Uroczy Księżycuś! Czy to brzmiało normalnie!? Aksamitna Gwiazdeczka postradała zmysły. Była jej córką. Musiała z tym coś zrobić. Jedynymi osobami, które wydawały się być tym zadowolone to jej matka i Liściasta Łapusia. Te imiona były tak absurdalne i okropne! Jak jej matka mogła zrobić coś takiego! Nagle pomyślała o następnym zgromadzeniu i zaczęła się martwić. Trzeba koniecznie coś z tym zrobić. Co pomyślą o nas inne klany? Wszyscy chodzili niezadowoleni. Kotka szczerze wątpiła, że Klan Gwiazdy przekazał jej taką wiadomość. Kilka kotów dzieliło się zdobyczą i o czymś dyskutowało. Uroczy Księżycuś weszła do kręgu. Wojownicy spojrzeli na nią z popłochem.
- Słyszałaś o czym rozmawialiśmy? - zapytał Lśniący Księżyc.
- Nie. A o czym? - zapytała.
- Możemy jej powiedzieć. Jest godna zaufania. - stwierdziła Północny Szlak.
- Jest córką Aksamitnej Gwiazdeczki. - syknął kocur.
- I moją byłą uczennicą. - Północny Szlak stanęła obok niej.
- Niech ci będzie. Planujemy bunt przeciwko tym imionom i zabawie w berka. Taki ruch oporu. - wyjaśnił jej.
- To zrozumiałe. Nikt nie chce tych okropnych imion. Uroczy Księżycuś? - zapytała z pogardą.
- Właśnie! Łaciata Mordeczka? - pochwyciła jej była mentorka.
- Porozmawiam z matką. - oznajmiła Uroczy Księżycuś i ruszyła ku legowisku liderki. Weszła do środka.
- Tak Uroczy Księżycusiu? - zapytała matka.
- Nazywam się Księżycowy Blask. Bardzo ładne wymyśliłaś nam imiona, ale dużo kotów nie chce ich mieć. Uroczy Księżycuś to imię dla kociaka, a nie dla wojownika. Co pomyślą o nas inne klany? Możesz wprowadzić tą zasadę dla kociąt, ale nie dla wojowników. Nie zdziwiłabym się gdyby niedługo wybuchł jakiś bunt. Musisz być ostrożniejsza. - syknęła. Oblicze matki spochmurniało.
- Ale te imiona dodają nam uroczości! Ostatnio tyle kotków umiera, przydałoby się trochę wesołości w zabawi w berka! - zawołała matka.
- Zachowujesz się jak dwuksiężycowe kocię! - warknęła na nią.
- Uroczy Księżycusiu, przestań. Chyba nie chcesz obrazić mamusi? - powiedziała miłym tonem, ale spojrzenie miała gniewne. To było ostrzeżenie.
- Nie. Nie chcę. - odpowiedziała.
- A więc dobrze. Po co przyszłaś? - zapytała. Księżycowy Blask postanowiła podejść do tego inaczej.
- A tak po prostu, żeby spędzić z tobą czas! - zawołała sztucznie miłym głosem. Może zaraz uda jej się przekonać Aksamitną Gwiazdeczkę, żeby zmieniła te głupie imiona na normalne. Potarła pyskiem o bok mamy. Może się trochę podlizuję? Nagle zamarła. Naprawdę, brakowało jej bliskości matki. Odkąd opuściła żłobek, Księżycowy Blask się na nią obraziła, że ta ją zostawiła. Więc tak trwały w olbrzymim przytulasie. Zaraz się zapyta o te imiona. Musiała to zrobić dla innych i też dla siebie.
<Aksamitna Gwiazdeczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz