Stało się, wielki Lśniące Słońce, postrach kociąt, wredny gbur i maruda, wylądował u starszyzny. Nie był z tego ani trochę zadowolony. Fakt, jego tylne łapy nie były tak sprawne jak kiedyś, bowiem liliowy kocur wlekł je za sobą, jednakże to nie oznaczało, że do niczego się nie nadaje! Nie wiedział jak bardzo pokiełbaszone we łbie miał Lisia Gwiazda, że sprzedał mu kopniaka wprost do tego nudnego jak flaki z olejem miejsca, jednakże pręgowany ani myślał rezygnować z odwiedzania swojego dawnego miejsca pracy. Trochę męczył tym Zlepka i Sokolika, którzy za każdym razem, już od samego progu zamiast "Hej" czy innego powitania zgarniali opieprz życia, że ino tu nasrać na środku, taki mają chlew, co było dość komiczne, bowiem syn Poplamionego Piórka stracił wzrok już dawno, to jednak nie przeszkadzało mu w opieprzaniu medyków. Oczywiście młodsze kocury przewracały tylko ślepiami czekając, aż Lśniący poukłada wszystko na swój sposób i ciągnąc za sobą tylne łapy, oraz oddychając ciężko wyjdzie spędzać czas z Żywiczną Łapą oraz Jarzębinkową Łapą, do których czasem przyłączał się Bluszczowy Poranek. Uwielbiał spędzać czas z tymi małymi pokurczami, przecież to jego ulubieni siostrzeńcy!
Co jakiś czas przypominała mu się jego ukochana siostrzyczka Cicha Łapa, zastanawiał się, czy gdyby żyła, to miałaby dzieci? Pewnie wyrosłaby na cudowną wojowniczkę... Serce bolało go za każdym razem, gdy przychodził na grób uczennicy, do którego znał już drogę na pamięć. Czasami prosił Słoneczny Blask by ten poszedł z nim na grób Różanego Kwiatu, która zginęła podczas ataku borsuka na obóz nie tak dawno temu. Robił to jednak niechętnie, rana nadal była świeża i bolała go każda myśl o szylkretowej byłej medyczce...
- Wujku! Znowu nas nie słuchasz! - miauknęła oburzona Jarzębinka, uderzając ogonem o ziemię, strosząc przy tym niezadowolona futerko. Liliowy potrząsnął łbem, a jego półdługie futro na polikach zafalowało.
- Wybacz kochanie, wujek jest zmęczony... - odparł ciężko, kaszląc zaraz przeraźliwie. Od jakiegoś czasu miał wrażenie, że jakieś cholerstwo zjada go od środka, odbierając powoli siły i chęci do robienia czegokolwiek. Postanowił jednak aż tak tego nie pokazywać, nie chciał martwić swojej rodziny, która i tak była już zaaferowana jego stanem.
- Żywico, może pochwalisz się swoimi skarbami? - zagaił, chcąc jakoś załagodzić sytuację i ogarnąć jakoś niezadowoloną Jarzębinkę. Przecież ich słuchał! Jak mógł ignorować sowich ukochanych siostrzeńców! No jak? Bo co z tego, że jego myśli czasem wynosiły go gdzieś daleko, że aż tracił kontakt ze światem zewnętrznym.
- O-oczywiście - kocurek skinął głową, po czym wstał i czym prędzej ruszył po swoje najcenniejsze znaleziska. Lśniące Słońce cały czas miał przy sobie kamyk, który dostał od ucznia, gdy ten zaczął powoli odkrywać obóz. Co prawda nawet nie wiedział jak on wygląda, jednakże zapewniał syna Sroczego Żaru, że to najcudowniejsza i najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek trzymał w łapach.
- Pomożesz bratu? - zwrócił się do koteczki, która właśnie grzebała coś w ziemi - Spotkamy się w legowisku starszyzny i wtedy opowiesz mi o tej niesamowitej przygodzie, jaka cię niedawno spotkała. Dobrze kochanie? - liznął ją po główce, a gdy ta przytaknęła ochoczo i odbiegła, były medyk doczłapał do swojego legowiska, które znajdowało się kawałek dalej od posłania Plamki i Blasku, którzy to właśnie drzemali razem. Słysząc zrównane ciche chrapanie i wiedząc, do kogo ów odgłosy należą, uśmiechnął się delikatnie, na wspomnienie dnia, kiedy pomagał swojemu przybranemu ojcu wyznać miłość jego matce. Miał dobre życie, mimo utraty niektórych bliskich nie mógł narzekać na to, jak ono wyglądało...
Resztę dnia spędził z dziećmi swojej siostry, a gdy te musiały już iść spać, by mieć siłę na jutrzejszy trening, ten złożył nietypową prośbę Księżycowemu Pyłowi. Oba kocury udały się do dawnego legowiska Lśniącego, które znajdowało się w siedzibie medyków, po czym ułożyli się wygodnie, przed snem wymieniając się czułymi liźnięciami. W końcu zasnęli wtuleni w siebie, otoczeni zapachem ziół.
Pręgowany kocur obudził się nagle, czując silne pacnięcie w ramię. Zamrugał ślepiami i... zobaczył Cichą Łapę! Zobaczył... Odruchowo cofnął się o krok, myśląc, że to kolejny z jego koszmarów... Z zaskoczeniem stwierdził, że są one sprawne. Oddychał szybko, niespokojnie, gdy młoda kotka cała roześmiana pacnęła go łapą, odskakując kawałek.
- No dalej głupku! Tak witasz swoją siostrę? Dawnoś się nie widzieliśmy co, Lśniący? - miauknęła, podbiegając zaraz do kocura i wtulając się w jego futro - Tęskniłam, braciszku - szepnęła, wtulając się jeszcze bardziej.-
- Czyli, że... - zaczął niepewnie, odsuwając się o krok - ja nie żyję...? - dodał zbolałym głosem, czując jak łzy zbierają się w jego oczach. Cieszył się jak nigdy, że znowu widzi swoją ukochaną siostrzyczkę ale...
- Nie martw się, poradzą sobie - Cisza liznęła go w policzek, końcówką ogona zachęcając by ruszył za nią. Lśniące Słońce spojrzał an wyrwę w chmurach, obserwując jak jego mama, tata, Sroczka z jej dziećmi, Żurawinek, Zimorodek, Zlepek, Kopciuszek wraz z Księżycem i Sokolikiem zbierają się przy jego ciele. Otarł łzy łapą, uśmiechając się smutno - Trzymajcie się wszyscy, będę czekać. Kocham was... - i odszedł wraz z siostrą do klanu gwiazdy, gdzie na nowo spotkał tych, których tak bardzo kochał ale stracił.
< Sroczko, Żywico, Jarzębinko, Zimorodku, Księżycu? Jak chcecie to możecie dokończyć >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Klep Żywica
OdpowiedzUsuń