Kolejny poranek, kolejne zagwozdki. Z pewną ciekawością przysłuchiwałam się plotkującym blisko obozu kotkom, (co jest czymś, czego nie robiłam zbyt często). Bardzo chciałam do nich dołączyć, nawet zdążyłam już zeskoczyć po cichutku na niższą gałąź. Już miałam się odezwać, gdy w samą porę zorientowałam się, że tematem ich rozmów była moja rodzina, więc zawstydzona zatrzymałam się i wróciłam na górę drzewa, gdzie byłam wcześniej przyczajona. Naprawdę, nie chciałam podsłuchiwać! Jakoś tak wyszło i teraz byłoby mi głupio zejść i powiedzieć, że hej, jestem tutaj na górze! Za to jeśli chodzi o to, co robiłam na drzewie... Ćwiczyłam wspinaczkę, bo muszę przyznać, że nie byłam w tym nigdy jakoś dobra. A nie mogę zostać w tyle za Mandarynką! Wczepiłam się mocniej pazurami w drewno, ukrywając siebie dobrze w cieniu liści. Zrobiło mi się troszkę przykro, gdy usłyszałam, że Klan Gwiazdy może nie popierać liderki. Czy wszyscy naprawdę bardzo nie lubili babci, czy tylko tak narzekali bez niej obecnej? Niech powiedzą jej to w twarz, a nie... Nie zje ich przecież za to. Brakowało mi trochę czasami towarzystwa innych kotek, będąc zakumplowaną głównie z kocurami... Jednak dzisiaj nie było najwyraźniej dniem na zmianę tego stanu rzeczy. Cofnęłam się po cichutku i czmychnęłam dalej od zgromadzonych, zeskakując w pewnym momencie z drzewa na rzecz przejścia się brzegiem rzeki. Nie dawało mi to spokoju, co powinnam zrobić w tej sytuacji? Co mogłam zrobić w tej sytuacji? Powiedzieć o tym babci, czy porozmawiać z kotami sama? A może spróbować porozumieć się z samymi przodkami... W końcu byłam księżniczką, powinnam być jakaś zaradna...
Nagle rozmyślania przerwała mi duża, zielona żaba, która wyczłapała spośród traw, nieprzychylnie łypiąc jednym okiem w moją stronę. No właśnie, jednym! Wpatrywałyśmy się w siebie w ciszy, aż w końcu zwierzątko nabrało powietrza w płuca, zaokrągliło się, po czym wypuściło z siebie przeraźliwy skrzek. Eek! Okropne! Co to za zły omen? Pacnęłam ją łapą, co chyba tylko jeszcze bardziej ją rozzłościło. Mi się to jednak spodobało, toteż bawiłam się nią jeszcze chwilę, doskakując z atakiem i odskakując, w końcu jednak znudziłam się i tym. Czy koty mogą jeść żaby? Może Bursztynek ją zje, jeśli mu powiem, że sama jadłam wcześniej i było smaczne. Zachichotałam, wyobrażając sobie reakcję innych. Muszę to zrobić! Zabiłam szybko dziwnego płaza, ciesząc się w końcu chwilą błogiej ciszy w zagajniku. Zrobiłam tym przysługę pobliskiej przyrodzie! Oblizałam pysk z krwi i wróciłam w podskokach ze zdobyczą w kierunku legowiska uczniów, zapominając na chwilę o tym, co wcześniej mnie trapiło.
Nagle rozmyślania przerwała mi duża, zielona żaba, która wyczłapała spośród traw, nieprzychylnie łypiąc jednym okiem w moją stronę. No właśnie, jednym! Wpatrywałyśmy się w siebie w ciszy, aż w końcu zwierzątko nabrało powietrza w płuca, zaokrągliło się, po czym wypuściło z siebie przeraźliwy skrzek. Eek! Okropne! Co to za zły omen? Pacnęłam ją łapą, co chyba tylko jeszcze bardziej ją rozzłościło. Mi się to jednak spodobało, toteż bawiłam się nią jeszcze chwilę, doskakując z atakiem i odskakując, w końcu jednak znudziłam się i tym. Czy koty mogą jeść żaby? Może Bursztynek ją zje, jeśli mu powiem, że sama jadłam wcześniej i było smaczne. Zachichotałam, wyobrażając sobie reakcję innych. Muszę to zrobić! Zabiłam szybko dziwnego płaza, ciesząc się w końcu chwilą błogiej ciszy w zagajniku. Zrobiłam tym przysługę pobliskiej przyrodzie! Oblizałam pysk z krwi i wróciłam w podskokach ze zdobyczą w kierunku legowiska uczniów, zapominając na chwilę o tym, co wcześniej mnie trapiło.
[409 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz