Zbudziła się z nieprzyjemnego snu. Pozostali jeszcze spali. Nerwowo ugniotła łapkami legowisko. Zerknęła na Jaskółkę. Kremowa spała głęboko. Zadowolony uśmiech widniał na jej pyszczku, a łapki podrygiwały. Szylkretka miała nadzieję, że miała przyjemny sen. Cicho, by nie zbudzić siostry, ani nie nadążać się na kontakt z obcymi kotkami, wyszła na plac obozowiska. Już wiele kotów krążyło po nim. Niektóre gromadziły się wokół czekoladowego kocura o równie strasznym spojrzeniem co lider. Położyła uszka, licząc, że pozostanie poza jego zasięgiem wzroku. Musiała i tak uważać, by nie wpaść na lidera. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po jej grzbiecie na myśl o nim.
— Siewko!
Ujrzała nieco zgarbionego liliowego. Zdawał się zakłopotany tym, jak głośno ją zawołał. Rozejrzała się wokół. Nie było z nimi Zielonego Wzgórza.
— Została przydzielona do porannego patrolu, pewnie dopiero po treningu ją spotkamy. — wyjaśnił Pokrzywek, widząc rozglądającą się uczennice.
Wstał i ruszył do przodu, przystając co uderzenie serca, by Siewka za nim podążała.
Ściana wodospadu odgradzała obozowiska od reszty świata. Wilgotne i zimne powietrze było inne niż na dworze. Mniej ostre. Niesłone. Silny wiatr nie spychał jej na kamienną ścianę.
— Nie martw się, możesz się za mną schować. — podszedł do niej i przejechał ogonem po grzbiecie.
Siewka uśmiechnęła się słabo, przywierając do boku kocura.
— Siewko!
Ujrzała nieco zgarbionego liliowego. Zdawał się zakłopotany tym, jak głośno ją zawołał. Rozejrzała się wokół. Nie było z nimi Zielonego Wzgórza.
— Została przydzielona do porannego patrolu, pewnie dopiero po treningu ją spotkamy. — wyjaśnił Pokrzywek, widząc rozglądającą się uczennice.
Wstał i ruszył do przodu, przystając co uderzenie serca, by Siewka za nim podążała.
Ściana wodospadu odgradzała obozowiska od reszty świata. Wilgotne i zimne powietrze było inne niż na dworze. Mniej ostre. Niesłone. Silny wiatr nie spychał jej na kamienną ścianę.
— Nie martw się, możesz się za mną schować. — podszedł do niej i przejechał ogonem po grzbiecie.
Siewka uśmiechnęła się słabo, przywierając do boku kocura.
***
Cztery niewielkie kulki leżały w legowisku zbudowanym z gałęzi. Siewka przygląda im się zaciekawiona. Nietypowa barwa przypominającą jej kolor nieba sprawiała, że nie mogła oderwać wzroku.
— Co to?
Pokrzywek podszedł do niej i powąchał lekko gniazdo.
— Gniazdo pleszki. A to jajka. Z nich pewnego dnia wylęgną się małe ptaszki.
Siewka zaciekawiona chciała dotknąć łapką niebieskawej skorupki, lecz świst z pyska mentora ją powstrzymał. Spojrzała na niego skruszona. Nie wiedziała, że nie wolno.
— Nie, nie, nie jestem zły. Wiesz, mama ptaszek gdzieś się tutaj kręci. A nie chcemy przecież, żeby porzuciła swoje dzieci, prawda?
Siewka podniosła uszka i potrząsnęła energicznie łebkiem. Zaczęła się rozglądać po powoli budzącym się do życia lesie. Wcześniejszą cisza była już tylko wspomnieniem w jej głowie. Szmery, ćwierki, popiskiwanie. Nie wiedziała, na czym się skupić.
— Koty też składają jajka?
Pokrzywek zaśmiał się cicho, starając zamaskować to łapą. Uniósł wesoło ogon do góry.
— Nie, nie, kotki nie składają jajek. Robią to ptaki i płazy. I może gady? Nie wiem. Kotki mają dzieci w brzuszku. Nazywa się to ciąża. Ostatnio w ciąży była... — urwał, unosząc wzrok ku niebu. — Miedziany Kieł.
Siewka zatrzymała się zaskoczona. Spojrzała zdezorientowana na mentora.
— A Gasnący Promyk...?
Pokrzywek rozumiejąc najwidoczniej jaki mętlik spowodował w umyśle swojej młodej uczennicy, przybrał zmieszaną minę.
— To... to powinna ci wyjaśnić Gasnący Promyk... — odparł dyplomatycznie, rozglądając się dookoła. — Może wybierzemy się dziś do Kaczego Bajorka? Niedługo powinny wrócić do niego kaczki...
Nie słuchała już mentora. Myślami była przy tym jak ona i Jaskółka przyszły na świat skoro nie z brzucha Gasnącej.
Może jednak z jajek?
[trening 457 słów]
[przyznano 9%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz