przed zgromadzeniem
Pszenica od zawsze była trochę… nietypowa.
Początkowo ciężko to było opisać, ale z czasem większość kotów, która miała z nią do czynienia, zdała sobie sprawę z jednego - kotka żyła całkowicie w swoim świecie. Gdy była jeszcze malutka, wydawało się to urocze, każdy myślał też, że prędko z tego wyrośnie i jest to przejaw jedynie dziecięcego braku pomyślunku. Jej nagłe, niepowiązane z niczym urywki zdań wywoływały pobłażliwy chichot, a nierzadkie momenty izolacji i nieobecnego wzroku traktowano jako objawy marzycielstwa. Lecz im starsza była, tym większą irytację wzbudzała, a jej rodzice patrzyli na nią z rosnącym zmartwieniem.
Sytuacja nie zmieniła się także po jej mianowaniu. Kukułcze Skrzydło, nieważne jak bardzo opanowany i dystyngowany, nie był w stanie wbić do głowy Pszenicznej Łapy zbyt wielu informacji. Rozpraszała się zbyt łatwo, nie słuchała jego wykładów, czasami nawet po prostu wstawała, odwracała się i odchodziła Gwiezdni wiedzą gdzie. To, że otrzymała tak cierpliwego mentora, musiało być błogosławieństwem od przodków, ponieważ każdy inny nauczyciel już dawno porzuciłby jej trening i odesłał ją z powrotem do kociarni. Faktem było, iż postępy Pszenicznej Łapy były widocznie mniejsze w porównaniu z jej bratem, a nawet młodszymi uczniami.
Czym było to spowodowane? Nikt nie wiedział. Zaniepokojeni rodzice parę razy nawet wysłali swoją córkę do medyczki. Być może jej wieczna dekoncentracja była spowodowana jakąś chorobą? Może miała gorączkę? Może pająki dosłownie zasnuły jej mózg? Jednak Pajęcza Lilia jedynie kręciła głową z rezygnacją, bowiem żadne zioło nie mogło zmienić zachowania uczennicy, a zajrzenie do jej mózgu byłoby możliwe tylko po odejściu Pszenicy w zaświaty i dokonaniu sekcji zwłok na porzuconym ciele.
Nic nie mogło jej pomóc, ale z drugiej strony, Pszeniczna Łapa nie wyglądała, jakby jej to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, nie widziała w sobie żadnego problemu - to inne koty sprawiały jej przykrość. Niemal za każdym razem, gdy coś mówiła lub robiła, spotykała się z docinkami czy gniewem. Czemu? Jej bogate życie wewnętrzne nikomu nie przeszkadzało. Czemu Kukułcze Skrzydło wzdychał ciężko, gdy Pszenica odchodziła nagle na bok w celu zbadania szelestu, który stamtąd dochodził? Czemu jej koledzy z legowiska jedynie chichotali cicho, gdy Pszenica dzieliła się z nimi swoimi przemyśleniami? Czemu klanowicze unikali jej towarzystwa? Nie wiedziała, ale wszystko to sprawiało, że Pszeniczna Łapa zaczęła zamykać się w sobie. Nie, że miała jakiś uraz, bo jeśli ktoś był chętny, to ochoczo z nim rozmawiała. Po prostu zrozumiała w końcu, że takich chętnych nie ma zbyt wielu, więc nie ma co się wysilać. I tak było to dla niej korzystne, bo miała więcej czasu dla siebie.
Początkowo ciężko to było opisać, ale z czasem większość kotów, która miała z nią do czynienia, zdała sobie sprawę z jednego - kotka żyła całkowicie w swoim świecie. Gdy była jeszcze malutka, wydawało się to urocze, każdy myślał też, że prędko z tego wyrośnie i jest to przejaw jedynie dziecięcego braku pomyślunku. Jej nagłe, niepowiązane z niczym urywki zdań wywoływały pobłażliwy chichot, a nierzadkie momenty izolacji i nieobecnego wzroku traktowano jako objawy marzycielstwa. Lecz im starsza była, tym większą irytację wzbudzała, a jej rodzice patrzyli na nią z rosnącym zmartwieniem.
Sytuacja nie zmieniła się także po jej mianowaniu. Kukułcze Skrzydło, nieważne jak bardzo opanowany i dystyngowany, nie był w stanie wbić do głowy Pszenicznej Łapy zbyt wielu informacji. Rozpraszała się zbyt łatwo, nie słuchała jego wykładów, czasami nawet po prostu wstawała, odwracała się i odchodziła Gwiezdni wiedzą gdzie. To, że otrzymała tak cierpliwego mentora, musiało być błogosławieństwem od przodków, ponieważ każdy inny nauczyciel już dawno porzuciłby jej trening i odesłał ją z powrotem do kociarni. Faktem było, iż postępy Pszenicznej Łapy były widocznie mniejsze w porównaniu z jej bratem, a nawet młodszymi uczniami.
Czym było to spowodowane? Nikt nie wiedział. Zaniepokojeni rodzice parę razy nawet wysłali swoją córkę do medyczki. Być może jej wieczna dekoncentracja była spowodowana jakąś chorobą? Może miała gorączkę? Może pająki dosłownie zasnuły jej mózg? Jednak Pajęcza Lilia jedynie kręciła głową z rezygnacją, bowiem żadne zioło nie mogło zmienić zachowania uczennicy, a zajrzenie do jej mózgu byłoby możliwe tylko po odejściu Pszenicy w zaświaty i dokonaniu sekcji zwłok na porzuconym ciele.
Nic nie mogło jej pomóc, ale z drugiej strony, Pszeniczna Łapa nie wyglądała, jakby jej to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, nie widziała w sobie żadnego problemu - to inne koty sprawiały jej przykrość. Niemal za każdym razem, gdy coś mówiła lub robiła, spotykała się z docinkami czy gniewem. Czemu? Jej bogate życie wewnętrzne nikomu nie przeszkadzało. Czemu Kukułcze Skrzydło wzdychał ciężko, gdy Pszenica odchodziła nagle na bok w celu zbadania szelestu, który stamtąd dochodził? Czemu jej koledzy z legowiska jedynie chichotali cicho, gdy Pszenica dzieliła się z nimi swoimi przemyśleniami? Czemu klanowicze unikali jej towarzystwa? Nie wiedziała, ale wszystko to sprawiało, że Pszeniczna Łapa zaczęła zamykać się w sobie. Nie, że miała jakiś uraz, bo jeśli ktoś był chętny, to ochoczo z nim rozmawiała. Po prostu zrozumiała w końcu, że takich chętnych nie ma zbyt wielu, więc nie ma co się wysilać. I tak było to dla niej korzystne, bo miała więcej czasu dla siebie.
(412 słów)
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz