Zwiedzanie obozu było ciekawym doświadczenien. Dzięki temu rudy pomiot, mający sobie krew Piaskowej Gwiazdy, mógł mieć o wiele wcześniej dzięki temu rozeznanie w terenie. Bacznie słuchała słów matki, która poza tłumaczeniem rozkładu legowisk, co jakiś czas Lew kazała patrzeć na mijające je koty, rzucając niepochlebne uwagi względem tych nierudych.
— Spójrz tylko na nich, Lewku. Zobacz jak pokracznie chodzą, nie mając ani krzty w sobie elegancji. — nachyliła się do córki szepcząc jej do ucha swoje poglądy, tak cicho by żaden z kotów ich nie usłyszał poza Lew — Niektórzy mają się za równych nas, a inni nawet za lepszych. Pewnego dnia zrozumieją, że tylko rudym dane jest sprawowanie władzy, a im służenie nam. Są słabi jak robaki, które z łatwością można byłoby rozgnieść. Mam nadzieję, że pomożesz mi ich w tym uzmysłowić jak urośniesz, moja mała damo. — dotknęły się noskami
— Tak, mamusiu — odparła Lew cała w skowronkach, gdy mama nazwała ją "małą damą — Iskierka też pomoże, na pewno! I Piasek też. Kiedyś zmądrzeje, zobaczysz mamo. — zapewniła kotkę, która nie mogła ukryć dumy ze swojego potomstwa. Kotka wydała z siebie pomruk zadowolenia, po czym pogładziła łapą rude futerko koteczki.
Powoli zaczęły się kierować z powrotem w stronę żłobka, gdyż Lew nabąknęła, że zaczyna marznąć. Zięba jeszcze na szybko skierowała się w stronę stosu ze zwierzyną.
Od razu przy wejsciu do żłobka Lew otrzepała się z elegancją, delikatnie strzępując puch z futerka. Nie mogła się doczekać, gdy ten cały śnieg zniknie i nie będzie przyczepiać się do jej sierści. Ruszyła naprzód z ogonem luźno położonym, zmierzając w kierunku swojego posłania. Minęła brata, nawet na niego nie racząc spojrzeć, za to siostrze posłała uśmiech. Do jej małych wywiniętych uszku doszedł odgłos podnoszenia się, a po chwili tuż obok niej znalazł się kremowy kocurek.
— Lewku... — zaczął skruszonym głosem. — Przepraszam raz jeszcze. Proszę. Wybacz mi. Nie bądź już zła, proszę. Kocham cię siostrzyczko.
Patrzyła się spod przymrużonych powiek na jego potulną postawe. Westchnęła.
— Ja też cię kocham mój ty głupiutki braciszku. — odparła, po czym uśmiechnęła się do niego ciepło — Mimo tych głupstw, które robisz, wciąż cię kocham. Jednak to może się zmienić, wiesz? — rzuciła smutnym tonem dotykając barku kocurka swoją rudą kitą — Jeśli będziesz częściej sprawiać, że będę się gniewać ja, Iskra czy mama, wtedy na pewno przestanę cię kochać. A ja tego bardzo nie chce. Ty chyba też nie, prawda?
— O-oczywiście, że nie! — zgodził się z rudą kotka, która zadowolona poruszyła ogonem — Nie chce, żebyście przestały mnie kochać... Bo... wtedy zostanę sam — powiedział zdając sobie sprawę z tego, że faktycznie tak by było. W końcu ojciec nie często się nimi zajmował, a dziadek był już stary. Lew wiedziała, że ukochany rudy dziadziuś opowiadający jej najlepsze historię niestety nie będzie żył wiecznie, miał w końcu swoje lata. I poza nimi to właśnie ona, siostra i mama były najbliższą rodziną Piaska.
— Dlatego już więcej nie przysparzaj nam zmartwień. Rodzina powinna się słuchać nawzajem, w szczególności młodsi starszych. I przede wszystkim powinna zawsze trzymać się razem, nie ważne co! — rzekła siadając na posłaniu, po czym zaczęła czyścić swoją łapę, do dłuższych włosków przyczepił jej się zbity śnieg, nie chciał tak łatwo odpaść. — Ugh! Nienawidzę śniegu. — prychnęła niezadowolona, machając łapką przed pyskiem brata — Ciesz się, że nie miałeś tej przyjemności, aby chodzić po tym paskudztwie — miauknęła, w końcu udało jej się pozbyć bryłki zbitego śniegu spomiędzy opuszków — Utrapienie tylko z nim.
<Piasek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz