Po niedawnym incydencie z tym "borsukiem" Przepiórka stwierdziła, że fajnie by było poznać Pszczółkę lepiej. W zasadzie, przy tym pierwszym razie się bała, ale za drugim raczej już nie. To coś, w co rzucali owocami, na pewno nie było borsukiem. Nie. Ale fajnie było tak się pobawić. Można by to kiedyś powtórzyć i urządzić taką Owocową Bitwę. To byłoby super! Teraz zlokalizowała ją wzrokiem. Nudziła się. Bawiła się jakąś szyszką, przerzucając ją z jednej łapy, do drugiej.
- H-hej? Wiem, że nasza pierwsza rozmowa nie była zbyt... Przyjemna, ale ja nie chciałam być niemiła. Po prostu... - Szukała odpowiedniego słowa, a szylkretka podniosła na nią wzrok. - Po prostu n-nie wiedziałam, co robić, co odpowiadać, jak się zachowywać. Raczej rzadko kiedy poznaję nowe koty, i często nie wiem, jak zacząć. Mam nadzieję, że wybaczysz mi tą nieprzyjemną konwersacje Pszczółko. Wydajesz się być naprawdę fajną kotką, a ja nie lubię mieć wrogów, tylko przyjaciół. Możemy się z-zaprzyjaźnić? Proszę? - Mruknęła, i spuściła wzrok na swoje łapki, bojąc się spojrzeć kotce w oczy. Milczała. Chyba zastanawiała się, co sądzić o jej wyznaniu. Liliowa chciała coś dodać, ale w tym momencie podeszła do niej Daglezjowa Igła. Czego mogła od niej chcieć sama liderka?
- Masz chwilę? - mruknęła.
Nie wiedząc, jak zareaguje na to szylkretka, odwróciła się w jej stronę, ale... Jej tam nie było. Ulotniła się. To jednocześnie zabolało, jak i pomogło Przepiórce, która odwróciła główkę z powrotem w stronę liderki.
- Tak, o co chodzi Daglezjowa Igło? - spytała rudą.
- Przygotuj się, dziś wieczorem mianowanie.
- S-serio? - Mruknęła zdziwiona.
- Tak.
- Dziękuje! - Chciała pokazać, że cieszy się z nowiny, ale nie chciała latać wokół rudej przywódczyni jak kociak.
- Do zobaczenia.
Kiedy tylko Daglezja odeszła, Przepiórka jak kocię zaczęła skakać w kółko i nucić pod nosem. Podszedł do niej jej braciszek, Puma.
- Hej. Coś się stało siostra?
- Będę mieć mianowanie!
- Super! Gratki. Ciesze się. Powiedziałaś już komuś?
- Nie. Na razie, ale na pewno powiem! Kocham cię, pa! - mruknęła liliowa.
- Paa, i też cię kocham siostrzyczko - odmruknął brązowooki.
Siostra spojrzała czule na czekoladowego, a następnie popędziła w stronę Poranka, aby powiedzieć mu o nowinie. Potem powiedziała jeszcze Czernidłakowi i stwierdziła, że przydałoby się powiedzieć Pszczółce z jakiej racji przywódczyni przerwała ich konwersację.
Szylkretka siedziała przy stercie zwierzyny i jadła spokojnie jakiegoś ptaka. Pomarańczowooka podeszła do złotookiej, wybrała sobie mysz ze sterty, i usiadła obok siostry Poranka. Nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć, spojrzała na Pszczółkę i powiedziała po prostu to, co miała.
- B-będe miała mianowanie na wojowniczkę. Dlatego Daglezjowa Igła przerwała naszą rozmowę - bąknęła liliowa.
- Aha - mruknęła tylko szylkretka, nawet nie spoglądając na uczennicę.
- A co do tej poprzedniej rozmowy... T-to jak?
- H-hej? Wiem, że nasza pierwsza rozmowa nie była zbyt... Przyjemna, ale ja nie chciałam być niemiła. Po prostu... - Szukała odpowiedniego słowa, a szylkretka podniosła na nią wzrok. - Po prostu n-nie wiedziałam, co robić, co odpowiadać, jak się zachowywać. Raczej rzadko kiedy poznaję nowe koty, i często nie wiem, jak zacząć. Mam nadzieję, że wybaczysz mi tą nieprzyjemną konwersacje Pszczółko. Wydajesz się być naprawdę fajną kotką, a ja nie lubię mieć wrogów, tylko przyjaciół. Możemy się z-zaprzyjaźnić? Proszę? - Mruknęła, i spuściła wzrok na swoje łapki, bojąc się spojrzeć kotce w oczy. Milczała. Chyba zastanawiała się, co sądzić o jej wyznaniu. Liliowa chciała coś dodać, ale w tym momencie podeszła do niej Daglezjowa Igła. Czego mogła od niej chcieć sama liderka?
- Masz chwilę? - mruknęła.
Nie wiedząc, jak zareaguje na to szylkretka, odwróciła się w jej stronę, ale... Jej tam nie było. Ulotniła się. To jednocześnie zabolało, jak i pomogło Przepiórce, która odwróciła główkę z powrotem w stronę liderki.
- Tak, o co chodzi Daglezjowa Igło? - spytała rudą.
- Przygotuj się, dziś wieczorem mianowanie.
- S-serio? - Mruknęła zdziwiona.
- Tak.
- Dziękuje! - Chciała pokazać, że cieszy się z nowiny, ale nie chciała latać wokół rudej przywódczyni jak kociak.
- Do zobaczenia.
Kiedy tylko Daglezja odeszła, Przepiórka jak kocię zaczęła skakać w kółko i nucić pod nosem. Podszedł do niej jej braciszek, Puma.
- Hej. Coś się stało siostra?
- Będę mieć mianowanie!
- Super! Gratki. Ciesze się. Powiedziałaś już komuś?
- Nie. Na razie, ale na pewno powiem! Kocham cię, pa! - mruknęła liliowa.
- Paa, i też cię kocham siostrzyczko - odmruknął brązowooki.
Siostra spojrzała czule na czekoladowego, a następnie popędziła w stronę Poranka, aby powiedzieć mu o nowinie. Potem powiedziała jeszcze Czernidłakowi i stwierdziła, że przydałoby się powiedzieć Pszczółce z jakiej racji przywódczyni przerwała ich konwersację.
Szylkretka siedziała przy stercie zwierzyny i jadła spokojnie jakiegoś ptaka. Pomarańczowooka podeszła do złotookiej, wybrała sobie mysz ze sterty, i usiadła obok siostry Poranka. Nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć, spojrzała na Pszczółkę i powiedziała po prostu to, co miała.
- B-będe miała mianowanie na wojowniczkę. Dlatego Daglezjowa Igła przerwała naszą rozmowę - bąknęła liliowa.
- Aha - mruknęła tylko szylkretka, nawet nie spoglądając na uczennicę.
- A co do tej poprzedniej rozmowy... T-to jak?
<Pszczółko?>
[ 433 słowa]
[ 433 słowa]
[przyznano 9%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz