- Nic jej nie jest - powiedziała uspokajająco do Syczkowej Łapy.
Kolejny raz zdała sobie sprawę, że z Polną Łapą coś jest nie tak. Walczyła dokładnie tak samo, kiedy była kociakiem.
- Koty nie są zbyt zadowolone, że wybrałeś Olszową Korę, tym bardziej, że zajęło ci to tyle czasu. Nie rozumieją sensu takiej decyzji. Postaram się uspokoić klan i przekonać ich do tego, że to był słuszny wybór. - powiedziała Mroczna Wizja.
- Ale ty wiesz, że to było dla dobra nas wszystkich, prawda? - zapytał ojciec zerkając na nią.
- Oczywiście. Wszystko co robisz jest dla naszego dobra. - odpowiedziała bez wahania.
- Coś jeszcze? - zapytał. Mroczna Wizja nie wiedziała, czy ma go martwić kolejnymi problemami w ich klanie.
- Polna Łapa się nie uczy. Stoi na tym samym poziomie. Nadal ma umiejętności lekko przekraczające kociaka. - powiedziała z żalem.
- Co uważasz, że należałoby z tym zrobić? - zapytał ojciec. Serce zabiło jej szybciej. Czy to był rodzaj testu? Czy Błękitna Gwiazda wreszcie przejrzał na oczy i zechciał wypędzić Wieczorną Marę i mianować ją swoją zastępczynią?
- Mogę powiedzieć coś Topielcowemu Lamentowi, a jeśli to nie zadziała, zmienić jej mentora. Możliwe, że ścieżka wojownika nie jest jej pisana i musi zostać medyczką. Poobserwuję ją, jeśli chcesz. Jest nam lojalna, ale jest jeszcze młoda i nieroztropna. - powiedziała.
- Możesz tak zrobić. - odparł tata.
- Koty nie są zbyt zadowolone, że wybrałeś Olszową Korę, tym bardziej, że zajęło ci to tyle czasu. Nie rozumieją sensu takiej decyzji. Postaram się uspokoić klan i przekonać ich do tego, że to był słuszny wybór. - powiedziała Mroczna Wizja.
- Ale ty wiesz, że to było dla dobra nas wszystkich, prawda? - zapytał ojciec zerkając na nią.
- Oczywiście. Wszystko co robisz jest dla naszego dobra. - odpowiedziała bez wahania.
- Coś jeszcze? - zapytał. Mroczna Wizja nie wiedziała, czy ma go martwić kolejnymi problemami w ich klanie.
- Polna Łapa się nie uczy. Stoi na tym samym poziomie. Nadal ma umiejętności lekko przekraczające kociaka. - powiedziała z żalem.
- Co uważasz, że należałoby z tym zrobić? - zapytał ojciec. Serce zabiło jej szybciej. Czy to był rodzaj testu? Czy Błękitna Gwiazda wreszcie przejrzał na oczy i zechciał wypędzić Wieczorną Marę i mianować ją swoją zastępczynią?
- Mogę powiedzieć coś Topielcowemu Lamentowi, a jeśli to nie zadziała, zmienić jej mentora. Możliwe, że ścieżka wojownika nie jest jej pisana i musi zostać medyczką. Poobserwuję ją, jeśli chcesz. Jest nam lojalna, ale jest jeszcze młoda i nieroztropna. - powiedziała.
- Możesz tak zrobić. - odparł tata.
Mroczna Wizja nachyliła się. Czy naprawdę jej zaufał? Ale był zmęczony. Obowiązki pewnie go przytłaczały, tak samo jak ją. Wieczorna Mara mu nie pomaga. Ona lepiej sprawiłaby się w tej funkcji.
- Coś jeszcze? - zapytał.
- Nie, to już wszystko. Są jeszcze jakieś nieporozumienia, ale załatwię je sama lub z Wieczorną Marą, nie musisz się fatygować. - powiedziała grzecznie i ukłoniła się, a następnie wyszła. Po chwili zabrała Syczkową Łapę na trening.
- Coś jeszcze? - zapytał.
- Nie, to już wszystko. Są jeszcze jakieś nieporozumienia, ale załatwię je sama lub z Wieczorną Marą, nie musisz się fatygować. - powiedziała grzecznie i ukłoniła się, a następnie wyszła. Po chwili zabrała Syczkową Łapę na trening.
***
- Nie! - krzyknęła rozwścieczona Mroczna Wizja. - Dwunożni go zabili. Tak?! - próbowała uwolnić wściekłość, ale tak naprawdę nie było jej zbyt wiele. Jej oaza, jej poczucie bezpieczeństwa, powód, dlaczego przez całe życie się starała... Pokręciła głową i odsunęła łzy cisnące się do oczu. To nie mogła być prawda. "Mroczna Gwiazdo, zaopiekuj się nim". Poprosiła niezdolna powiedzieć zmarłemu czegoś więcej. Zaschło jej w gardle i zdawało jej się, że zaraz się przewróci. Ktoś przycisnął jej się do boku. Pewnie to była Zaranna Zjawa albo któreś z jej dzieci. Prawdopodobnie Syczkowa Łapa. A może jakaś znajoma Mrocznej Wizji? Nie wiedziała, jej oczy były przeszklone. Zauważyła w tłumie Zaranną Zjawę uspokajającą zdenerwowane i przestraszone koty. To ona powinna być na jej miejscu. To ona powinna pocieszać koty, a nie koty ją.
- Dziękuję. - wycharczała cicho i wysunęła się spod otaczających ją kotów. Miała zagwarantowany szacunek i miejsce w klanie, w przeciwieństwie do Wieczornej Mary. Wysunęła się na przód, żeby dowiedzieć się jak najwięcej i wyprostowała się. Zaciskała i wysuwała pazury. NIGDY nie powinna się pokazywać w takim stanie. Strach jest dla słabych, była to pierwsza wpojona jej zasada. Denerwowało ją to, że Syczkowa Łapa starał się ją pocieszać. Nie potrzebowała pocieszania, potrzebowała Błękitnej Gwiazdy. Musiała iść na patrol, żeby go pomścić.
- Nie idź, Mroczna Wizjo. Narobisz więcej szkody niż pożytku. Musisz ochłonąć. - powiedziała Zaranna Zjawa. Jej była uczennica spojrzała na nią gniewnie.
- Muszę iść. - powiedziała pusto.
- Wieczorna Mara ci nie pozwoli. Spójrz na siebie. Umyj się. - powiedziała.
- Nie jesteś moją matką, żeby mówić mi co mam robić. - syknęła. - Zajmij się własnymi dziećmi, chociażby treningiem Polnej Łapy. - odwróciła się gwałtownie. Była wściekła i zrozpaczona, ale klan nie mógł zobaczyć jej takiej. Byłą przecież zawsze opanowana i idealna. Schroniła się w legowisku Zjaranej Dżdżownicy. Tu będzie na chwilę bezpieczna. Kilka łez wyciekło z jej oczu. Tata był jej sensem istnienia. Musi jeszcze sprawdzić jak jego odejście znosi matka. Pewnie niewiele lepiej od niej.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? Nie skupiłam się. - powiedziała, a jej klatkę piersiową przeszył ból. Jak mogła żyć jako normalna kotka? Kiedy ojciec żył często zalecał jej dodatkowe zadania i wyróżniał ją, więc czuła się potrzebna i kochana. A teraz jest nikim. Wcale nie jest niezwykła. Uświadomiła sobie, że Syczkowa Łapa znowu coś mówi.
- Przepraszam, możesz powtórzyć jeszcze raz? - zapytała, a słowa zabrzmiały dziwnie nawet w jej własnych uszach. Syczkowa Łapa spojrzał na nią zmartwiony.
- Mówię, że powinniśmy zrobić sobie przerwę. - powiedział, a Mroczna Wizja wiedziała, że chodzi mu o to, aby ona zrobiła sobie przerwę. Nie będzie opóźniała treningu Syczkowej Łapy przez dwunożnych i Wieczorną Gwiazdę. Nie.
- Jeszcze chwilę. - powiedziała i spróbowała skupić się na ćwiczeniach.
- Dziękuję. - wycharczała cicho i wysunęła się spod otaczających ją kotów. Miała zagwarantowany szacunek i miejsce w klanie, w przeciwieństwie do Wieczornej Mary. Wysunęła się na przód, żeby dowiedzieć się jak najwięcej i wyprostowała się. Zaciskała i wysuwała pazury. NIGDY nie powinna się pokazywać w takim stanie. Strach jest dla słabych, była to pierwsza wpojona jej zasada. Denerwowało ją to, że Syczkowa Łapa starał się ją pocieszać. Nie potrzebowała pocieszania, potrzebowała Błękitnej Gwiazdy. Musiała iść na patrol, żeby go pomścić.
- Nie idź, Mroczna Wizjo. Narobisz więcej szkody niż pożytku. Musisz ochłonąć. - powiedziała Zaranna Zjawa. Jej była uczennica spojrzała na nią gniewnie.
- Muszę iść. - powiedziała pusto.
- Wieczorna Mara ci nie pozwoli. Spójrz na siebie. Umyj się. - powiedziała.
- Nie jesteś moją matką, żeby mówić mi co mam robić. - syknęła. - Zajmij się własnymi dziećmi, chociażby treningiem Polnej Łapy. - odwróciła się gwałtownie. Była wściekła i zrozpaczona, ale klan nie mógł zobaczyć jej takiej. Byłą przecież zawsze opanowana i idealna. Schroniła się w legowisku Zjaranej Dżdżownicy. Tu będzie na chwilę bezpieczna. Kilka łez wyciekło z jej oczu. Tata był jej sensem istnienia. Musi jeszcze sprawdzić jak jego odejście znosi matka. Pewnie niewiele lepiej od niej.
***
- Przetocz się pod moim brzuchem. - powiedziała pusto, bez jakichkolwiek emocji. Wiedziała, że przeraża swojego ucznia. Zachowywała się i wyglądała jak trup. Musiała wziąć się w garść, ale fakt, że Wieczorna Gwiazda nie wybrała jej na swoją zastępczynię nie pomagał. Teraz jedyne czego chciała, to wypełnić swoje kocięce marzenia i ambicje Mrocznej Gwiazdy. Zdała sobie sprawę, że Syczkowa Łapa coś do niej mówi.- Przepraszam, możesz powtórzyć? Nie skupiłam się. - powiedziała, a jej klatkę piersiową przeszył ból. Jak mogła żyć jako normalna kotka? Kiedy ojciec żył często zalecał jej dodatkowe zadania i wyróżniał ją, więc czuła się potrzebna i kochana. A teraz jest nikim. Wcale nie jest niezwykła. Uświadomiła sobie, że Syczkowa Łapa znowu coś mówi.
- Przepraszam, możesz powtórzyć jeszcze raz? - zapytała, a słowa zabrzmiały dziwnie nawet w jej własnych uszach. Syczkowa Łapa spojrzał na nią zmartwiony.
- Mówię, że powinniśmy zrobić sobie przerwę. - powiedział, a Mroczna Wizja wiedziała, że chodzi mu o to, aby ona zrobiła sobie przerwę. Nie będzie opóźniała treningu Syczkowej Łapy przez dwunożnych i Wieczorną Gwiazdę. Nie.
- Jeszcze chwilę. - powiedziała i spróbowała skupić się na ćwiczeniach.
[777 słów]
[przyznano 8%]
<Syczkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz