Mizia zawsze widziała dobro we wszystkich. Anubisowi niegdyś zdarzało się rozpoczynać z nią filozoficzne dyskusje na ten temat, jednak nigdy nie trwały one długo – jego siostra nie była typem, który szczególnie lubił bronić swoich racji, a on sam nie zamierzał sprawić jej przypadkowo przykrości. Mimo to rozmowy z szylkretową kotką utkwiły w jego myślach na dobre.
To nie było tak, że Anubis nie wierzył w ideał świętości – wręcz przeciwnie, ubóstwiał przecież wspaniałą rasę Dwunożnych. Nieważne, przez ile prób musiał przejść, oni zawsze byli tam dla niego z miską pełną jedzenia i ciepłym domem. Prawda, mieli swoje wady, jednak był w stanie o nich zapomnieć w imię idealizowania ich obrazu. W końcu nigdy nie chcieli go poważnie skrzywdzić, prawda?
Nie byli dla niego zagrożeniem w przeciwieństwie do innych kotów. Anubis nigdy nie zapomniał o przerażającym widoku zamordowanej samotniczki. Wciąż czasami prześladował go ten okropny chrzęst kości i odgłos rozrywania ciała. Nie, w tych kotach nie było niczego dobrego. Były nieokiełznane, szaleńcze w swojej wściekłości, pragnące krwi i zemsty, której nigdy nie potrafiły osiągnąć. Anubis starał się przez wiele księżyców zrozumieć te istoty, a nawet je nawrócić na ścieżkę wiary w Dwunożnych, jednak w większości przypadków poległ. Może naprawdę większość kotów nie była godna jego zaufania?
Otarł się z miłością o nogę swojej Wyprostowanej, która czule podrapała go między uszami. Czuł się bezpiecznie pomimo wszystkich nagłych zmian, które miały miejsce w ostatnich tygodniach. Wiedział, że ona nigdy by go nie zostawiła. Była dobrą osobą – nawet jeśli często wydawała z siebie dziwne pokasływania, które straszyły kocura. Nie opuściła go, gdy wyprowadzili się z ich starego, dobrego legowiska i zamieszkali śmierdzącym tym nieprzyjaznym Synkiem. Anubisowi bynajmniej nie podobał się pomysł, jednak wspierał każdą decyzję swojej Dwunożnej, szczególnie że zostawała ona dużo częściej w swoim posłaniu i głaskała go całymi dniami.
Drzwi do pomieszczenia otworzyły się i wślizgnął się przez nie Synek. Anubis z niezadowoleniem zmarszczył nos. Nie podobało mu się, jak często musiał się z nim widywać, nawet jeśli wydawał się on ważny dla jego Dwunożnej, która często głaskała drugiego Wyprostowanego po głowie, niemal jakby był jej kociakiem.
– Mamo, musisz być poważna. – Słowa wypowiadane przez niego nie były zrozumiałe dla kocura. Czarny otarł się o rękę swojej właścicielki, wpatrując się w nią z uwielbieniem. – Jesteś chora. Musisz się leczyć.
Ręka Dwunożnej zacisnęła się. Anubis, niezadowolony z przerwanej pieszczoty, spojrzał na nią z dezaprobatą.
– Spędziłam całe życie w podróży – przemówiła po chwili. Nawet pieszczoch potrafił poznać, że jej głos był niezwykle słaby. – Nie zamierzam umrzeć, gnijąc w szpitalu.
Kilka tygodni później Dwunożna zniknęła. Anubis nie rozumiał, co się działo, nie wiedział, dlaczego nagle legowisko wypełniło się najróżniejszymi Wyprostowanymi. Czekał cierpliwie, aż jego właścicielka wróci. Przecież zdarzało się wcześniej, że wyjeżdżała, prawda? Czemu teraz miało być inaczej? Dni jednak mijały, a jej wciąż nie było. Wszystkie rzeczy powoli zaczęły tracić ten charakterystyczny, słodki zapach. Wszystko wydawało się zapominać o istnieniu Dwunożnej.
Wszystko oprócz Anubisa.
Wspiął się na tylne łapy, drapiąc w drzwi. Synek był wyjątkowo niezainteresowany jakimkolwiek kontaktem z kocurem i rzadko kiedy wypuszczał go poza swoje śmierdzące legowisko.
– Durny kot – mamrotanie Synka rozległo się gdzieś za plecami Anubisa. Czarny zaczął kręcić się między jego nogami. Przecież mogli się jeszcze zaprzyjaźnić, prawda? Co tam, że w przeszłości łączyła ich niekoniecznie pozytywna relacja. Jego Dwunożna nigdy nie zostawiłaby go z kimś, kto by go skrzywdził. – Chcesz na spacer, prawda? Chcesz na spacerek?! – syknięcie wydobyło się z pyska Wyprostowanego. – W takim razie dostaniesz spacerek, pchlarzu.
Synek złapał pieszczocha i wrzucił go do klatki szybciej, niż ten potrafił zareagować. Anubis zamrugał ze zdziwieniem. Czyżby jechali do starego legowiska? Może Synek zamierzał go zabrać do Obcinacza? Zmarszczył nos z niezadowoleniem. Nie prosił o to! Będą musieli popracować nad komunikacją, jeśli będą musieli mieszkać razem, dopóki jego Dwunożna nie wróci.
Klatka Anubisa została wrzucona do Potwora, który wydał z siebie głośny ryk. Czarny kocur skulił się. Nigdy nie lubił być przewożonym. Synek mruczał coś pod nosem w swoim niezrozumiałym dla czarnego języku. Gdzie jechali? Czemu w piersi Anubisa pojawiło się rosnące uczucie niepokoju? Przecież mógł ufać każdemu Dwunożnemu! Nie byli tacy okrutni jak inne koty. Czasami tylko… testowali go, jednak nigdy by go nie skrzywdzili. Zwinął się w kłębek, ze spokojem oczekując, aż Potwór wreszcie się zatrzyma.
Warkot ucichł nagle, a Anubis uderzył w drzwi swojej klatki. Spojrzał z dezaprobatą na Synka. Dwunożny sięgnął w jego kierunku i chwycił przenośnik.
– Nie wiem, czemu moja matka cię trzymała. – Anubis zastrzygł uszami. Nawet nie rozumiejąc wypowiadanych przez Wyprostowanego słów, potrafił usłyszeć groźbę w jego głosie. Co się działo? Nagle poczuł, jak cała klatka się trzęsie i coś wyrzuca go przez jej drzwi prosto na twardą Drogę Grzmotu.
„Wróć!” chciał wrzasnąć, jednak z jego pyska nie wydobyło się żadne słowo.
Podmuch powietrza niemal go przewrócił. Zatrząsł się z przerażenia. Musiał po niego wrócić! Musiał! Jego oddech przyśpieszył. Sparaliżowany strachem, wpatrywał się w mknące Potwory. Nie, nie, nie mógł umrzeć! Przecież jego Dwunożna miała po niego wrócić! Blask reflektorów oślepił go, a nienaturalny huk maszyny całkowicie zagłuszył wszystkie inne dźwięki. W panice rzucił się przed siebie, cudem unikając zgniecenia. Wydał z siebie drżące westchnienie. Mógł się stąd wydostać. Musiał wziąć się w garść! Mógł wrócić do swojego ciepłego, starego legowiska, do starego życia, do swojej dobrej właścicielki. To nie mógł być jego koniec! Przecież dobrzy Dwunożni nigdy by go nie skazali na śmierć, prawda? To musiał być tylko test, test, który zamierzał przejść.
Bo przecież czemu miałby nie ufać Dwunożnym?
Uderzenie wstrząsnęło jego ciałem. Ból przeszył każdą kończynę. Rozległ się trzask łamanych kości i zgniatanego ciała.
Jeszcze po niego wrócą, prawda?
Potem była tylko ciemność.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz