— Zabić? — prychnęła. — Uważasz Wilczą za takiego potwora, by mogła zabić niewinne kocięta? — nie była w stanie odpowiedzieć na resztę jej wypowiedzi. Strzepnęła ogonem. — Nieważne. Rób co chcesz. Najwyraźniej nigdy nie zrozumiecie bólu jaki musiała przejść wasza rodzicielka. Nie winię was za to, macie prawo. Ale nie spodziewajcie się zmian, jeśli ich nie chcecie. Wszyscy. — miauknęła, bo wina była też po stronie Wilczej Zamieci. Rozumiała to, ale nie potrafiła przyjąć do świadomości, że Wilcza może być zła. Nie była złą osobą. Była tylko jej słabym, rozemocjonowanym, straumatyzowanym skarbem, skarbem, który musiała chronić za wszelką cenę.
Nie mogła przyjąć do świadomości, że Wilcza mogła być zła. Nie mogła, za dobrze ją znała. Wiedziała, że była wrażliwa. Wiedziała, że miała w sobie tyle empatii.
Na jej słowa Różana Przełęcz strzepnęła jedynie ogonem, a czarna powoli odwróciła się. Zanim odeszła, mruknęła jeszcze na odchodne.
— Powinnyście dać sobie szansę naprawić błędy przeszłości — miauknęła, nim zniknęła za dalekim horyzontem.
* * *
Przechadzała się po obozie. Po swoim obozie, do którego już się przyzwyczaiła. Długo tu byli. A ona cały czas rozmyślała. Ciągle dochodziły kolejne problemy. Kolejne zagadki. Zniknął Jeleni Puch. Nie przepadała za malcem, ale to nie znaczy, że miała zamiar pozwolić na to, by tak wsiąkł. Jedynym potencjalnym świadkiem była Płonąca Pożoga. Ale wojowniczka ledwo kontaktowała. Cokolwiek tam się stało, musiało być mocne dla młodych umysłów.
Wzięła mysz ze sterty, zamierzając się pożywić, ale zajęta myślami, nie spostrzegła nawet, kiedy prawie zdeptała Różaną Przełęcz. Cofnęła łapę, która niemal znalazła się na ogonie kotki. Skoro już tutaj była.
— Wiesz coś na temat Jeleniego Puchu? Rozmawiałaś z Płomień? — rzuciła, ponieważ Róża była wręcz idealną osobą do wyciągania informacji. Była szylkretką, więc zaufa jej nawet rasista i zazwyczaj była obeznana w tym, co działo się w klanie. Być może coś się od niej dowie.
<Róża?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz