Praca była... Ciężka. Kiedy dostanie to cholerne imię z powrotem? Czy naprawdę na zawsze miał już pozostać uczniem? Kamienna Gwiazda zdawała się z tego faktu zadowolona. Wciąż ich więziła, wciąż traktowała jak kogoś gorszego sortu. Nie wierzył w te je czcze gadanie, że rasizm przeminął i teraz każdy mógł żyć normalnie. Tsa... Nie był głupi. Trzeba było się jej pozbyć i wsadzić na stołek lidera Tygrysią Smugę. Ona na pewno nie robiłaby mu takiego problemu. Lubili się, dogadywali, co było zaskakujące, zważywszy na fakt, że kiedyś pluł na nią jadem.
Wrócił z polowania kulejąc, ponieważ poślizgnął się na błocie i wyrżnął dość mocno o ziemię. Bolały go łapy, bolał ogon... Tym ostatnim nie mógł nawet poruszyć, tak go skręcało. Od razu skierował kroki w stronę legowiska medyków, gdzie zastał nie Wiśniową Iskrę, a jej wieczną uczennicę. Ta to musiała mieć tupet... Że też nie została pozbawiona terminu, skoro nie potrafiła dalej leczyć. Na dodatek była nierudą. Od razu jego pysk skrzywił się z obrzydzeniem. Ble... Musiał jednak znieść jej obecność, by wykurować się po upadku.
Usiadł na mchu, przeszywając szynszylową wzrokiem.
— Daj coś na ból — miauknął prosto z mostu, chcąc pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia.
— Ale jaki? — wzruszyła ramionami.
— Łap. Odpadają mi. Najbardziej tu na barkach — Wskazał łbem. — No i ogon.
Uczennica zaczęła go oglądać, a on krzywił się, gdy te jej włochate łapy go dotykały. Stwierdziła zwichnięcie ogona, a reszta jego ciała była tylko poobijana. No... Przynajmniej tyle. Chociaż taki odpoczynek w legowisku medyka byłby mu na łapę. Dała mu zioła, które przyjął szybko, aby doznać jak najszybszej ulgi. Westchnął. Teraz powinien wyjść i wrócić do pracy, ale mu się nie chciało. Postanowił więc nieco uprzykrzyć życie Gepardziej Łapy, a raczej... miło z nią porozmawiać.
— Ile już się szkolisz? Nie szkoda ci życia na zabawę roślinkami? — zapytał.
<Gepardzia Łapo?>
Wyleczony: Rozżarzona Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz