Tak bardzo przypominała mu Cętkę, tę irytującą burą kupę futra, którą spotkał niedługo po obudzeniu się w zupełnie obcym miejscu. To pewnie przez nostalgię dał wciągnąć się w jej grę.
- ...i zapewne nigdy nie poznam cię na tyle, by móc wysnuwać rzetelne wnioski na temat twojej postawy, nie powinnam cię oceniać po pierwszej konwersacji, czy…
- Dobra, nieważne. Tylko już skończ - prychnął rozbawiony. - Już wiem, jakbyś się poczuła, gdybyś musiała obgadywać nieznajomego. Rozumiem, okej?
Przytaknęła, ale myślami chyba dalej była gdzieś indziej. No dobra, takiego monologu po Cętce by się nie mógł spodziewać.
- To super, a teraz skończmy te życiowe gadki.
Słońce wzniosło się już sporo ponad horyzont. Patrole niebawem wrócą do obozu, który ożyje i zaroi się codziennym życiem kotów. Zanim zdążył pomyśleć, zapytał:
- Co powiesz na polowanie?
Przyjrzała mu się podejrzliwie, w końcu wzruszyła ramionami.
- Możemy pójść. Zobaczymy, czy w gonieniu zwierzyny jesteś lepszy niż w uganianiu się po śniegu. - Uśmiechnęła się, a on parsknął.
- Niech wygra lepszy! - zerwał się do biegu.
- Czekaj! - usłyszał za sobą. - Mieliśmy iść razem polować, a nie osobno i rywalizować!
- A co, boisz się, że przegrasz? - Wyszczerzył kły w uśmiechu.
Usłyszał, jak kotka prycha w odpowiedzi na jego zaczepkę.
- Oczywiście, że nie! Zobaczysz, że okażę się od ciebie lepsza - usłyszał uśmiech w jej głosie. Zatrzymał się i łapą wykonał teatralny gest.
- W takim razie, panie przodem.
Wyglądała jakby zastanawiała się, czy się obrazić, czy skorzystać z zaproszenia. W końcu przewróciła oczami i ruszyła leśnym bezdrożem. Odczekał paręnaście uderzeń serca i poszedł w przeciwną stronę. Szybko ogarnęła go euforia, która towarzyszyła mu podczas każdego polowania (i rywalizacji. Nic nie uskrzydlało go bardziej, niż udowodnienie, że jest lepszy). Nie, żeby nie doceniał kotki, po prostu tropienie, ściganie i chwytanie zwierzyny było czymś, co kochał, co robił całe swoje życie, pd szczeniaka. Szkolono go by był jak najskuteczniejszy, najpierw wataha, później Pan, Pani i psia Rodzina, w końcu tutaj nauczył się wykorzystywać potencjał grubych i ostrych pazurów. Pora Nagich Drzew była czymś, co uwielbiał, a czego z kolei nie znosiła większość kotów. Pojedynek rozstrzygnie pewnie pierwsza schwytana piszczka, wszystkie potencjalne ofiary kryły się przed mrozem, więc schwytanie którejkolwiek było sporym wyzwaniem. Podjął je z uśmiechem na pysku.
Niebawem coś zwietrzył. Podążył tropem i natrafił na norkę myszy, która odsypiała nocne harce. Zapach był zbyt bliski i naglący, nie mogła być zbyt głęboko. Słyszał jej szybki oddech. Obszedł całość, szukając drugiego wyjścia. Zadowolony, dostrzegł je w odległości susu. Wrócił i błyskawicznym ruchem wsadził łapę do nory. Tak jak się spodziewał, przebudzony gryzoń w panice próbował uciec drugą stroną. Chwycił go, gdy szary ogonek niknął wśród śniegu. Pierwsza zdobycz. Nie liczył na kolejną, zamiast szukać zwierzyny, ruszył tropem tygryski. Niebawem ją znalazł.
<Północ? Opiszesz polowanie ze swojej perspektywy? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz