— Znowu ta znajda? — usłyszała zmęczony głos, na co jedynie wywróciła oczami.
Za rogu wyszła dosyć ładna kocica o całkiem kwaszonej minie, która posłała kociakowi zirytowane spojrzenie. Nostalgia nie zamierzała zostawić tej obrazy bez komentarze, więc prychnęła, unosząc brodę dumnie do góry.
— Mam imię wiesz — wymamrotała z pretensjami, mając nadzieję, że ów medyczka zaraz poprawi swój błąd.
Widząc, że ta jednak nie zamierza jej przeprosić za tą kardynalną pomyłkę, wypięła się tyłem do kocicy, wierząc, że to rozwiąże wszelkie jej problemy.
W końcu na rodziców zawsze to działało.
— Eh, dobra, Płomykówko przytrzymaj ją proszę, bym mogła zbadać w końcu tego kociaka — mruknęła szylkretka.
Cynamonowa kiwnęła łbem i odwróciła koteczkę w stronę medyczki, przytrzymując łapki mniejszej swoimi. Nów podeszła do nich i zaczęła oglądać małą, mamrocząc coś pod nosem. Gdy skończyła, obróciła się na pięcie i zniknęła za rogiem. Wróciła z sporawym liściem w pysku, który zaczęła przeżuwać. Wypluła papkę na łapę i skierowała w stronę Nostalgii.
— Masz — mruknęła, podsuwając łapę pod pysk małej. — To podbiał pospolity — dodała po chwili, uznając, że warto poinformować pacjenta o tym co zaraz spożyje.
Koteczka spojrzała na nią krzywo, wykrzywiając pysk w grymas.
Chyba się coś tej medyczce we łbie poprzestawiało jeśli myśli, że zje tą breje.
— Fujka, nie zamierzam tego zjeść — odparła, odwracając łeb w inną stronę. — Jeszcze się czymś od ciebie zarażę...
Nów jedynie wywróciła oczami i spojrzała na Płomykówkę porozumiewawczo. Ta widząc wzrok współklanowiczki, przycisnęła mocniej łapki małej i skierowała łbem głowę bicolorki w stronę medyczki.
— Masz objawy kociego kaszlu, a ostatnie czego chcemy to epidemia — poinformowała ją spokojnie szylkretka, patrząc w żółte ślipia młodszej. — Więc albo sama to zjesz, albo cię do tego zmusimy
Dla Nostalgii to był cios poniżej pasa. Najpierw ją porwali, potem ciągle pilnowali, nie pozwalając się oddalić o lisią długość od tych przeklętych bagien, choć czasem słabo im to wychodziło, a teraz jeszcze kazali jeść jej tą breje?
O nie, nie, nie, żywa na pewno się nie podda.
Spojrzała wyzywająco na medyczkę i z uśmiechem na pysku, nabrała powietrza.
— Pomocy! Chcą mnie zabić! — zaczęła się drzeć jak głupia, licząc, że ktoś przybiegnie jej na ratunek.
<Ktoś chce sobie ją walnąć lub pokrzyczeć na tą rozpieszczoną kupę futra?>
Pszczółka chętnie spróbuje dogadać się z tym dzieckiem
OdpowiedzUsuńPszczoła