uszach budził w niej zmieszanie.
W końcu i Róża sprowadziła na świat aż piątkę kociąt. Fakt, że żadne z nich nie było w pełni rude, był pocieszający. Miło było widzieć różnorodność w kolorze futer.
Potem jednak zastępczyni ponownie do niej przyszła.
— Dalej uważam, że zachowanie Lew jest niepokojące — powtórzyła, po przekroczeniu progu jej legowiska. Dzieci najpewniej zostawiła z Powiewem, który dobrze radził sobie w roli ojca i Tygrys w najbliższym czasie chciała go w końcu przemianować. Udowodnił im, że nadaje się na wojownika.
— Wydaję się dosyć wyniosła, ale czy to coś złego? Wielu mamy takich i nie stanowią zagrożenia — odparła, choć miała na uwadze, że Róża, mieszkając w żłóbku, widzi znacznie więcej niż ona. — Jestem jednak w stanie uwierzyć, że to, co pochodzi od Leśnego Pożara, jest zł... — ucięła. Nie zdała sobie sprawy, że powiedziała to na głos. — To znaczy... Ich matka jest samotniczką. Nie wiemy, skąd przybyła i jakie metody wychowawcze zna. Na pewno warto mieć na nią oko, to fakt. Ale potrzebuję konkretnych przykładów i dowodów na to, że trzeba uważać na jej córkę.
<Różo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz