Wzrok Brzózki wyostrzył się, kiedy kociak spojrzał na rzeczy znajdujące się za stojącą kotką, przyuważył, że wszystkie zioła są poukładane w idealnie równe stosiki, musiał przyznać, że Pszczółka była w tym bardzo dobra. Niestety dla Brzózki oznaczało to również, że najprawdopodobniej vanka będzie zajęta zbieraniem ziół, często, kiedy zauważa jakiekolwiek braki w asortymencie idzie je uzupełnić — to chyba normalne dla asystentki medyczki.
-Mogę pójść z tobą? - Zapytał Brzózka. - I tak nie mam nic do roboty, a dodatkowa para łap Ci się przyda!
Kotka przez chwilę wpatrywała się w kociaka, jakby zastanawiała jakie kłopoty może przynieść jej zabranie dodatkowego ciężaru razem z sobą, ale w końcu odpowiedziała na pytanie kociaka.
-Dobrze.. -mruknęła ciężko przy tym wzdychając. -Tylko mam nadzieję, że nie będziesz mi żmiją u nogi? - Zapytała z gniewem i lekkim rozbawieniem w oczach, kotka.
-Dam z Siebie wszystko!
-Więc chodźmy, kociaku. Im wcześniej wyruszymy, tym lepiej. - nie czekając na to, co powie kocur natychmiast wstała i zaczęła truchtem biec w stronę wyjścia z obozu. Przez chwilę Brzózka przyglądał się Pszczółce nieco zdezorientowany i poczuł pewną nostalgię, ale szybko wstał i nadążył za kotką.
***
Słońce właśnie osiągnęło najwyższy punkt na wiosennym niebie, a dwójka kotów dzielnie wędrowała przez las, w poszukiwaniu ziół, które napełnią legowisko medyka pięknym zapachem.
-Ej, Pszczółko — podjął próbę rozmowy kociak — Dlaczego tak właściwie nie zmienisz swojego imienia?
-A skąd to pytanie? -odrzekła od niechcenia Pszczółka
-Niektórzy z klanu zmieniają swoje imiona na bardziej dorosłe. Ja, kiedy już dorosnę poproszę Czereśnię o zmianę imienia, które bardziej będzie do mnie pasować — Brzozę. - to powiedziawszy na pyszczku kocurka zawitał delikatny uśmiech.
-Imię... -Jednak zanim kotka zdążyła cokolwiek powiedzieć Brzózka zaczął biec w stronę pewnej rośliny.
- Pszczółko, patrz! -wykrzyczał kociak już znajdując się przy roślinie. - Wiesz co to jest?
Kotka podeszła spokojnie do miejsca, gdzie ów roślina zapuściła swe korzenie i przyjrzała się jej dokładnie. Była to pojedyncza łodyga wystająca z ziemi, od której odstawały małe, śnieżno białe kwiaty przypominające długą kocią sierść
-Nie. Muszę przyznać, że nie widziałam tu jeszcze tego gatunku. Najprawdopodobniej się nam nie przyda. -mruknęła szybko — Ale przynajmniej pasuje Ci do futra, dzieciaku. - zaśmiała się.
-Może i tak.. -Brzózka posmutniał, kiedy wypowiadał te słowa — gdybym mógł wybrać sobie kolor sierści, na pewno nie byłaby to biel. Ten kolor w ogóle nie pasuje do kotów żyjących na wolności.
Kociak zaczął znowu iść w kierunku, do którego szli na początku, a następnie rzucił spojrzenie Pszczółce — tym razem po jego smutku nie było już ani śladu — Idziesz? - mruknął kocur nie zatrzymując się i to był jego błąd — Nie zauważył, że właśnie teren się obniża i przekształca się w dosyć spore zbocze.
-Uważaj! -Krzyknęła Pszczółka z przerażeniem w oczach, ale było już za późno.
Młody uczeń potknął się o jeden z bardziej wystających kamieni i zaczął zlatywać ze zbocza. Kotem owładnęło uczucie strachu, spanikował. Zaczął szamotać się we wszystkie strony aż w końcu po kilku uderzeniach serca, Brzózkę zatrzymało nagłe uderzenie o kamień — odbił się od niego i wylądował na jeszcze innym tym razem czując potwornie piekący ból przeszywający jego lewa oko, aż w końcu upadł nieruchomo na ziemię. Świat widziany przez Brzózkę zaczął ciemnieć, aż w końcu przed jego oczętami zapadł mrok tak ciemny, jaki towarzyszy nocy, a może nawet i ciemniejszy.
<Pszczółko? Co powiesz na taki obrót spraw? ( ͡° ͜ ͜ʖ ͡°) Tak bardzo chciałam go skrzywdzić, ok? XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz