Aroniowa Łapa popatrzył na brata zdzwiony. Gdzie był to było świetne pytanie. Samo zgromadzenie źle kojarzył.
– Był-em, gdzie-ś-ś w tł-umie-e kotów. – odpowiedział niepewnie, wzdychając. – Bałe-em się. Jeszcze ten dziwny kocur obok ciebie stał, okropny był. Sam-o zgro-madzenie-e było-o dzi-iwne-e. Lide-erzy pa-trzy-li-na na-s, z-z tak-ą wyższością-ą chyba rozumies-sz co-o mam n-a myśli.
– Liderzy nie są tak silni jak się wydają, po prostu na nas patrzą z wyższością i tyle. – odparł kocur. Drugi z kocurów zdzwił się na jego słowa, jak liderzy mieli nie być tacy silni? W końcu byli liderami, więc musieli wszystko świetnie robić! Podejmować decyzje, nie bać się, patrzeć w przyszłość. Musiało to być męczące zdaniem srebrnego kocura.
– Seri-o-o? O-oni-i są-ą prz-ecież-ż ta-acy si-ilni. Klan-n Gwia-zdy-y ich-h lubi, dają-ą i-m życia-a.
– Taa. – przewrócił oczami Fałszywa Łapa. – Nie martw się, nic ci nie zrobią, bo się ze mną policzą.
– Dzi-ęku-je, nie-e wie-sz jak-k cię ko-cham. – zamruczał.
– Ja ciebie też. – odparł. – A jak ci idzie trening? – Uczeń Omszonej Mordki popatrzył się w bok, jak mu szło? Nie miał pojęcia kompletnie porównania jego zdaniem z rodzeństwem, jeśli chodzi o umiejętności.
– Chy-ba źle-e. – Popatrzył się w swoje łapy jakby były najciekawsze na świecie. – Oszona Mordka-a jest, wymagając-y ba-rdzo. Ja-k Ci-i idzie-e tre-ning? Ma-sz wymagaj-jącego mentora-a?
– Zimorodkowy Blask jest jakiś dziwny. Taki … no dziwny. – odparł. – Jednak nie martw się, na pewno nie idzie ci bardzo źle. Będziesz na pewno mianowana niedługo.
– Zimor-rodkowy Bl-łask? Ma-a dziwn-ne imię-ę.
***
Point siedział zgarbiony przed legowiskiem uczniów. Po ostatnim zgromadzeniu denerwował się, nie spodziewał się, że mogą być takie zamieszania. W końcu on nie widział rozwiązania w sile, a koty kłóciły się na nim i biły. Aroniowa Łapa nie rozumiał dlaczego tak robili, skoro kodeks wojownika mówił jasno, że na zgromadzeniach ma być pokój. On sam nie chciał ostatnio iść, jednak poszedł i żałował. Do tego wiedział, że na pewno jest daleko do mianowania. Miał nadzieję, że chociaż jego brania zostaną mianowani niedługo, wiedział, że oni nie zasługują na niebycie mianowanym i powinni być wojownikami. W końcu Prędka Łapa była Prędkim Wichrem, Falowana Łapa była Rozżarzonym Sercem, a oni dalej byli uczniami. Nie miał złości do dzieci Miętowego Strumienia, że byli mianowani, tylko było mu szkoda Fałszywego i Drozda, że dalej byli “łapami”. Nawet byli najstarszymi uczniami!
– Aronia? Coś się stało, że siedzisz taka przygnębiona siostrzyczko? – Usłyszał głos Fałszywego.
– Myśl-ę nad-d tym-m czem-mu nie-e jeś-stę-śmy mi-anowan-i? M-oż-e to-o wina-a ż-e nasz-za ma-AMA-a nie ży-je? Mas-z POM-myśl dlaczego-o? Ja-a ni-e widz-ę zby-tnio-o pomysłów-w. – powiedział smutno. – I nie-e jestem-em siostrą-ą bracie-e.
– Zapominam czasami jednak dla mnie jesteś kochaną siostrzyczką. Do pierwszego pytania niestety nie znam odpowiedzi. Nie musisz się martwić pomimo tego, na pewno niedługo będziemy mianowani. Może byś chciała podzielić się ze mną myszą?– uśmiechnął się słabo liliowy.
– Z-z tobą-ą zawsze-e. – uśmiechnął się.
<Fałszywa Łapa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz