Dzisiaj zgłosiła się na patrol graniczny, mimo niesprzyjającej pogody. Śnieg był wszędzie, czasami nawet tworząc zamiecie, które bywały niebezpieczne. Lodowaty wicher ani na chwilę nie dawał przemarzniętym kotom spokoju, targając ich futra, jak i trawę oraz wrzosy. Jednak kotka chciała pokazać swojemu klanowi, że jest warta czegoś więcej. Od niedawna zagościła w niej ambicja, mająca na celu zostanie zastępczynią Różanej Przełęczy, gdy ta już będzie przywódczynią. Wiedziała, że nie była najlepszą wojowniczką, ale jak się postara, to może się wykaże. Niestety tym razem nie prowadziła patrolu. Robił to Końskie Kopytko. A nawet, gdyby nie, to Mżyste Futro byłby pewnie dowódcą. Kotka wiedziała, że musi być cierpliwa, ale to wcale nie było takie łatwe. Wiedziała też, że nie może się sprzeciwiać nikomu postawionemu wyżej od niej, nie mogła też się tak łatwo denerwować i wdawać w kłótnie… Za to musiała się wykazać podczas patroli i polowań, musiała najpierw dbać o dobro klanu, a potem o siebie…
Dam radę. - pomyślała i z podniesionym wysoko ogonem podeszła do Końskiego Kopytka. Nie wyprzedzała go, szła z boku, nieco z tyłu. Gdy doszli do granicy z Klanem Wilka, stanęła naprzeciwko wojownika i skupiła całą swoją uwagę na nim.
- Dobrze, w takim razie ja z Tropiącym Szlakiem pójdziemy od początku granicy do Martwego Szlaku, a Gronostajowa Bryza i Mżyste Futro, wy pójdziecie od drugiej strony.
- Dobrze. - szylkretowa kotka schyliła głowę z szacunkiem i poszła wraz z drugim wojownikiem do wyznaczonego miejsca. Pozwoliła kocurowi decydować, w końcu to on był bardziej doświadczony. Stanęła przy nim, cierpliwie czekając na rozkazy.
- Pójdziesz sprawdzić tamte drzewa i przy okazji je oznaczyć, proszę? - chociaż Mżyste Futro powiedział to pytającym tonem, Gronostajowa Bryza wiedziała, że nie byłby zadowolony, jakby odmówiła. Korciło ją, żeby tak zrobić, ale powstrzymała się. Pokiwała głową, podeszła do linii sosen, dokładnie obwąchała pnie i ziemię dookoła nich, następnie kilkukrotnie ocierając się, starannie oznaczyła drzewa. Gdy te już były całe w jej zapachu, zadowolona dołączyła do Mżystego Futra.
***
Czekało ją jeszcze dużo pracy. Odpoczęła po patrolu i poszła na polowanie z Drozdowym Szeptem oraz Owczą Piersią. Szli w kierunku Przybrzeżnego Oka, ale mieli się tam zbytnio nie zbliżać, ze względu na węże.
Przecież jesteśmy doświadczonymi wojownikami, a nie małymi kociakami, czy młodymi uczniami. Wiemy, jak unikać niebezpieczeństw. - pomyślała gronostajowa Bryza, ale ukryła swoją niechęć do tego pomysłu i posłusznie poszła na polowanie bez żadnego sprzeciwu. Przez cały czas smakowała powietrze, nasłuchiwała odgłosów zwierzyny i obwąchiwała ziemię pod łapami. Chciała jako pierwsza znaleźć zdobycz. I ją złapać, oczywiście. Kręcili się i szukali pożywienia. Przez długą chwilę nic nie znaleźli. W końcu do nosa Gronostajowej Bryzy dotarła słaba, ale świeża woń, a wraz z nią nutka nadziei.
Królik był tu na krótko - pomyślała kotka. - ale niedawno. - podążyła za tropem. Wiedziała, że powinna poinformować resztę patrolu, ale chciała ich zaskoczyć niespodzianką. Nie powinni być wtedy źli. Dlatego wiedziała, że musi jej się udać. No bo miała tak po prostu się oddalić i wrócić z niczym? Musiała złapać tego królika. Ciągle to sobie powtarzała i ta myśl zaczęła dodawać jej motywacji. Powoli, ale za to cicho i bezszelestnie dotarła do zdobyczy. Jeszcze jej nie widziała, ale słyszała i wyraźnie czuła mocną woń. Jej uszy zlokalizowały zdobycz i kotka zaczęła się do niej zbliżać. Niedługo potem zobaczyła chude, łaciate ciałko. I wtedy nadepnęła na gałązkę. Zwierzyna nasłuchiwała chwilę i rzuciła się do ucieczki. Gronostajowa Bryza biegła za nią. Zdobycz oddalała się od kotki i wtedy ta zobaczyła, że suchy ląd się kończy. Zagoniła królika w ślepy zaułek. Przez chwilę myślała gorączkowo i doszła do pewnego wniosku.
Ja biegnę bardziej z prawej strony, więc zdobycz skręci w lewo albo zawróci. Ale wtedy zbliżyłaby się do mnie. Więc skręci w lewo. - przewidziała ruchy zwierzęcia i dogoniła go. Z uśmiechem pełnym satysfakcji na pysku skoczyła najdalej, jak potrafiła. Zacisnęła oczy z nadzieją, wyciągnęła łapy przed siebie, wyprężyła całe ciało i usłyszała przerażony pisk królika. Krew oblała jej łapy, przez co wyglądała nieco upiornie. Nie zważając na to, spojrzała na swoje dzieło. Łaciate ciałko leżało na śniegu, barwiąc go czerwonymi strużkami krwi, które wypływały spod futra.
- Idealnie. - mruknęła kotka do siebie, chwyciła zdobycz w pysk i ruszyła do reszty patrolu. Szła szybkim tempem, więc po chwili do nich dotarła.
- Ładna zdobycz. - miauknął Owcza Pierś. Gronostajowa Bryza poczuła, jak łapy mrowią ją z satysfakcji i dumy z samej siebie. Drozdowy Szept i Owcza Pierś też upolowali razem królika. Jednak ona zrobiła to samodzielnie.
- Wracamy już do obozu? - spytała, odkładając na chwilę swoją zdobycz. Tak było jej łatwiej mówić. Drozdowy Szept pokiwał głową. Kotka chwyciła piszczkę w zęby i poszła za kocurami. Szli tak długą chwilę przez śnieg i przez wiatr. W końcu dotarli do Skruszonego Drzewa. Weszli na polanę otoczoną krzewami. Złożyli zdobycz na dwa kamienie znajdujące się na środku obozu.
***
Gronostajowa Bryza siedziała w legowisku wojowników liżąc i myjąc sobie łapy. Chciała pójść na wieczorny patrol, jednak spotkała się z odmową. „Dużo już się dzisiaj napracowałaś. Odpocznij”. Te słowa brzęczały jej w umyśle, satysfakcjonując, uszczęśliwiając i napawając dumą kotkę. Wcześniej bała się, że nikt nie dostrzeże jej pracy. Jednak teraz wiedziała, że musi tak trzymać, to może się wykaże. Musiała się postarać. W końcu osiągnie swój cel.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz