„Oj, ktoś tu dzisiaj dostanie od niego reprymendę” - stwierdził, widząc wokół Pochmurka i jego legowiska ślady wczorajszej kolacji. Jak zawsze się obżera. Nie mogą sobie pozwolić na jedzenie bez umiaru, w mieście nie tak łatwo o pożywienie.
- Misty - powiedział trącając kotkę łapą. - Misty, obudź się. Idziemy na trening.
- Cccc-co? - spytała, patrząc na niego zaspanym wzrokiem zielonych oczu.
- Idziemy na trening. Dzisiaj. Nie słucham wymówek.
- A śniadanie? - spytała zawiedziona. - Idziemy bez śniadania?
- Nic nie ma. Pochmurny Płomień wszystko zeżarł - stwierdził fakt, zerkając z lekkim wyrzutem na smacznie śpiącego Pochmurnego Płomienia. Ty żarłoku, jeszcze pożałujesz…
- Aha - odpowiedziała, błądząc wzrokiem po otoczeniu. - Tylko jak będziesz go ochrzaniać to nie przesadź.
- Okej okej, postaram się - uspokoił kotkę. Wiedział, że nie lubiła jak krzyczy na kogoś. - A teraz chodźmy. Zrobimy szybki trening, po nim polowanie i wracamy, potem zobaczymy co będziemy robić.
***
Stanął pod drzewem, na którym niegdyś Pochmurny Płomień uczył go jak się wspinać. Teraz kolej Misty. Co prawda to nie jest najważniejsza z umiejętności jakie powinna posiadać, ale nadal przyda jej się niewielka lekcja wspinaczki. Jednak nadal nie wspina się zbyt dobrze. Potem może poćwiczą walkę. To coś, co powinni umieć w mieście. Misty podeszła do niego.
- Dzisiaj zrobię ci małą lekcję wspinaczki. Na tym drzewie sam stawiałem pierwsze kroki we wspinaniu się na drzewa. Potem nauczenie się chodzić również po dachach to była drobnostka. Pochmurny Płomień kochał wspinać się na drzewa, to pokazywał mi najchętniej. I sztuczki, które na nich wyprawiał…
- Jakim cudem was wtedy nie przyłapali?
- Nie wiem. Ale jak widać bez problemu skończył mnie szkolić, a teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Tak teraz na to patrząc… nie zmieniłbym niczego w swoim życiu.
- A to chciałeś kiedykolwiek coś zmieniać?
- Wiesz… to skomplikowane. Nie chcę teraz o tym mówić. - Przez chwilę stanął w bezruchu, starając się odgonić wspomnienia. To się stało księżyce temu. Było minęło, Lew żyjesz tu i teraz, teraz liczy się tylko trening Misty, a ty masz go poprowadzić. - Wracając. Powinniśmy teraz ćwiczyć, a nie marnować czas na pogaduchy.
- Dlaczego nie chcesz o tym mówić? - Najwyraźniej nadal drąży temat. Echhh wy wścibscy…
- Mówiłem, nieważne. To nie twój problem, ta sprawa cię nie dotyczy - powiedział tak lodowatym tonem, że kotka aż się skuliła. - A teraz pozwól że wrócimy do treningu. A dokładniej go zaczniemy, zamiast paplać o pierdołach. - Ta konwersacja wpędziła go w zły nastrój. Nie lubił, gdy ktoś wciskał wścibskiego nosa w nie swoje sprawy.
***
Trening poszedł gładko, przynajmniej w połowie. Misty po wytłumaczeniu jej paru rzeczy, pokazaniu i poprawieniu wspinała się na drzewa jakby robiła to od urodzenia. Z tej części treningu był zadowolony. Gorzej z walką. Jakkolwiek był dosyć delikatny i starał się by nic jej się nie stało, w końcu przewyższał ją rozmiarami, wagą i doświadczeniem… to była w tym po prostu słaba. Ale to da się poprawić jeszcze parę treningów i będzie git. Polował głównie sam, bo Misty nie polowała jeszcze zbyt dobrze. Zapolował tylko dla siebie, Misty i Mniszka. Pochmurny Płomień w ramach kary nie dostanie nic pod nos i będzie musiał sam sobie upolować lub będzie głodny. Choć znając Pochmurnego Płomienia pójdzie gdzieś na cały dzień i wróci dwa razu grubszy, chcąc nie tylko się najeść, ale też zrobić mu na złość. Współczuje mu jak go będzie potem brzuch bolał z przejedzenia… ale tak się kończy obżarstwo i niedojrzałe podejście do życia. Mimo iż były wojownik był od niego starszy, to dojrzałością nie grzeszył w najmniejszym stopniu…
- Lew? Wszystko w porządku? Nic nie mówisz prawie całą drogę do domu - spytała Misty. Nie odpowiedział, nie miał pojęcia jak odpowiedzieć. - Czy to przez to że się dzisiaj tak dopytywałam?
… Dlaczego kolejna rozmowa i znowu do tego wracają.
- Nie. To nie przez to, po prostu się zamyśliłem. - Zamilkł na chwilę. - Chciałbym, byś więcej nie wracała do tamtej rozmowy. To, co się wtedy ze mną działo, było dla mnie trudne i nie chcę więcej do tego wracać, ani nikomu o tym mówić. Jakbym chciał, to bym o tym powiedział, czyż nie?
- Dobrze… Nie będę już wracać do tamtej rozmowy. - Zerknął kątem oka na Misty idącą nieco za nim. Widział, że teraz kotka o czymś rozmyśla, ale nie wnikał. Będzie się trzymał swojej wspaniałej zasady: nie mój problem, to nie wciskam w niego nosa.
- Jesteśmy już w domu - stwierdził, skręcając w alejkę.
Puścił Misty przodem, a potem sam się przecisnął przez swoisty „tunel” między gratami dwunożnych, którym docierało się do ich swego rodzaju obozu. Mniszek siedział przed swoim legowiskiem, w postaci jednego z pudeł, i mył się, a Pochmurny Płomień spał w legowisku, mamrocząc coś przez sen.
Odłożył piszczki w korzeniach wierzby i podszedł do legowiska Pochmurnego Płomienia. Pacnął go łapą.
- Wstawaj, wstawaj, nie lenimy się. Ja z Misty zdążyliśmy już wrócić z treningu i polowania, Mniszek wstał, a ty nadal śpisz. To, że nie jesteś w klanie, nie znaczy, że możesz mieć wywalone na wszystko.
- Okej, okej, nie zapowietrzaj się. Bardzo mi przykro, ale tym razem nie wysłucham twojej reprymendy i po prostu pójdę jeść gdzie indziej - wymamrotał.
- Owszem, pójdziesz sobie coś upolować. Tylko proszę cię, nie przejedz się, bo to nie będzie na złość nam, tylko tobie. Pamiętasz jak ostatnio zjadłeś coś nieświeżego i się zatrułeś? Potem się pochorowałeś odwodniłeś i musieliśmy ci ściągać uzdrowiciela. Owszem, też byłem jakiś czas temu chory i mi go załatwiliście, ale nie byłem chory na własne życzenie z czystej głupoty.
Pochmurny Płomień uśmiechnął się głupio i wyszedł. Lew wziął swoją mysz i tak jak zwykle wskoczył na stos pudeł by ją zjeść. Misty do niego dołączyła. Zapowiadał się kolejny spokojny dzień…
<Misty odpisz… tylko błagam szybciej niż odpisujesz Mniszkowi XD>
[1037 słowa + poruszanie się po drzewach]
[przyznano 10% + 5%]
Wyleczeni: Pochmurny Płomień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz