Dawno temu
— Dobra, Jaskrowa Łapa — poklepał ją po ramieniu, gdy tylko rzuciła mu mech. — To teraz jesteśmy przyjaciółmi! Powiedz... czego się boisz? — zapytał niebieski.
Jaskier wbiło wzrok w podłoże. Czy bezpieczne było mu to mówić? Chociaż, to chyba tylko niewinny kociak. Prawda?
— M-mojego brata... — pisnęło cichutko.
— A czemu się go boisz? Taki jest straszny? — zaśmiał się. — Też uważa cię za kotkę?
Rzuciło uszami do tyłu. Mały mysi bobek. Żartował sobie z czegoś tak poważnego! A może... Miał rację? Co jeśli rzeczywiście za mocno to przeżywało i nie było niczym w ogóle ważnym? Nie wiedziało już, co ma o sobie sądzić. Było niepotrzebne. Bez nich byłoby lepiej.
— Nie o to chodzi — warknęło gniewnie, a w ich oczach zebrały się łzy.— A o co? Nie rozumiem... — Wbił w nich wzrok.
— Ch-chyba tak, n-nie wiem, nie rozumiem — jęknęło, coraz bardziej się niecierpliwiąc i denerwując. Miało ochotę pójść sobie gdzieś, gdzie to kocię ich nie znajdzie.
— Moja przyjaciółka boi się za to wszystkiego! Wystarczy, że się za blisko podejdzie i zaczyna płakać. Też tak masz? — Podskoczył do nich, szczerząc kiełki.
— Czasami — przyznało zgodnie z prawdą.
— To fajnie. Pobawimy się w coś co polubisz — uśmiechnął się szeroko. — Skoro nie wiesz kim jesteś, nauczę cię bycia kimś.
— N-no dobrze, a-ale w jaki sposób? — zapytało, bojąc się, co jeszcze głupiego wymyśli.
— Będziesz zachowywać się tak jak ci każe. Więc... Jaskrowa Łapo. Mianuje cię odtąd kotką i od dzisiaj możemy się przyjaźnić oraz bawić! Tylko ani waż się wygadać z tego, co tu zobaczysz, bo twój brat będzie twoim najmniejszym zmartwieniem — uśmiechnął się promiennie i niewinnie. — Gotowa?
— Gotowe — mruknęło niepewnie, jednocześnie go poprawiając.
Nie cierpiało, jak ciągle wmawiał im bycie kotką. Nie było kotką. Ani kocurem.
— Dobrze. To musisz zacząć mówić jak kotka. Nie gotowe, a gotowa. Końcówka łam lub am... nieważne. Powtórz — rozkazał, machając ogonem.
Wysunęło pazury i wbiło je w trawę. Cholera, nie podobało im się to.
— Gotowa... — pisnęło, coraz bardziej nie chcąc tego robić.
— Dobrze. To tak. Kotki... są słabe. Ty płaczesz i się boisz, to dobrze. Tak właśnie ma być. Dzięki temu lepiej się wczujesz w swoją role. Dalej. Rozrycz się bez powodu.
Nie było żadną kotką! A rozryczy to się zaraz, ale z powodem. Było wściekłe, a jednocześnie nie potrafiło powiedzieć mu "nie".
— P-po co? — syknęło, strosząc się.
— Byś się wczuła w bycie sobą. No dalej. Nie wstydź się. Becz. — zachęcał ich kocurek.
— Ale nie rozumiem, o co ci chodzi i co chcesz tym osiągnąć. B-bawi cię cz-czyjś płacz, czy co? To t-trochę dziwne — miauknęło, trzepiąc ogonem w powietrzu.
— To zabawa. Musi w niej o coś chodzić? Daje rozrywkę, a ja chcę ci tylko pomóc.
Pokręciło przecząco łbem. Ma już dosyć!
— S-słuchaj — sapnęło. — Nie podoba mi się ta zabawa, ja już nie chce. Daj mi spokój — zarządziło, powstrzymując się od płaczu.
< Nastroszony? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz