Odkąd Mroczna Gwiazda zmarł przyglądał się nowemu porządkowi pod przywództwem Stokrotkowej Gwiazdy. Obiecał sobie, aby nie zawieść poprzedniego lidera, który zaufał mu do takiego stopnia, że pokazał mu kult, do którego nawet jego ojciec nie miał wstępu. A to właśnie kremowy był najbliżej ze swoim mentorem, w końcu go szkolił. Mimo to Krzaczasty Szczyt nigdy się o nim nie dowiedział, nawet na łożu śmierci.
Siedział i wpatrywał się w legowisko lidera, rozmyślając nad ostatnim zgromadzeniem. Nie dość, że złota zaspała, to odwaliła tam jakiś szajs. Oczywiście go tam nie było, więc korzystał z informacji z drugiej łapy, jednak wszystko się pokrywało. Olszowa Kora, a także Gęsi Wrzask nie mogliby kłamać pod tym względem, a Ostra Kostrzewa i Mętny Zawilec, ci co byli neutralni, bowiem dołączyli do nich nie tak dawno temu, również dziwili się tym, co odwalała liderka.
Jakieś... wróżby? Rozmowy z duchami? Może jeszcze ogłosi wszystkim klanom, że wierzyli w Mroczną Puszczę? Przecież to byłby ich koniec.
— Coś cię martwi kochanie? — usłyszał głos ukochanej, której ogon otarł się o jego szyję, gdy przechodziła, siadając tuż u jego boku.
— Nie rozumiem dlaczego Mroczna Gwiazda wybrał Stokrotkową Gwiazdę na swoje zastępstwo. Nie widział już wtedy, że z nią jest coś nie tak?
Czarna wzruszyła ramionami, przyglądając się swoim czystym i naostrzonym pazurom. Zauważył niedawno, że uwielbiała to robić. Jak twierdziła, chciała być gotowa na kolejne spotkanie kultu i możliwość pokiereszowania ofiary.
Czarna wzruszyła ramionami, przyglądając się swoim czystym i naostrzonym pazurom. Zauważył niedawno, że uwielbiała to robić. Jak twierdziła, chciała być gotowa na kolejne spotkanie kultu i możliwość pokiereszowania ofiary.
— Prawda. Żal mi Szakalego Szału. Biedna ma potomstwo, z którym nawet nie ma czasu spędzać wspólnych chwil, bo zajmuje się obowiązkami swojej liderki. Lepiej wyglądałaby na jej miejscu, nie sądzisz? — szepnęła mu do ucha, a po jego grzbiecie przebiegł przyjemny dreszcz.
Zamruczał uśmiechając się do niej z pełną nutką drapieżności w oku. Świat ich połączył ze sobą najwidoczniej nie bez powodu. Czyżby naprawdę Jadowita Żmija była zesłana przez Mroczną Puszczę? Nie widział. Wiedział jednak, że partnerka nie wyglądała jak opętana i nie rozmawiała z duchami, podkopując opinię o ich klanie. Mroczna Gwiazda długo pracował na taką, a nie inną opinię na ich temat. Mieli budzić strach i tłamsić swych wrogów siłą, aby przeszłość nie zatoczyła koła. Mieli być silniejsi, a nie staczać się przez świrnięte gadanie nawiedzonej liderki.
— Zajmę się tym — obiecał. Trzeba było najwidoczniej wziąć sprawy we własne łapy i jasno wyperswadować liderce, że jej rola jest... Cóż... Zbędna. Był pewien, że Szakli Szał nie obrazi się za tą drobną pomoc. Może i będzie przez to miała więcej na głowie, ale przecież już i tak robiła wszystko to co lider. A jej zastępca na pewno pomoże ogarnąć resztę, zrzucając z jej barków część zadań.
— Będę na ciebie czekać po powrocie — powiedziała Jadowita Żmija, ocierając się o jego bark łbem. — Liczę na polowanie, które mi obiecałeś.
Uśmiechnął się pod nosem, ponieważ wiedział co przez to miała na myśli.
— Nie martw się ma ukochana. Pamiętam. — Polizał ją w policzek, a następnie wstał i udał się w kierunku nory liderki.
Doskonale wiedział co jej powiedzieć. Nie wydawała się zbyt inteligentna. Po śmierci Irgowego Nektaru to już w ogóle spadek jej kompetencji był dosłownie widoczny przez każdego. Nic tylko siedziała u siebie i mamrotała do tych duchów. Nie za bardzo dawał wiarę w to, że kontaktowała się z nią Mroczna Puszcza. Oni mieli lepsze rzeczy do roboty niż zawracanie głowy jakiejś kotce od zarania dziejów, słuchając jej bełkotów o pogodzie.
— Stokrotkowa Gwiazdo — przywitał się z nią, widząc jak ta tępo wpatruje się w ścianę.
Zamrugała zaraz jakby zbudzona ze snu, kierując na niego zaskoczone spojrzenie.
— To już? Idziemy na zgromadzenie? — zapytała, a go na moment zatkało. To nawet nie wiedziała jakie dziś dzień? Z tego co się orientował do pełni księżyca była jeszcze długa droga. Skrzywił się z lekkim niesmakiem, kręcąc łbem i siadając naprzeciwko złotej.
— Dziś możesz odpoczywać — uspokoił ją.
Kotka odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się do siebie, zerkając gdzieś w bok.
— Słyszeliście? To jeszcze nie teraz. Ostatnie zgromadzenie było ciekawe. Tyle kotów do mnie podeszło! Każdy chciał słyszeć co mówią przodkowie — podjęła swoją opowieść. W sumie zostałby i posłuchał, bo ciekawie było znać relacje z pierwszej łapy, ale nie po to tu przybył.
— Stokrotkowa Gwiazdo nie czujesz się tym zmęczona? — zapytał, powoli rozpoczynając swój plan.
— Huh? Co masz na myśli?
— Bycie liderem to wielki obowiązek. Jesteś pewnie cały czas zajęta, nie masz czasu rozmawiać z duchami, to musi być ciężkie dla ciebie.
Złota chwile milczała starając się pojąć jego słowa. Zaraz pokręciła łbem, jakby gadał jakieś głupoty.
— Mam dużo czasu wolnego. Duchy pomagają mi zarządzać. Klan doskonale sobie radzi.
Czy ona była jakaś głupia? Uniósł brew, nie ośmielając się nawet zaśmiać. Jej zachowanie było godne pożałowania. Naprawdę nie widziała gdzie popełnia błędy? I ona miała czelność nazywać się ich liderką?
— Radzi sobie, bo Szakali Szał wykonuje twoje obowiązki — uświadomił jej to, bo najwidoczniej żyła tak bardzo w swoim odklejonym świecie, że o tym nie wiedziała.
Liderka zmarszczyła czoło, tak jakby analizowała wypowiadane przez niego słowa. Słyszał jak mruczała do siebie "cicho, cicho", jak gdyby ktoś jej przeszkadzał i zawracał głowę czymś innym. Widząc, że zamilkła bijąc się ze swoimi myślami, podjął dalszą próbę uświadomienia jej bezcelowego zajmowania miejsca komuś kto na to bardziej zasługuje.
— Nie sądzisz, że lepiej byłoby dla klanu, gdyby to ona zajęła twoje miejsce? Ty mogłabyś odpocząć i zająć się z duchami wnuczętami, tak jak na ich babcie przystało. Teraz mało co jesteś obecna w ich życiu.
— Racja, racja — mruczała pod nosem, bijąc ogonem o ziemię. — Masz rację. Teraz bez Irgowego Nektaru jest tak strasznie ciężko. Matka mnie wspierała i być może rzeczywiście za dużo zrzuciłam obowiązków na barki córki. Ale... Czy jest gotowa? — Spojrzała na niego, jakby oczekując odpowiedzi.
— Oczywiście. Klan ją ceni. Ma wiele poparcia. Jestem pewny, że sobie poradzi i nie zawiedzie woli Mrocznej Gwiazdy. — Zapadła cisza. Nie wiedział czy jego słowa wywarły na nią oczekiwany efekt. Mógł się tylko domyślać i czekać na rozwiązanie tej sprawy. — Mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję — to powiedziawszy wstał i ją opuścił.
Złota nawet tego nie zauważyła, wpatrując się w łapy, szepcząc coś pod nosem jak nawiedzona. Wrócił do swojej partnerki, która wyczekiwała go przed legowiskiem wojownika, z zainteresowaniem zerkając na norę, z której wyszedł.
— I co? Dałeś tej babie popalić, Ogniku? — Przejechała pazurem pod jego brodą.
— Chodź ma Żmijo, dajmy jej czas. — Owinął o nią ogon, prowadząc ku wyjściu z obozu. — Na ten moment możemy tylko czekać. Dotrzeć do niej jest trudno, ale skoro Irgowemu Nektarowi się to udało, to liczę na podobny efekt.
— Na pewno ci wyszło. Mroczna Puszcza jest po naszej stronie. Skoro my widzimy, że klan sobie nie radzi, a zastępczyni wypruwa z siebie żyły, to muszą być też tego świadomi — powiedziała krocząc u jego boku.
Tak. Zgadzał się z nią pod tym względem. Wyszli z obozu na spacer. Nigdy nie spodziewał się, że znajdzie się kotka, która zawróci mu w głowie tak bardzo, że był gotów dla niej zrobić wszystko. A ta oczywiście to wykorzystywała. Nie był ślepy.
***
Leżeli obok siebie szczerząc kły w głupich uśmiechach. Właśnie oglądali przedstawienie, które rozgrywało się na ich oczach. Jadowita Żmija zamruczała mu do ucha, komentując całą sprawę z rozbawieniem. Tak. Liderka w końcu opuściła swoją norę i wyczłapała się niczym cień na pień drzewa, z którego przemawiał jej poprzednik. Wyglądała nędznie, ale tak jak się spodziewał, plan zadziałał.
— Co takiego powiedziałaś? — zapytał zszokowany Chłodny Omen, który nie wierzył własnym uszom.
Jak dla niego syn Mrocznej Gwiazdy za bardzo się przejmował. Powinien się cieszyć, ale możliwe, że to była jego reakcja podyktowana szczęściem. Mało kto dowierzał w to, że Stokrotkowa Gwiazda tak po prostu oznajmiła, że idzie na emeryturę, bo tak doradziły jej duchy. Wspaniale. Został jej duchem. Nie wiedział czy powinien się z tego cieszyć czy może sobie współczuć. Liczył jednak na to, że żaden idiota nie zacznie się spierać. To by wszystko zepsuło.
— Tak. Dobrze słyszeliście. Moje miejsce zajmie Szakali Szał. Zasłużyła na to swoją ciężką pracą. Tyle czasu mnie wspierała, a teraz nadchodzi jej czas. Ja jestem już stara i mi nie w głowie obowiązki. Mam wnuki! — ogłosiła jakby dopiero teraz ją olśniło, że była babcią. — Duchy pragną bym to im oddała całą swoją uwagę. Tak zadecydowano — zakończyła zeskakując ze skały.
Rzeczywiście Stokrotkowa Gwiazda była głupia. Łatwo się nią manipulowało i kto wie, co by się stało, gdyby kto inny to wyhaczył i spróbował przez nią zniszczyć ich klan. Dobrze zrobił, że pozbył się tej jednostki z tak ważnego szczebla. Spojrzał w kierunku Szakalego Szału, która była tym wszystkim równie mocno zaskoczona co inni. Właśnie miała zostać liderką. Gdyby był człowiekiem wzniósłby w tym momencie na jej cześć toast i stuknąłby się kieliszkami z partnerką w wyrazie triumfu. Ich mały niecny plan zadziałał. Teraz Klan Wilka odetchnie pełną piersią.
Szakali Szał podniosła się ze swojego miejsca i wskoczyła na pień, zajmując tym sposobem miejsce swojej matki. Jej wzrok przeskanował otoczenie, aż zapadła cisza jak makiem zasiał. Każdy czekał na to co powie ich nowa liderka.
— Nie będziemy w to wnikać skoro taka wola mojej matki. Moim zastępcą zostanie... — przerwała na moment, aby wytworzyć napięcie, które skutecznie jej wyszło. Każdy był ciekaw, kto stanie u jej boku i będzie tworzył dalszą historie. — Błękitny Ogień.
Szok to mało powiedziane co poczuł. Jadowitej Żmii pysk opadł aż do ziemi i spojrzała na niego tak, jakby widziała go być może pierwszy raz na oczy. Zamrugał zaskoczony, oblizując pysk i powstał, kierując kroki ku liderce. To było... niespodziewane. Czyżby Mroczna Puszcza naprawdę była temu wszystkiemu winna? To był ich wpływ? Nigdy nie sądził, że wywalenie Stokrotkowej Gwiazdy spowoduje, że zostanie zastępcą. To było dziwne... I to tak bardzo, że zaczął zastanawiać się czy to przypadkiem nie był sen.
Gdy dotarł pod pień, skłonił głowę przed złotą.
— Nie zawiodę — zapewnił, czując jak rozpiera go coraz większa duma. Liderka skinęła mu głową, a on spojrzał na pobratymców. Gdyby jego rodzice tu byli, na pewno byliby dumni. Był jednak sierotą z jedyną siostrą i jej pociechami jako rodziną. A teraz... Teraz awansował. Trud jego pracy nareszcie się opłacił. A to oznaczało... Że może czas, aby zastanowił się wraz ze swoją partnerką nad poszerzeniem swojej krwi? Chciał coś po sobie pozostawić, tak jak sam Mroczna Gwiazda. Chciał iść jego śladami i zapewnić klanowi chwałę oraz siłę, której tak bardzo teraz potrzebowali po tym jak las spłonął, a Pora Nagich Drzew powodowała olbrzymi głód w ich żołądkach.
Liczył na to, że Mroczna Puszcza ponownie będzie mu sprzyjać i uda mu się wzmocnić Klan Wilka jako zastępca Szakalej Gwiazdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz