Pogoda robiła się coraz paskudniejsza. Słońce stało się nieśmiałe. Skryte za chmurami rzadko pokazywało swoją jasną, ciepłą tarczę, co niezwykle doskwierało kotom. Zwłaszcza Miodek był niesamowicie niepocieszony. Nie mógł się wylegiwać w jego blasku, ani spacerować po suchej trawie. Nie lubił uczucia rosy ostającej się na nogach czy brzuchu, a było jeszcze gorzej przez wszechogarniający chłód i wilgoć w powietrzu. Silny wiatr napierał znad morza i niósł ze sobą woń soli. Szargał futro, kuł w uszy, oczy i nos. Niedźwiedź był młody, zdrowy i silny, ale nawet to nie uchroniło go przed negatywnym wpływem pogody. Nabawił się kataru, ale jedna wizyta u Czereśniowej Gałązki szybko rozwiązała ten problem. Zauważył, jednak że starsze koty, które stanowiły dość dużą część Klanu Klifu, nie radzą sobie tak dobrze. Srokoszowa Gwiazda zdawał się jeszcze rzadziej wychodzić; nie dziwił się mu, jego legowisko musiało być przyjemnie ciepłe, w końcu było tak oddalone od wejścia. Wspomniana wcześniej medyczka również wysługiwała się coraz częściej asystentką, której młodsze nogi były lepiej przystosowane do latania od jednego kota, do drugiego. O ile wojownicy w podeszłym wieku jeszcze w większości dawali sobie rade, tak starsi widocznie podupadli na zdrowiu. Być może działo się tak co roku, gdy Pora Nagich Drzew pukała do obozu, ale nie zmienia to faktu, że tragedia była nieunikniona.
Jednego ranka obudziła go gęsta atmosfera i gwar zebrany pod legowiskiem starszyzny. Nie przejąłby się tym jakoś nadzwyczaj szczególnie gdyby nie Delikatna Bryza stojąca na samym przodzie, widocznie przejęta. Wstał ospale i pomijając poranne przeciąganie, sennym kłusem ruszył w tamtym kierunku. Zbiorowisko tworzyli głównie starsze koty, młodzi spali. Podchodząc z boku dostrzegł medyczki krzątające się przy dwóch białych ciałach. Nie rozmawiał zbytnio z emerytowanymi wojownikami, ale znał imiona. Byli to Zimorodkowy Sen i Lśniący Księżyc; całkiem pozbawieni ducha, pokonani przez starość. Kątem oka udało mu się spojrzeć w ich pyski. Były spokojne, jakby pogrążone we śnie. Tylko sztywne, nieruchome brzuchy wskazywały na zakończony los. Czereśniowa Gałązka płakała, podobnie jak jego dawna mentorka. Nie kojarzył pełnego pokrewieństwa kotów z Klanu Klifu; jeśli nikt mu o nim nie powiedział, nie pytał, ale przewidywał, że starsi byli powiązani z kotkami; czuł żal i współczucie.
* * *
Pogrzeb rodzeństwa przebiegł szybko, ale nie obyło się bez szlochów. Zgłosił się na ochotnika do kopania mogiły. Chciał jakoś ulżyć Bryzce. Pierwszy raz widział ból w jej pomarańczowych ślepiach. Nawet kiedy podczas treningu spadł na nią z drzewa, nie uroniła łezki. Wraz z Jerzykową Werwą, Miedzianym Kłem i Pomocnym Wróbelkiem, wykopali dwie dziury obok siebie. Potem przybyły ciała i koty, które chciały się z nimi pożegnać. Stał z boku, a potem wraz z innymi grabarzami zaczął zakopywać zwłoki. Dwie szylkretki, które właśnie straciły rodziców, czuwały nad świeżo przeoraną ziemią aż do świtu.
Kiedy reszta pod wieczór wróciła do obozu, niespodziewanie na mównice wskoczył Srokoszowa Gwiazda. Koty zaskoczone wlepiły w niego ślepia. Nie wyglądał lepiej od dwójki, którą właśnie pochowali. Lider odchrząknął i zakaszlał siarczyście. Cały się przy tym zatrząsł.
— Klanie Klifu! Nasz klan pożegnał dziś dwóch starszych. Zawdzięczamy im wiele, ale ich śmierć musiała prędzej czy później nadejść. Z tego powodu, uważam, że kolejny wojownik, który przysłużył się nam wieloma księżycami ciężkiej i nienagannej pracy, powinien udać się na emeryturę. — Koty rozejrzały się po sobie. Kilka par oczu dłużej zatrzymało się na pstrokatym pysku, poprzecinanym w wielu miejscach siwymi wstęgami. — Lisi Ogniku, czy chcesz porzucić role wojownika i zaznać spokoju i odpoczynku wśród grona starszych?
Pointka zamrugała niebieskimi ślepiami. Chwilowo dopadło ją zaskoczenie. Tyle księżyców już była na tym stanowisku, że nie wyobrażała sobie przestać chodzić na patrole czy polowania. Z drugiej strony była już faktycznie w bardzo podeszłym wieku, a jej stawy często doskwierały. Budziła się obolała, a spać kładła się wykończona. Zasłużyła na odpoczynek.
— Zgadzam się — powiedziała doniośle.
— Twój klan dziękuje ci za długą i wierną służbę. Twoje oddanie dla Klanu Klifu zostanie zapamiętane, tak samo chwała, którą mu przyniosłaś. Niech Klan Gwiazdy da Ci w podzięce wiele księżyców spokoju.
Zeskoczył z mównicy i schował się w legowisku, za nim pognała Gąsiorkowa Łata, na moment tylko stając przy nowej starszej, gratulując jej możliwości odpoczynku. Lisi Ognik, w towarzystwie kilku innych kotów, które postanowiły ją odprowadzić, skierowała krok do nowego lokum. Uczniowie już podczas pogrzebu zmienili zużyty mech na nowy, świeży i miękki.
Miodek zastanawiał się, czy jakby poprosił, też zostałby starszym. Mógłby całymi dniami leżeć i pierdzieć w posłanie z leśnego runa. Chociaż... Chyba już oduczył się tego swojego lenistwa. Co ten Klan Klifu z nim zrobił?!
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz