Naprawdę miał dość tego dnia. Chciał wrócić już do obozu i zapomnieć o tej sytuacji. Co go podkusiło, aby ulec namowie mamy, aby zabrać siostrę do Ognistej Łapy? Jego zdaniem kotki nie musiały wcale się poznawać! Były okropne! Ciągle gadały o bzdurach, a on nie musiał to znosić! Jeszcze te dwie zaczęły go obgadywać... No koszmar!
Dlatego też, kiedy jego cierpliwość się nareszcie skończyła, wstał.
— Już późno, zaraz przyjdzie patrol i nas przyłapie — powiedział do rudej licząc, że ta wymówka przejdzie i nareszcie pozwoli mu odejść.
Ognista Łapa zrobiła smętną minę, zastanawiając się nad tym, czy rzeczywiście było aż tak późno. Płomienna Łapa stał tam, rzucając siostrze ponaglające spojrzenie. Nie zamierzał zostawiać jej tu samej. Kto wie czy przypadkiem bardziej by się nie zaprzyjaźniły! To byłby dopiero koszmar!
Stokrotkowa Łapa widząc jego spojrzenie, wstała.
— Możemy zostać w sumie jeszcze trochę... — zasugerowała na co pokręcił stanowczo głową.
— Nie. Już późno — zaakcentował te słowo, następnie przenosząc swój wzrok na wilczaczkę. — Spotkamy się jeszcze, więc nie rycz.
— Nie ryczę! — Napuszyła się dumnie słysząc te słowa. — No dobrze. To życzę wam miłego i bezpiecznego powrotu do obozu — w końcu postanowiła ich puścić.
Płomienna Łapa miał już odejść, kiedy Ognista Łapa chrząknęła. Ah, no tak. Wcale o tym nie zapomniał, jednak liczył na to, że go to ominie. Na dodatek... siostra patrzyła! To... to dopiero był wstyd, aby się całowali przy niej!
— Nie zapomniałeś o czymś, króliczku? — Ruda podeszła bliżej, a następnie cmoknęła go w policzek.
Wykrzywił swój pysk z odrazy i niechętnie powtórzył ten gest w stosunku do kotki. No... To skoro pożegnanie mieli już z głowy, czym prędzej odwrócił się od tych dwóch i ruszył szybkim krokiem w kierunku obozu, próbując ukryć jak zaczerwieniły mu się uszy.
Stokrotkowa Łapa na szczęście nie skomentowała całej tej sytuacji, będąc zapewne zdziwiona, że dał się komuś pocałować... i to odwzajemnił.
***
Ognista Piękność była w ciąży i niedługo miało dojść do cudu jakim był poród. Szczerze? To się bał tej chwili. Nie nadawał się na ojca. Nie czuł się gotowy, a mimo wszystko... mimo wszystko zapewniał partnerkę, że tego chciał. Ta cała presja, którą nakładała na niego rodzina była koszmarna! Czuł się zniewolony. Ten związek i to wszystko było dla niego przykrym doświadczeniem. Musiał jednak to znosić... Dla mamy. Nie mógł jej zawieść, chociaż czuł, że coraz bardziej wycofywał się z klanowego życia. Wolał samotność... Być może odpoczywał tak po tym, jak na co dzień Ognista Piękność zalewała go falą bodźców.
Teraz też wyglądał jakby się ukrywał, schowawszy się w cieniu Skruszonego Drzewa.
— Bracie? Co tu robisz? — usłyszał głos siostry.
Spojrzał na nią, wzdychając. No tak... Musiało to być dziwne, bo większość czasu spędzał w towarzystwie swojej partnerki.
— Odpoczywam. Głowa mnie boli od pisków radości Ogień. Ciągle męczy mnie imionami dla naszych kociąt. Mam tego dosyć. Wracasz od niej? — zapytał, bowiem wiedział, że te dwie się ze sobą przyjaźniły. Nie wiedział czy powinien się z tego cieszyć, czy może martwić.
<Stokrotka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz