Żywot nieszczęsnej młodej trawy nie był długi. Ledwo zdołała wypuścić swe zielone ździebełka na powierzchnię ziemi, a zostały brutalnie, bezlitośnie zdeptane. A przez kogo?
Przez Ćmę, oczywiście. To właśnie jej pucate, niezgrabne łapki były sprawcami tegoż okrutnego czynu. Jednak czy ona sobie coś z tego robiła? Nie. Prawdę mówiąc, nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Mały móżdżek kotki na razie nie był w stanie wyobrazić sobie jak wygląda kot z innego klanu, nie wspominając już o mordowaniu trawy. Oczywistym jest jednak, że nawet gdyby to do niej docierało, dalej miałaby to gdzieś. Gdyby trawa nie chciała być deptana, nie rosłaby na ziemi. Proste.
Czuła, że cały świat należy się jej, bo w końcu wszystko wskazywało na to, że tak jest! Gdyby było inaczej, promienie słońca nie grzałyby ją w grzbiet, wiatr nie bawiłby się jej futerkiem, a motylki leciałby do kogoś innego. A skoro natura była na jej skinięcie łapki, to rodzeństwo i w ogóle wszystkie inne kociaki na świecie na pewno też! A gdy już dorośnie to zawładnie też innymi kotami. Nie chodziło jej o bycie liderem, było to co prawda całkiem fajne, jednak nie dla niej.
Ćma chciała być adorowana! Kochana, uwielbiana. Koty służyłyby jej nie dlatego, że by jej się bały albo dlatego że byłaby ważna, po prostu byłaby tak piękna i cudowna! Koteczka aż zachichotała z samouwielbieniem na samą myśl o tym.
— Co cię tak bawi? — mruknął podejrzliwie Zimno.
Ćma w odpowiedzi jedynie spojrzała na niego lekceważąco. Nie dało się ukryć, że jej brat był oookropnym nudziarzem i przydawał się jedynie w postaci poduszki. Może gdy już Ćma zostanie władczynią świata, zlituje się nad nim i da mu rolę posłania jakiejś podrzędnej przyjaciółki.
— Hej! — zawołał Szczupak, podbiegłszy do rodzeństwa. Za nim twardo kroczyła Blask, a jeszcze gdzieś dalej siedziała nieśmiało Cisza. — Nie wiemy, w co się bawić, więc bawimy się w wymyślanie zabawy. Chcesz dołączyć? Niezła frajda.
Ćma uśmiechnęła się pobłażliwie. Dzisiaj mamusia wyjątkowo pozwoliła im wyjść pobawić się na zewnątrz, poza żłobkiem, a oni, zamiast zabrać się za coś zjawiskowego, wymyślają zabawy!
— Frajdę to mają malutkie kociaczki, które siedzą w żłobku przy brzuszku mamusi. Nasza mamusia dzisiaj pozwoliła nam wyjść, więc jesteśmy już duzi, prawie jak wojownicy!
— No to co mamy robić? — powiedział Szczupak.
— Zadymę!
— Tak! — wykrzyknęła entuzjastycznie Blask, doskakując do siostry. — Pójdziemy obalić Żwirową Gwiazdę!
— Nie możemy obalić Żwirowej Gwiazdy, jest za ciężka nawet dla całej naszej piątki — mruknął Szczupak.
— No to tak jej coś powiemy, że sama się obali! — oznajmiła Ćma, a jej oczy błyszczały podekscytowane.
— Taaak, niech żyje obalanie... — pisnęła nieśmiało Cisza.
Blask, Ćma i Szczupak zbili się w zwartą kulkę, szepcząc i planując. W końcu obalenie Żwirowej Gwiazdy na pewno nie było takim łatwym zadaniem i wymagało konkretnego planu! Musieli wymyślić tekst, który naprawdę doprowadziłby do sukcesu, a także jakoś wykorzystać Ciszę i Zimno, bo Szczupak stwierdził, że byłoby im przykro, gdyby zostali pominięci.
— Okej, a więc... — zaczęła Blask uroczystym głosem, jednak Ćma zasłoniła jej pyszczek łapką.
— Ja mówię! — syknęła. — A więc, wszyscy idziemy przed legowisko Żwirowej Gwiazdy, ale wejdę do niego tylko ja i Blask! Wtedy Blask powie, że przybywamy z zamiarem obalenia, a potem ja powiem, że ma wykręcone wąsy i jest śmierdzipiętką!
— Nie wiem, czy to wystarczy żeby ją obalić — miauknęła niepewnie Cisza.
— Ja bym się obaliła, gdyby ktoś mi powiedział, że jestem śmierdzipiętką. Blask może jeszcze dodać, że pies jej matkę grzebał!
Kocięta rozejrzały się po sobie niepewnie.
— A co robimy potem? — spytał Zimno.
— Jak to co? Rozdzielamy się i zwiewamy!
Ćma chciała być adorowana! Kochana, uwielbiana. Koty służyłyby jej nie dlatego, że by jej się bały albo dlatego że byłaby ważna, po prostu byłaby tak piękna i cudowna! Koteczka aż zachichotała z samouwielbieniem na samą myśl o tym.
— Co cię tak bawi? — mruknął podejrzliwie Zimno.
Ćma w odpowiedzi jedynie spojrzała na niego lekceważąco. Nie dało się ukryć, że jej brat był oookropnym nudziarzem i przydawał się jedynie w postaci poduszki. Może gdy już Ćma zostanie władczynią świata, zlituje się nad nim i da mu rolę posłania jakiejś podrzędnej przyjaciółki.
— Hej! — zawołał Szczupak, podbiegłszy do rodzeństwa. Za nim twardo kroczyła Blask, a jeszcze gdzieś dalej siedziała nieśmiało Cisza. — Nie wiemy, w co się bawić, więc bawimy się w wymyślanie zabawy. Chcesz dołączyć? Niezła frajda.
Ćma uśmiechnęła się pobłażliwie. Dzisiaj mamusia wyjątkowo pozwoliła im wyjść pobawić się na zewnątrz, poza żłobkiem, a oni, zamiast zabrać się za coś zjawiskowego, wymyślają zabawy!
— Frajdę to mają malutkie kociaczki, które siedzą w żłobku przy brzuszku mamusi. Nasza mamusia dzisiaj pozwoliła nam wyjść, więc jesteśmy już duzi, prawie jak wojownicy!
— No to co mamy robić? — powiedział Szczupak.
— Zadymę!
— Tak! — wykrzyknęła entuzjastycznie Blask, doskakując do siostry. — Pójdziemy obalić Żwirową Gwiazdę!
— Nie możemy obalić Żwirowej Gwiazdy, jest za ciężka nawet dla całej naszej piątki — mruknął Szczupak.
— No to tak jej coś powiemy, że sama się obali! — oznajmiła Ćma, a jej oczy błyszczały podekscytowane.
— Taaak, niech żyje obalanie... — pisnęła nieśmiało Cisza.
Blask, Ćma i Szczupak zbili się w zwartą kulkę, szepcząc i planując. W końcu obalenie Żwirowej Gwiazdy na pewno nie było takim łatwym zadaniem i wymagało konkretnego planu! Musieli wymyślić tekst, który naprawdę doprowadziłby do sukcesu, a także jakoś wykorzystać Ciszę i Zimno, bo Szczupak stwierdził, że byłoby im przykro, gdyby zostali pominięci.
— Okej, a więc... — zaczęła Blask uroczystym głosem, jednak Ćma zasłoniła jej pyszczek łapką.
— Ja mówię! — syknęła. — A więc, wszyscy idziemy przed legowisko Żwirowej Gwiazdy, ale wejdę do niego tylko ja i Blask! Wtedy Blask powie, że przybywamy z zamiarem obalenia, a potem ja powiem, że ma wykręcone wąsy i jest śmierdzipiętką!
— Nie wiem, czy to wystarczy żeby ją obalić — miauknęła niepewnie Cisza.
— Ja bym się obaliła, gdyby ktoś mi powiedział, że jestem śmierdzipiętką. Blask może jeszcze dodać, że pies jej matkę grzebał!
Kocięta rozejrzały się po sobie niepewnie.
— A co robimy potem? — spytał Zimno.
— Jak to co? Rozdzielamy się i zwiewamy!
<Blask, Szczupak, Cisza? c:>
KLEP, KLEP
OdpowiedzUsuń~ Blask