-Hej! - przywitał się.
-Cześć - Mandarynkowa Łapa usiadła przy granicy.
-Co u ciebie? - zagadnął pogodnie.
Chciał usłyszeć jak najwięcej historii o Klanie Nocy i życiu tam! Zamiast tego odparł zdawkową i tajemniczą odpowiedź kotki:
-No wiesz... dzień jak co dzień - odparła, wzruszając ramionami.
-A jak idzie ci szkolenie? Mi nawet dobrze. Nie mogę się doczekać, gdy już zostanę asystentem medyka!
-Już prawie jestem mianowana… podobno niedługo mam mieć ocenę - oznajmiła rozweselona.
-Naprawdę? To wspaniale! - miauknął pogodnie – powodzenia!
-Na pewno sobie poradzę! To będzie łatwizna! - zapewniła go kotka.
Kocurek zastanowił się chwilę.
-Mam nadzieję! A... jak to będzie wyglądać?
-No po prostu polujesz…- odpowiedziała najwidoczniej nieco zdezorientowana.
Czekoladowy zawstydził się nieco. Nie chciał wyjść głupio przed Mandarynką. Widząc jej zmieszanie dodał więc po chwili nerwowo:
-Jestem uczniem medyka, więc nie wiem, jak to wygląda.
-Wy medycy naprawdę tego nie wiecie? - zapytała - Moja siostra to wie. Chociaż wcześniej szkoliła się na wojowniczkę…
-Nie, nie mam pojęcia nawet, jak to wszystko działa. Nigdy tego zbytnio nie zgłębiałem, w końcu jestem medykiem. A swoją drogą... fajnie jest być uczniem wojownika? Tak w ogóle, w twoim klanie medycy umieją walczyć? Nie rozumiem, czemu u mnie medycy nie mogę nawet polować, przecież to powinny być niezbędne umiejętności!
-Moja siostra umie, ale to dlatego, iż jak już mówiłam szkoliła się wcześniej na wojowniczkę.. Normalnie medycy nie polują ani nie walczą.
-Hm, rozumiem... mimo wszystko uważam, że powinienem nauczyć się chociaż podstaw walki oraz polowania - powiedział i po chwili milczenia dodał nieśmiało - może ty mogłabyś mi coś pokazać?...
-Ja tobie? Wiesz, nie za bardzo umiem polować na króliki.
-To nieistotne. W końcu na terenie Klanu Burzy są nie tylko króliki, czyż nie?
-A twoja mentorka nie byłaby zła, że się tak wymykasz? - drążyła temat srebrna.
Nie pomyślał o tym. Ale czemu miałoby to przeszkadzać Pajęczej Lilii?
- Ja... chyba spytam się jej, co myśli o nauce dwóch różnych rzeczy. Ale wątpię, aby była zła, gdybym raz po raz opuszczał obóz.. poza tym nie powinna się o tym dowiedzieć, przecież nie musiałabyś uczyć mnie codziennie, tylko czasem.
-Może…- mruknęła kotka - To w sumie nie taki zły pomysł.
-Dzięki! - uśmiechnął się delikatnie czekoladowy.
***
Minęło sporo czasu od jego poprzedniego spotkania z Mandarynkową Łapą. Skowronkowa Łapa kręcił się przy granicy z Klanem Nocy, w poszukiwaniu różnych ciekawych ziół. Przy okazji cicho liczył na to, że spotka tajemniczą nocniaczkę i będzie miał okazję z nią porozmawiać.
<Mandarynko, zechcesz się pokazać?>
[562 słowa]
[przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz