~timeskip~
Pstrągowy Pysk uważnie wodziła oczami za swoimi kociętami, które kręciły się po żłobku w jakiejś dziwnej zabawie. Nie miała zielonego pojęcia jak działają dzieci, ale była przekonana, że jej potomkowie rozwijają się w zastraszającym tempie. Wszystkie nienaturalnie wielkie i energiczne, jedynie jej ulubiona córeczka, Cisza, zachowywała się i wyglądała jak na jej wiek przystało.
Nagle coś przysłoniło wejście do żłobka, rzucając długi cień na kocięta.
— Mamo! — wydarła się Blask. — Jesteśmy atakowani!
— Nie jesteśmy — odburknęła jej Pstrągowy Pysk. — Wracaj do zabawy.
Wojowniczka uniosła głowę, a jej spojrzenie spotkało się ze znajomym wzrokiem brata. Szakłakowy Cień, uśmiechnąwszy się niepewnie, wkroczył do legowiska, po czym usiadł obok Pstrągowego Pyska.
Nie odwiedzał jej zbyt często, nie dziwiła mu się jednak. Miał swoje własne życie, poza tym, nigdy nie była blisko z rodzeństwem. Doceniała, że bratu w ogóle chciało się spędzać z nią czas.
— Jak mają się sprawy w klanie? — odezwała się w końcu po dłuższej ciszy.
— Jest dobrze — odpowiedział Szakłakowy Cień z szerokim uśmiechem. — Jak sama wiesz, pewna przemiła kotka z Klanu Klifu oddała nam kocięta Oszronionego Płatka — mówiąc to, spojrzał na wspomnianą królową, która teraz drzemała sobie wraz ze swoimi dziećmi. — Wszyscy powoli dochodzą do siebie po ataku, a dni są cieplejsze. Poza tym, Skała i Dzik niedługo mają zostać mianowani! Może w końcu dostanę ucznia. — Szakłakowy Cień zaśmiał się wesoło, a Pstrągowy Pysk mimo woli uniosła zdrowy kącik pyska. Ten szybko jednak opadł.
— Obyś się nie przeliczył. Równie dobrze Żwirowa Gwiazda może dać ucznia Wroniemu Niebu albo Bobrzej Kłodzie.
— Hej, Wronka może i jest od jakiegoś czasu trochę nerwowa, a Bóbr jada za dwóch, ale wcale nie są tacy źli. Gdyby Żwirowa Gwiazda przydzieliła im uczniów, z pewnością wiedziałaby co robi.
Pstrągowy Pysk poczuła jak wściekłość narasta w niej gwałtownie. Nawet jej własny brat nie widział, jaką kretynką była przywódczyni. Nie chciała jednak wybuchać gniewem... Nie przy dzieciach.
— Bobrza Kłoda prędzej pożarłby własnego ucznia niż go wytrenował — odpowiedziała w końcu, a Szakłakowy Cień zachichotał.
Jej humor uległ nieznacznej poprawie. Oczywiście, była nieco spięta, bo mimo wszystko wiedziała, że powinna się pilnować przy bracie. Jedynym kotem, z którym była w stanie rozmawiać swobodnie, była obecnie Porzeczkowa Łapa. Przy każdym innym członku klanu starała się dobierać słowa ostrożnie.
— No, ale tak poza tym... Nigdy nie podejrzewałbym cię, że chciałabyś mieć kocięta — miauknął kocur niepewnie, uśmiechając się.
No i dobry nastrój szlag trafił. Bolesne wspomnienia ze spotkania z wojownikiem Klanu Klifu uderzyły Pstrągowy Pysk niczym taran.
— Bo nie chciałam — burknęła w odpowiedzi, odwracając wzrok.
— No, ale tak poza tym... Nigdy nie podejrzewałbym cię, że chciałabyś mieć kocięta — miauknął kocur niepewnie, uśmiechając się.
No i dobry nastrój szlag trafił. Bolesne wspomnienia ze spotkania z wojownikiem Klanu Klifu uderzyły Pstrągowy Pysk niczym taran.
— Bo nie chciałam — burknęła w odpowiedzi, odwracając wzrok.
<Szakłak? przepraszam, wyszło mega chaotycznie i pewnie zepsułam Szakłakowi charakter ;;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz