Szkolenia u jej brata? W zasadzie mogła z nią o tym porozmawiać. Na pewno niedługo zostanie wojowniczką i będzie zmuszona brać w nich udział. Ta wiedza mogłaby jej pomóc przygotować się do tego co ją czekało. Pamiętała jak to z nią było, gdy wkroczyła na głęboką wodę, nie za bardzo rozumiejąc, jak należało się tam zachować. A było ciężko. Teraz przywykła do codziennej rutyny, która nie robiła już na niej żadnego wrażenia. Ciało jej się wzmacniało i codzienne wyzwania, które stawiał przed nią brat, przestały sprawiać jej tyle problemów.
— Jest ciężko, ale nie tak źle jak przypuszczałam. Ćwiczymy walkę, czasem różne sygnały, które przydadzą nam się, by komunikować się ze sobą niewerbalnie. To świetna zabawa. Na pewno jednak różni się to od twoich treningów tym, że wstajesz rano z bolącymi łapami i czasem masz dość — westchnęła przypominając sobie, gdy musiała brać w tym udział, pomimo obolałego ciała po laniu, które sprawił jej lider. — Chłodny Omen jednak zna się na swoim fachu. Jest bardzo zdolny. Sosnowa Igła na początku do niego podskakiwała, ale ustawił ją do pionu. Jestem z niego dumna. Kiedyś nie był taki władczy. — poinformowała kotkę, strzygąc uchem, bo dotarły do niej pomruki Tchórzliwego Upadku, który mijał ich w niewielkiej odległości. Skrzywiła pysk. Młody wojownik wyglądał jakby życie uciekało mu pomiędzy łapami. Dostawał w kość, lecz nie było jej go żal. Mocno naraził jej się za kocięctwa i dalej darzyła go olbrzymią niechęcią, chociaż przestał nareszcie rzucać w jej kierunku te swoje chore teksty.
— Ciekawe czy ja sobie poradzę — odezwała się złota powodując, że lekko się uśmiechnęła.
— Jeżeli nie będziesz dawała sobie w czymś rady, pomogę — odparła, kończąc zdobycz, po czym wstała. — Będę musiała już iść. Patrol czeka. Odwiedzę cię pod wieczór, dobrze? — pożegnała się z uczennicą, która skinęła głową na jej słowa.
Bycie wojownikiem było trudne, ponieważ miało się ledwie chwilę na odpoczynek, przez czekające obowiązki. Ruszyła szybkim krokiem w stronę Trójokiej Wrony i Sosnowej Igły, po czym wyruszyli w las.
***
Donośny wrzask rozległ się po obozie. Zaciekawiona wyjrzała z legowiska wojowników, będąc świadkiem zadziwiającej sceny. Sosnowa Igła darła się na drżącego i łkającego pointa. Przebiśniegowa Łapa zdawał się coraz bardziej przestraszony, gdy jego mentorka pluła jadem, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych.
— Mam cię dość! Ile można trenować taką wronią strawę?! Jesteś niewdzięcznym bachorem! W dupie mam to, że masz wzrok jak starszy, nie nadajesz się najwidoczniej na wojownika! Twój brat już dawno został mianowany, a ty?! Nigdy nie trenowałam gorszej ofermy od ciebie! — warczała, po czym bezceremonialnie uderzyła kocura w pysk.
Musiała chwilę pomyśleć nad tym co się działo. Rzeczywiście... Uczeń był już naprawdę stary, a kisił się dalej jako terminator. To już ona była wojowniczką! Dostrzegając czarno-biały kształt, położyła po sobie uszy. Mroczna Gwiazda nadchodził. Bała się jak to się skończy...
Sosnowa Igła na moment przerwała się drzeć, widząc lidera.
Sosnowa Igła na moment przerwała się drzeć, widząc lidera.
— Spokój! — rozkaz był krótki i dosadny.
Jej zdegustowany wyraz pyska, skierował się od razu na niego, wskazując na Przebiśniegową Łapę ogonem.
— Mroczna Gwiazdo, nie będę spokojna. Nie zamierzam go dalej szkolić! Niech inny dureń sobie go weźmie, ja straciłam cierpliwość! — syczała, machając gniewnie ogonem i tylko chyba cud sprawił, że nie rzuciła się jeszcze na pointa, by rozszarpać go na strzępy, jak to zrobiła z Ruiną.
— Klanie Wilka! — zawołał czarnobiały przywódca, zasiadając na charakterystyczny pień, serce obozu, po tym jak ostro i krótko uciszył Sosnę po ambarasie, jaki wyrządziła. Widziała jak skarcona kocica, prycha pod nosem, ale posłuchała i przestała dalej się pruć. Van wypatrzył surowym, bezwzględnym i nieznoszącym sprzeciwu wzrokiem starego ucznia. — Przebiśniegowa Łapo, wystąp. — Gdy uczeń wyjawił się z tłumu, przywódca kontynuował. — Niedawno ukończyłeś dwadzieścia siedem księżyców, a mimo to, wciąż nie awansowałeś na wojownika. Dość długo czekałem. Dość długo czekał klan. Miałeś wiele okazji do zabłyśnięcia i zasłużenia sobie na awans. Tymczasem, mimo dużego już wieku, twoje umiejętności nie są nawet na poziomie podstawowym. Twoje fizyczne zdrowie już od dawna zauważalnie wpływało na twój trening i naukę, a to oznacza, że zabierasz nam zwierzynę i nie dajesz nic od siebie. Jesteś balastem, a nie Wilczakiem. Z tego też powodu jestem zmuszony pozbawić cię jakichkolwiek praw pozwalających na przebywanie na tym terytorium. Od dziś, jeśli zobaczymy cię wśród nas, zostaniesz potraktowany jak wróg — Skierował spojrzenie na Sosnę. — A ty, Sosnowa Igło, powinnaś była zgłosić mi to prywatnie, a nie zakłócać wszechobecny spokój. Rozejść się — rozkazał, a następnie ostrzegawczym warkotem pogonił Przebiśniega do opuszczenia ich grupy.
Point przez kilka chwil nie wierzył zapewne swoim uszom. Widziała jego łzy, jak szuka wzrokiem swojego brata. To zadziało się tak szybko, tak nagle. Współczuła mu. I to bardzo. Wiedziała jednak, że lider miał rację. Ich klan nie powinien karmić koty, które jedyne co robiły to im wadziły. Wątpiła jednak czy kocurowi ze swoimi marnymi umiejętnościami, jak i ślepotą, uda się przeżyć jako samotnik. To był wyrok śmierci.
Wtem dojrzała jak Szczurzy Cień zagania wygnańca w stronę wyjścia, po czym znika poza obozem. To było... zaskakujące. Nie spodziewała się po kocurze takiego kroku. Zawsze uważała go za mięczaka. Wzrok Irgowego Nektaru również wypatrzył to dziwne zachowanie burego. Miała gdzieś na końcu umysłu dziwną myśl, że być może Szczurzy Cień chciał jakoś mu pomóc... Nie widziała jednak, by inni kultyści poszli jego śladem, wracając do swoich spraw.
Sosnowa Igła zdawała się zadowolona, ale widziała ten jej skrzywiony pysk. Najwidoczniej jej duma dalej nie potrafiła znieść faktu, że została złajana przez lidera.
Podeszła ostrożnie do Szakalej Łapy, która przyglądała się temu wszystkiemu równie zdziwiona co ona. Miała nadzieję, że uczennica nie miała myśli, że być może jak zawiedzie, to skończy jak Przebiśniegowa Łapa...
— Hej... — zwróciła się do młodszej, by zwrócić jej uwagę. — W porządku?
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz