Kotka obserwowała jak Wilcze Serce znika powoli w krzakach. Tak długo go nie widziała, a spotkanie zdawało się, że trwało parę uderzeń serca. Nie była z tego zadowolona.
Zdecydowanie nie.
W końcu odważyła się przed kimś otworzyć, chociaż częściowo się wyżalić, a on uciekł od niej niczym spanikowana mysz. Czy przez jej nagłe rozklejenie się Wilczak tak szybko się zmył? Czyżby zraziła go do siebie? Albo uraziła jakoś? A może się wygłupiła powalając kocura? W końcu tak nagle ją zepchnął... Oj czemu musiała być takim mysim móżdżkiem?
Złapała się łeb i przycisnęła go do ziemi. Nie rozumiała czemu tak przejmowała się tym wypłoszem? Przecież był z wrogiego klanu, urodą też nie grzeszył, a charakter miał paskudny.
Więc czemu tak ją do niego ciągnęło?
Widząc powoli zachodzące słońce, podniosła się z ziemi i skierowała się w stronę wystającej z pod śniegu kupy liści, by zamaskować zapach kocura. Ostatnie czego jej brakowało to wykrycie zapachu Wilczka przez pobratymców. W końcu jak bym im się z tego wytłumaczyła? Miała wyprostować tylko łapy, a nie pałętać się z jakimś kocurem. Wturlała się w podgniłych liściach i otrzepała z lekka. Spojrzała po raz ostatni na krzaki, w których zniknął wypłosz, a następnie skierowała swe łapy w stronę obozu, mając nadzieję, że kocięta nie weszły Poplamionemu Piórku na głowę.
W końcu odważyła się przed kimś otworzyć, chociaż częściowo się wyżalić, a on uciekł od niej niczym spanikowana mysz. Czy przez jej nagłe rozklejenie się Wilczak tak szybko się zmył? Czyżby zraziła go do siebie? Albo uraziła jakoś? A może się wygłupiła powalając kocura? W końcu tak nagle ją zepchnął... Oj czemu musiała być takim mysim móżdżkiem?
Złapała się łeb i przycisnęła go do ziemi. Nie rozumiała czemu tak przejmowała się tym wypłoszem? Przecież był z wrogiego klanu, urodą też nie grzeszył, a charakter miał paskudny.
Więc czemu tak ją do niego ciągnęło?
Widząc powoli zachodzące słońce, podniosła się z ziemi i skierowała się w stronę wystającej z pod śniegu kupy liści, by zamaskować zapach kocura. Ostatnie czego jej brakowało to wykrycie zapachu Wilczka przez pobratymców. W końcu jak bym im się z tego wytłumaczyła? Miała wyprostować tylko łapy, a nie pałętać się z jakimś kocurem. Wturlała się w podgniłych liściach i otrzepała z lekka. Spojrzała po raz ostatni na krzaki, w których zniknął wypłosz, a następnie skierowała swe łapy w stronę obozu, mając nadzieję, że kocięta nie weszły Poplamionemu Piórku na głowę.
***
*przed bitwą*
Kotka pomimo że wyrwała się w końcu ze żłobka, a jej pociechy były już problem swoich mentorów, nadal miała urwanie głowy. Od świtu do szczytowania słońca trenowała Łabędzią Łapę, by został najlepszym wojownikiem jaki chodził w tym klanie, później słuchała opowieści dzieci z treningu, czy raportu Zimorodka w postępach, zwykle dość marnych, Żywicznej Łapy. Zwykle rzadko znajdowała chwilę na polowanie, a jeśli już mało kiedy nie miała towarzystwa. Nie miała serca zmywać starzejącej się mamy, czy brata opowiadającego z dumą o swojej siostrzenicy. Jednak zawsze gdy przechodziła koło powalonego dębu, wspomnienia rozmowy z Wilczakiem uderzały ją, przypominając kotce jak bardzo brakuje jej tego krzywego pyska. Sama Sroka nie wiedziała do końca, czy pomysł spotkania z wypłoszem należy do najlepszych. Znaczy, nie żeby przyjmowała się jego konsekwencjami. Po prostu miała wrażenie, że z każdym spotkaniem coraz trudniej jej było znieść brak Wilczego Serca. Pomimo że kocur był jaki był w jakiś sposób zdobył sympatię kotki.
Sroczy Żar potrząsnęła łbem, próbując wyrzucić te myśli z głowy. Rozejrzała się za Łabędzia Łapą, by zająć czymś innym myśli. Tego mysiego serca nadal nie było widać na horyzoncie, kotka westchnęła zrezygnowana. Gdy okazało się, że jej uczeń posiada jakąś dziwną skazę do polowań, robiła wszystko, by tą przełamać dziwną fobie kociaka. Dlatego też kazała mu polować tak długo aż się jej nie pozbędzie.
W końcu co to byłby z niego za wojownik, który żywi niechęć do łowiectwa?
Zauważywszy, że uczeń raczej nie pojawi się w najbliższym czasie, położyła się zrezygnowania na śniegu. Jeśli miała być ze sobą szczera to powoli zaczynała wątpić w powrót Łabędziej Łapy. W końcu kot nie zmienia swoich pręg z dnia na dzień, co nie? A nie chciała też marnować całego dnia na jego bezsensowne błąkanie się po lesie. Wstała powoli i ruszyła w głąb lasu, by odnaleźć terminatora. Wędrowała po lesie, próbując znaleźć pointa, lecz nigdzie nie mogła znaleźć zapachu ucznia. Chcąc nie chcąc zaczęła trochę niepokoić się o ucznia.
A co jeśli kochaś z Klanu Nocy znów go zaatakował?
Kotka do dziś pamiętała ten parszywy pysk, z którym Łabądek prowadzał się po krzakach zamiast grzecznie wypełniać jej rozkaz i polować. Jeszcze na dodatek tamten później groził mu śmiercią. Sroczy Żar nie zrozumiała i nawet chyba nie chciała zrozumieć relacji tej dwójki. Przyspieszyła, starając odnaleźć Łabądka. Ćwiczyli blisko Słonecznej Polany, gdyż po traumatycznym przeżyciu terminatora trudno było wyciągnąć dalej niż na długość drzewa od obozu, kotka na szczęście nie musiała przemierzać całego terytorium w poszukiwaniu Łabędziej Łapy. Wychodząc z lasu zauważyła ledwo widoczne futro ucznia. Znajdował się tak blisko obozu, że Sroczy Żar zwątpiła, że ten upolował cokolwiek. Widząc jak ten rozpaczliwie rozgląda się za zwierzynom, podeszła do pointa.
W końcu co to byłby z niego za wojownik, który żywi niechęć do łowiectwa?
Zauważywszy, że uczeń raczej nie pojawi się w najbliższym czasie, położyła się zrezygnowania na śniegu. Jeśli miała być ze sobą szczera to powoli zaczynała wątpić w powrót Łabędziej Łapy. W końcu kot nie zmienia swoich pręg z dnia na dzień, co nie? A nie chciała też marnować całego dnia na jego bezsensowne błąkanie się po lesie. Wstała powoli i ruszyła w głąb lasu, by odnaleźć terminatora. Wędrowała po lesie, próbując znaleźć pointa, lecz nigdzie nie mogła znaleźć zapachu ucznia. Chcąc nie chcąc zaczęła trochę niepokoić się o ucznia.
A co jeśli kochaś z Klanu Nocy znów go zaatakował?
Kotka do dziś pamiętała ten parszywy pysk, z którym Łabądek prowadzał się po krzakach zamiast grzecznie wypełniać jej rozkaz i polować. Jeszcze na dodatek tamten później groził mu śmiercią. Sroczy Żar nie zrozumiała i nawet chyba nie chciała zrozumieć relacji tej dwójki. Przyspieszyła, starając odnaleźć Łabądka. Ćwiczyli blisko Słonecznej Polany, gdyż po traumatycznym przeżyciu terminatora trudno było wyciągnąć dalej niż na długość drzewa od obozu, kotka na szczęście nie musiała przemierzać całego terytorium w poszukiwaniu Łabędziej Łapy. Wychodząc z lasu zauważyła ledwo widoczne futro ucznia. Znajdował się tak blisko obozu, że Sroczy Żar zwątpiła, że ten upolował cokolwiek. Widząc jak ten rozpaczliwie rozgląda się za zwierzynom, podeszła do pointa.
— Wracaj do obozu — rozkazała mu, uwalniając go od tej "katorgi" — Ja jeszcze zapoluję — poinformowała ucznia, by ten przypadkiem nie wpadł na pomysł towarzyszenia jej wędrówce.
Kocurek spojrzał na nią niepewnie jakby nie do końca wierzył jej słowa, jednak widząc poważną minę mentorki, kiwnął łbem.
— D-dobrze Sroczy Żarze — odpowiedział z ulgą i pognał w stronę obozu.
Widząc znikającego z polu widzenia ucznia, skierowała bez zastanowienia swe łapy w stronę Przeprawy. Wiedziała, że ten pomysł do najlepszych nie należy, jednak nie potrafiła już dłużej nie myśleć o wypłoszu. Chciała się z nim spotkać choćby nie wie co się miało wydarzyć. Ruszyła pędem przed siebie. Biegnąc pomiędzy drzewami, wyobrażała sobie jak spotyka się z Wilczakiem, żartuje z jego wyłysiałego futra, a on sarkastycznie się jej odgryza. Gdy zobaczyła, że Głęboka Ścieżka była tuż tuż, kotka zaczęła jeszcze szybciej przebierać łapkami, nie mogąc doczekać się ujrzenia kocura. Wyskoczyła pewnie na powalone drzewo i nie zważając na kodeks wojownika, wkroczyła na terytorium Klanu Wilka. Wiatr wiał na korzyść kotki, nie musiała martwić się nagłym atakiem patrolu. Zapach Wilczaków unosił się delikatnie w powietrzu, stąd Sroczy Żar otworzyła pysk, by dokładniej ustalić lokalizację wrogich kotów. Ku uldze Sroki smród patrolu był już ledwo wyczuwalny, z związku z tym pewnie weszła w głąb lasu, zostawiając jedynie za sobą ślady łapek w śniegu. Rozejrzała się po nim próbując znaleźć coś co zneutralizuje jej woń. Widząc lisie łajno, podeszła do niego niechętnie. Jeśli nie chciała zostać od razu odnaleziona, wiedziała, że musi zamaskować swój zapach. Wturlała się w cuchnącej mazi i rozpoczęła poszukiwania Wilczego Serca, nie zważając na konsekwencję na jakie się narażała. Idąc blisko granicy, rozglądała się za wypłoszem, mając nadzieję, że jakimś cudem wpadnie tu na niego. Zapuszczanie się jeszcze bardziej w głąb terytorium Wilczaków, byłoby czystym samobójstwem, dlatego kotka starała się nie odchodzić zbyt daleko jej.
Kocurek spojrzał na nią niepewnie jakby nie do końca wierzył jej słowa, jednak widząc poważną minę mentorki, kiwnął łbem.
— D-dobrze Sroczy Żarze — odpowiedział z ulgą i pognał w stronę obozu.
Widząc znikającego z polu widzenia ucznia, skierowała bez zastanowienia swe łapy w stronę Przeprawy. Wiedziała, że ten pomysł do najlepszych nie należy, jednak nie potrafiła już dłużej nie myśleć o wypłoszu. Chciała się z nim spotkać choćby nie wie co się miało wydarzyć. Ruszyła pędem przed siebie. Biegnąc pomiędzy drzewami, wyobrażała sobie jak spotyka się z Wilczakiem, żartuje z jego wyłysiałego futra, a on sarkastycznie się jej odgryza. Gdy zobaczyła, że Głęboka Ścieżka była tuż tuż, kotka zaczęła jeszcze szybciej przebierać łapkami, nie mogąc doczekać się ujrzenia kocura. Wyskoczyła pewnie na powalone drzewo i nie zważając na kodeks wojownika, wkroczyła na terytorium Klanu Wilka. Wiatr wiał na korzyść kotki, nie musiała martwić się nagłym atakiem patrolu. Zapach Wilczaków unosił się delikatnie w powietrzu, stąd Sroczy Żar otworzyła pysk, by dokładniej ustalić lokalizację wrogich kotów. Ku uldze Sroki smród patrolu był już ledwo wyczuwalny, z związku z tym pewnie weszła w głąb lasu, zostawiając jedynie za sobą ślady łapek w śniegu. Rozejrzała się po nim próbując znaleźć coś co zneutralizuje jej woń. Widząc lisie łajno, podeszła do niego niechętnie. Jeśli nie chciała zostać od razu odnaleziona, wiedziała, że musi zamaskować swój zapach. Wturlała się w cuchnącej mazi i rozpoczęła poszukiwania Wilczego Serca, nie zważając na konsekwencję na jakie się narażała. Idąc blisko granicy, rozglądała się za wypłoszem, mając nadzieję, że jakimś cudem wpadnie tu na niego. Zapuszczanie się jeszcze bardziej w głąb terytorium Wilczaków, byłoby czystym samobójstwem, dlatego kotka starała się nie odchodzić zbyt daleko jej.
<Wilcze Serce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz