- Tak, to ja! - Powiedział cynamonowy kocur, powstrzymując się od podskoczenia z radości przed starszą kotką. To było by niekulturalne zachowanie, a jeśli chciał zdobyć przyjaciół, to musiał ograniczyć takie zachowania. - A ty jesteś… - Zaczął, próbując przypomnieć sobie imię kocicy. Miał to końcu języka, jednak trudno mu było to z niego zdjąć. - Szalafirka. - Kotka zaśmiała się, słysząc, jak kocur próbuje wypowiedzieć jej imię.
- Byłeś blisko. Nazywam się Szafirka. - Poprawiła go. Wiedział, że tak miała na imię, a to, że lekko je przekręcił, to było nic. Ważne było to, że je znał, a bardziej kojarzył. Dalej jakoś konwersacja potoczyła się pomiędzy dwójką kotów. Udało im się złapać wspólny temat, który ich pochłonął. Po pewnym czasie dołączył się do nich Modliszka, który od dłuższego czasu przysłuchiwał się ich rozmowie. Takim sposobem trójka wdała się w zaciętą dyskusję, która była długa dla młodego kocura. Dopiero głos Obserwującej Żmii oraz Brzęczykowego Trelu spowodował, że trójka kotów musiała się rozejść w swoje strony.
*****
*Jeszcze przed mianowaniem kociąt Przepiórki*
Kto by się spodziewał, że cynamonowy kocur zostanie wybrany na przyszłego przewodnika Klanu Burzy? Z pewnością nie on. Miał być kimś ważnym, co lekko go przerażało, jednak starał się tego po sobie nie pokazywać. A co jak coś mu się nie uda? Jeśli ktoś przez niego ucierpi? To były pytanie, na które mógł odpowiedzieć innego dnia. Właśnie siedział przy wyjściu z obozu, obserwując wszystkich przechodzących. Ostatnie wydarzenia wymagały od niego większego zastanowienia. Czemu wszystko działo się tak szybko? Cała ta sytuacja z Małą Koszatniczką i jej kociętami dalej siedziała mu na głowie. Dlaczego karmicielka posunęła się do takiego ruchu? Był u niej kilka razy, aby przynieść jej zwierzynę, ale co się z nią stało, to była inna sprawa. To nie była ta sama kotka, którą kojarzył ze żłobka. Nawet jakby miał okłamywać siebie i naciągać prawdę, to różnice były za duże, aby przyniosło to jakikolwiek skutek. Nawet kocię mogło zauważyć, że ta kocica nie była normalnym członkiem klanu.
Z jego myśli wyrwał go czyjś głos. Kiedy odwrócił głowę w stronę jego źródła, ukazała mu się szylkretowa kotka, którą poznał już w żłobku. Może ich znajomość nie zaczęła się dobry sposób, ale mógł przyznać, że z czasem rozkwitła.
- Znowu z głową w chmurach Cykoriowa Łapo? - Zapytała się Szafirkowa Łapa, po czym zaśmiała się. Na pysku ucznia pojawił się lekki uśmiech. Dobrze, że kotka zjawiła się przed nim, a tym bardziej że zaczęła rozmowę. Gdyby nie ona to z pewnością ten poleciałby myślami w niezbyt przyjemną stronę.
- Jak zawsze Szafirkowa Łapo. Przyłączysz się do mnie? - Powiedział kocur, a ogonem wskazał miejsce obok siebie, gdzie po chwili usiadła kotka. - Nie smutno Ci? Twoja mentorka utknęła w żłobku, a ty skończyłaś bez mentora. To trochę smutne, a bardziej by mnie to zasmuciło. Musisz czekać aż 8 księżyców i być zdana na łaskę innych wojowników. Cóż za los dla córki samej przywódczyni? - Cykoria postanowił zmienić lekko temat, mając nadzieję, że takim sposobem uda mu się wyrwać o natrętnych myśli.
[650 słów]
[przyznano 13%]
<Przyjaciółko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz