- A-a-ale to nie będzie to saaamo. - Nocna Łapa powstrzymywała łzy.
- Gwiazdko moja… - zaczęła jeszcze raz ciocia.
- Boję się… boję się ostatecznej walki na koniec treningu. Tej na śmierć i życie. Bo przegram i zostanę wygnana z klanu. - popatrzyła na Kunią Norkę z szeroko otwartymi oczami. - Co ja wtedy zrobię? - pisnęła.
- Do tego momentu jeszcze dużo czasu. Do tej pory może się wiele zmienić. Mogą się zmienić zasady, albo możesz znaleźć swój własny sposób na walkę. - pocieszyła ją. Nocna Łapa pokiwała głową mimo, że nie była do końca przekonana.
- Mówiłam ci, że mam gwiazdę? - zapytała Nocna Łapa. Kunia Norka znieruchomiała.
- Gwiazdę? Jaką gwiazdę? - zapytała sztywno. Nocna Łapa wskazała na nią łapą.
- Tam. Pomogła mi podczas nocy samej w lesie. Kiedy byłam w legowisku lisa, była jedyną gwiazdą jaką widziałam. Potem, kiedy chciałam wydostać się z kotliny świeciła jasno nad kamienistą ścieżką. Mogłabyś się dowiedzieć, jaki to kot mi pomógł? - spytała Tak naprawdę to, że widziała gwiazdę nie oznaczało zupełnie nic. Ale jakoś czuła, że ta jej pomogła.
- Zobaczę… - zaczęła.
- Pójdziemy teraz po zioła? - Nocnej Łapie wracał entuzjazm. Zapomniała już o treningu i teraz mogła się po prostu cieszyć życiem. Miała już ćwiczenia, teraz Gronostajowy Taniec da mi święty spokój. Kiedy to pomyślała, kocur podszedł do niej.
- Nocna Łapo, odpoczęłaś po polowaniu? - nie czekając na odpowiedź mówił dalej. - Teraz możemy poćwiczyć walkę, a potem do końca dnia będziesz wypoczywać. - powiedział. Walka?! Nie! Posłusznie podniosła się i podeszła do mentora. Kunia Norka poprawiła jej humor, który teraz gdzieś się ulotnił. Znowu czuła się tylko Nocną Łapą. Wojowniczką. Czyli tak naprawdę nikim. Popatrzyła przestraszona w oczy Kuniej Norce, jednak szybko odwróciła wzrok. Każdy dzień był walką o przetrwanie. Była już tym zmęczona. Im szybciej wywalą mnie z klanu tym lepiej.
<Kunia Norko?>
[394 słów]
[Przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz