Wzrok Bobra i Brzęczki padł na niego, tylko gdy się zbliżył. Dwójka kotów nie wyglądała na złych, że cynamonowy kocur przeszkodził im przy ich rozmowie, a nawet wyglądali na zadowolonych przez to, że ten pojawienia się ucznia. Długo nie zajęło, aby ten dołączył się do rozmowy, która trwała między dwójką. Opowiadał on o swoich treningach, jak to być uczniem i o wszystkim, co naszło mu na myśl, a wojownicy słuchali z uwagą. Szybko temat wrócił na wcześniejsze tory, tylko co chwilę zaczepiając o Cykorię. Wbił on wzrok w obóz, który mimo swego podobieństwa zmieniał się z każdą nową porą. Wydawał się zawsze taki sam, jednak dokładniejsze oko dostrzegło, że szczegóły się zmieniały. Po czasie tych szczegółów gromadziło się coraz więcej, co skutkowało większą zmianą. Koty tego jednak nie zauważały, przez to, iż zmiana przechodziła płynnie. Małe zmiany nie zmieniały nic, tu jakiś złamany patyk lub luźniejszy krzew, jednak po czasie te zmiany stawały się normą. Podobnie działo się z kotami. Pamiętał jeszcze, kiedy cieszył się z tego, że ich mianowanie na uczniów nadchodzi, a teraz sam miał być przewodnikiem. Siostra wraz z nim stawała się starsza, co dopiero mógł dostrzec przy większym zastanowieniu. Księżyce zdawały się mijać szybciej, niż pamiętał z dzieciństwa, co go lekko przerażało. Malwinowy Rozkwit oraz Brzęczkowy Trel zyskiwali też coraz więcej księżyców, a widział to bardziej na tacie, któremu stan fizyczny dawał już swoje znaki. Tata nie był już młodym kocurem jak on, co go smuciło. Zabawy z ojcem to było coś, co wspominał dobrze i chciałby do tego wrócić, jednak wydawało się to na obecną chwilę niemożliwe.
Z myśli wyrwał go Bobrzy Siekacz, a dokładniej jego trącenie go ogonem w bok. Pokierował na niego swoje niebieskie ślepia, ciekawy co od niego chcę przewodnik. Nachylił się nad jego uchem, szepcząc mu, żeby spotkał się z nim przed wyjściem z obozu o zachodzie słońca. Po tych słowach odszedł on od dwójki kotów, żegnając się jeszcze z jego matką. Wydawało mu się to dziwne, jednak nie miał zamiaru tego komentować. Może kryło się za tym coś, czego nie rozumiał? Możliwe. Reszta dnia zleciała mu szybko. W towarzystwie bliskich mu kotów czas zawsze leciał szybko. Słońce zmierzało powoli ku zachodowi, a coraz więcej kotów zbierało się w legowiskach, aby odpocząć po męczącym dniu. Dla Cykorii był to jednak dopiero początek. Spotkał się on ze swoim mentorem przed wyjściem z obozu. Czekał on już od pewnego czasu, co sprawiło, że Cykoria czuł się z tym źle. Jednak uśmiech na pysku Bobra nie wskazywał, że był on zły.
Ruszyli z obozu w nieznanym mu kierunku. Cynamonowy nie wiedział, gdzie ten go prowadzi, a bał się zapytać. Długo nie musiał czekać, aby większość jego pytań otrzymała odpowiedzi. Dwójka kocurów przeszła przez tunel, aż oczom młodszego nie ukazała się gwiezdna sadzawka. Pierwszy raz widział ją na własne oczy, a widok tego miejsca zabierał mu słowa z ust. Same malunki na ścianach odbierały mu dech, a jeszcze pozostawała sadzawka, która lśniła na środku jaskini. Domyślał się, czemu było to miejsce poświęcone Klanowi Gwiazdy. Czekoladowy kocur wskazał ogonem, by uczeń podszedł do brzegu sadzawki, co też zrobił. Przewodnik nachylił się nad powierzchnią wody, po czym wziął łyk wody i zapadł w sen na brzegu. Cykoriowa Łapa zakładał, że miał zrobić to samo, jednak coś przykuło jego uwagę. Otóż jego odbicie w sadzawce wyglądało dziwnie. Jakoby jedna wielka kreska przebiegała od góry do dołu jego odbicia, tworząc tym samym dwie nierówne części. Wydawało się mu to dziwne, jednak stwierdził, że to pewnie przypadek. Nachylił się nad wodą i powtórzył czyny starszego kocura, tym samym zapadając w sen. Gdy otworzył swe powieki, jego oczom ukazało się pięć kocich sylwetek, jakby utkanych z gwiazd, które stały od niego o około trzy długości lisa. Wzrok wszystkich utkwiony był w nim, co go lekko zestresowało. Pierwszy raz miał okazję stać przed Klanem Gwiazdy, co nie było czymś, co spotykało każdego kota. Do tego dnia myślał, że tylko przywódcy i medycy mają tę przyjemność zobaczenia kilku kotów z gwiezdnego miejsca. Przyglądnął się pięciu kocim sylwetką, próbując rozpoznać koty stojące przed nim. Z trójką nie miał zbytnio problemu. Szylkretowe futro Różanej Przełęczy zapadło mu w pamięć, kiedy ten pierwszy raz otworzył oczy. Równie znanym mu futrem było mu umaszczenie Rumiankowego Zaćmienia, który był medykiem Klanu Burzy, aż nie dopadł go pewien czarny wojownik, którego imię wywoływało dreszcze u niektórych kotów. Trzecim kotem, którego rozpoznał kocur, była Koniczynowa Łąka. Była to jedna z pierwszych dwóch przewodniczek, więc jej udział tu był obowiązkowy. Dwójka pozostałych kotów wydawała się mu nieznana, jakby pierwszy raz widział ich na oczy, co mogło być prawdą. Na gwiezdnym niebie polowały stare i młode koty, więc prawdopodobieństwo, że ten spotka kogoś, kto umarł przed jego narodzeniem, było duże. Jeden z nieznanej dwójki miał futro, które zjadał rudy kolor od góry, sprawiając jakby futro kota, było tylko przykryte rudością na siłę. Drugim kotem był kremowy kocur, wyglądający na starszego. Nim zdążył się bardziej przypatrzeć nieznanym mu kotom, to cała piątka kiwnęła tylko głowami, po czym ziemia pod jego łapami zapadła się, a on sam wpadł do środka. Cykoria obudził się spanikowany, jednak widząc, że leży on przy gwiezdnej sadzawce powoli zaczął się uspokajać. Oczy czekoladowego kocura były wbite w niego, a na jego pysku malował się wielki uśmiech.
- Dostałeś aprobatę od Klanu Gwiazdy. - Wyjaśnił wreszcie Bobrzy Siekacz. - Co oznacza, że jutrzejszego poranka zostaniesz mianowany na przewodnika przez Obserwującą Gwiazdę. Gratulacje Cykoriowa Łapo.
Mimo słów przewodnika był lekko zestresowany. To całe zatwierdzenie przez gwiezdnych przodków, wyglądało dziwnie. Niby cieszył się, zostanie wreszcie przewodnikiem, jednak z drugiej strony nowe obowiązki spadną na niego. A co jeśli nie poradzi sobie w nowej roli? Tego właśnie się obawiał.
*****
Nadszedł następny dzień, a słowa jego mentora się spełniły. Porankiem przywódczyni zwołała zebranie klanu w znanym już mu celu. Ciekawe, jakie imię wybierze mu Żmija? Gdyby miał sobie sam wybrać imię, to z pewnością nazwałby się Cykoriowy Rozkwit. Czemu ten człon? Otóż jego ojciec go miał i Cykoria uważał go za piękny. Czyż wtedy jego imię nie brzmiałoby pięknie? Z pewnością wtedy Nornicowa Łapa, chociaż spojrzałaby na niego.
- Ja, Obserwująca Gwiazda, przywódca Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. - Zaczęła liderka, stojąc w oknie wieży, z którego lubiła przemawiać. - Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam wam jako kolejnego przewodnika. Cykoriowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić klan nawet za cenę życia?
- Tak. - Odpowiedział natychmiast cynamonowy uczeń.
- Mocą Klanu Gwiazda nadaję Ci imię przewodnika. Cykoriowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Cykoriowy Pyłek. Klan Gwiazdy wita Cię jako nowego przewodnika Klanu Burzy. - Po tych słowach przywódczyni zeszła do niego i dotknęła jego głowę nosem, a ten dotknął ją w bok. Został przewodnikiem i było to teraz potwierdzone przed ceremonię. Słyszał, jak koty z Klanu Burzy wykrzykują jego nowe imię, które mu się podobało. W tłumie kotów mógł dostrzec swoją rodzinę, która była ucieszona jego mianowaniem. Jednak brakowało mu jednej kocicy. Jego ukochana nie pojawiła się na mianowaniu, co go zasmuciło. Nawet nie mogła towarzyszyć w tej ważnej chwili. Uśmiech jednak nie znikał mu z pyska. Teraz tylko pozostało mu nocne czuwanie, nim będzie mógł wyrazić swoją ekscytację nową rolą.
*****
Jako iż był mianowany niedawno, to spadł na niego obowiązek odbicia swej łapy w Grocie Pamięci. Udał się tam wraz z mentorem oraz Obserwującą Gwiazdą, która oprócz bycia przywódcą, nosiła również jako jedyna rolę kronikarza. Podziwiał ją, bo ta musiała spełniać obowiązki obu ról jednocześnie. On nie byłby w stanie tego zrobić, a przynajmniej tak myślał. Rola przewodnika już miała w sobie dużo trudnych obowiązków, z którymi będzie musiał sobie poradzić. Gdy weszli do jaskini, jego oczom ukazały się różnorakie malunki, jednak jego wzrok przykuła ściana z obitymi łapami wojowników. Każdy z kotów, któremu przypadło zostać wojownikiem, odbił swoją łapę na tej ścianie. Mimo iż nie było ich dużo, to i tak przykuwało to wzrok. Nie musiał czekać długo, aby również jego dostąpił ten zaszczyt. Szylkretowa kocica przygotowała odpowiedni barwnik, w którym zamoczył swoją lewą łapę. Odbił on ją pod dwoma innymi łapami, zapisując się w historii Klanu Burzy jako przewodnik. Teraz zostało mu tylko pokazać, że będzie on dobrym członkiem klanu i zasłużyć się czymś dla klanu, co z czasem stało się trudniejszym zadaniem, niż na początku przypuszczał. Czas tylko pokaże, jak potoczy się dalsza historia Cykorii.
[1660 słów]
[przyznano 33%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz