Barwinek był rozluźniony. Cieszyła go ta chwila bliskości ze Szczawikiem. Było mu miło, kiedy usłyszał nagle swoje imię. Odwrócił więc głowę ku niemu.
- Muszę ci o czymś powiedzieć. — miauknął. Zauważył jak czarny kocur zastrzygł uszami. Zanim Barwinkowy Podmuch zdążył się odezwać, Szczawiowy Liść zatkał mu pysk swoim ogonem. - To ważne.
Zabrał ogon i powrócił do poprzedniej pozycji. Czuł jak szaleńczo bije mu serce.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że się zakochałem? Odkąd zostałem młodym wojownikiem i pojawiło się to dziwne, ale piękne uczucie, nie chciałem wyznać prawdy i próbowałem od niej uciec. Nie mogłem jednak zmienić tego, że oddałem serce innemu kocurowi. Że jest dla mnie bardzo ważny i.... i byłbym szczęśliwy, gdyby chciał dać mi szansę i ze mną być. - zatonął w oczach Barwinka. - Kocham Cię.
Przybliżył się o pół kroku do przodu i dotknął swoim nosem nosa czarnego.
Barwinkowy Podmuch był bardziej, niż zdziwiony. Szok obezwładnił go na tyle, że nie drgnął, kiedy chłodny nos liliowego dotknął tego jego. Nie wiedział, co ma robić. Po dłuższej chwili, wciągnął gwałtownie powietrze, odsuwając się speszony.
- T-to… - Wydukał tylko. Błądził wzrokiem dookoła, byle nie spojrzeć na liliowego. Co jest do cholery?!
Serce czarno-białego biło jak oszalałe, jednocześnie od zszokowania wyznaniem, jak i od własnych uczuć wojownika. Nigdy by nie przypuszczał, że ten zapatrzony w siebie narcyz obdarzy kogoś miłością. I to w dodatku jego! Barwinek sam już jakiś czas temu ogarnął, że kocha Szczawiowy Liść. Oswoił się z tym uczuciem, można by rzecz, iż bardzo łatwo je zaakceptował. Był otwarty na innych, na ich uczucia, zresztą - sam bardzo chętnie obdarowywał pozostałych sympatią, pomocą, współczuciem. Można powiedzieć, iż stał się takim klanowym dziadkiem. Był starszy, owszem, ale nadal w jego wnętrzu kłębiło się mnóstwo pozytywnych uczuć, którymi dzielił się z innymi. Czasy zmieniały zarówno Klan Klifu jak i Barwinka. Kiedyś odrzucony, nienawidzący lidera, teraz przyjaciel Lwiej Gwiazdy, oraz wielka kulka szczęścia mieszanego z miłością.
Ale… Mimo tego… Barwinek był stary, słaby, a Szczawik młody i silny. Mnóstwo uczuć kotłowało się w starszym wojowniku. Nie chciał tego źle rozegrać. Prawdą było, że kochał Szczawiowy Liść, ale wiedział, iż przed liliowym czasu było dużo więcej, jak przed nim. Nie chciał skazywać Szczawika na cierpienie, jeśli umrze nagle niespodziewanie. Ani nie chciał też zostawać za nim w tyle. Czułby się okropnie. Już teraz ledwo co mógł szybciej spacerować. Stawy dawały mu się we znaki, a co by było później? Pewnie czeka go ciągłe leżenie. Nie...Nie mógł tak. Nie potrafiłby patrzeć na Szczawika, który zachęca Barwinka do wstania, a on nie może tego zrobić, mimo chcenia całym sobą. Pragnął wręcz uszczęśliwić liliowego, jego serce do niego rwało jak głupie, ale...jeśli go kochał, to pozwoli mu odejść. Według Barwinka wybierze w ten sposób mniejsze zło. Teraz liliowy pocierpi, a później kto wie, może znajdzie sobie nową miłość? W końcu Szczawik był młody i miał czas, nie to co on… Nawet jeśli cierpieć będzie również i czarny.
- S-szczawiku… - Miauknął, a jego głos drżał, tak jak łapki. Pamiętał ich pierwsze spotkanie. Nie sądził wtedy, że tak to wszystko się potoczy. Iż zakocha się w tym głupim pierdzie i będzie go bronić, mimo bycia rywalami. Serce Barwinka biło szybko oraz głośno, echem odbijając się w jego uszach.
- Tak? - Zapytał miękko wspomniany wojownik.
- J-ja… Przepraszam cię! - Poczuł, jak do jego błękitnych oczu, które widziały w życiu wiele, napływają pierwsze łzy. - J-ja n-nie s-sądzę, ż-że k-ko-chan-ie m-mnie j-jest d-dobre - dukał słówko po słówku. - J-jest-em st-ar-y... N-ie c-chcę patrz-eć j-jak c-cierpisz. - Pokręcił głową. - Z-znaj-dź s-sobie k-kogo-ś m-młodszego…
Atmosfera stała się ciężka, nieprzyjemna. Czarny czuł, jak go przygniata.
Spojrzał na niego oczami pełnymi łez. Łamał w tym czasie dwa serca. Zarówno swoje, jak i jego. Nie widział jednak lepszego wyjścia. Uczucia przysłoniło zmartwienie o liliowego w przyszłości. Barwinek już teraz chciał go chronić. Przed stratą większą, niż kiedykolwiek.
- B-bo w-ie-sz...d-zięk-uję, ż-ze mnie ko-chasz. - Zdołał mruknąć jeszcze. Otarł niemrawo łapą łzy. Nie patrzył na niego. - M-mim-o, ż-że ja c-iebie t-eż… - Szepnął.
Nie sądził, iż w życiu będzie musiał tak wybierać. Czuł się źle z sobą, ale wmawiał sobie, że robi to dla Szczawika. Jego łapy drżały jak oszalałe. Nawet jeśli bardzo chciał, nie mógł uciec. Był skazany na zostanie tu, patrzenie, jak łamie im obydwóm serca. Po tylu wspólnych księżycach…
- A-ale p-pamięt-aj, ż-że j-ja tu j-jestem - pociągnął nosem. - Ni-ie z-apominaj o m-mnie, d-d-obrze…?
Nie zwracał uwagi na to, jak wygląda. Płakał, pociągając nosem, ocierając stale napływające łzy. Nie oczekiwał, że Szczawik to zaakceptuje. On sam oddałby wszystko, by być młodszym i móc go kochać bez żadnych przeszkód. Jednakże los pokierował ich drogi takimi ścieżkami, pozwalając się spotkać nieco zbyt późno. Barwinek był gotów na to, że Szczawiowy Liść może go uderzyć, wrzeszczeć w pysk, zwyzywać...na wszystko niemalże. Nie był tylko gotowy na nienawiść z jego strony. Jeśli liliowy powiedziałby mu teraz... Uhh nie mógł nawet o tym myśleć! Zbyt wiele uczuć obciążało jego serce.
Czarny pokręcił głową. Wrzeszczał całym sobą.
- C-chcia-łbym b-być m-młod-szy… - Wydukał. - P-prze-praszam…N-nie z-znienawidź mnie...
Czuł, jak wszystkie dźwięki wokół nich cichną, jakby czekały na dalszy rozwój wydarzeń...
<Szczawik? wszystko w twoich łapkach, przepraszam :c >
Złamane serduszko :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam :((
Usuń:'( smutno
OdpowiedzUsuń