Świat go nienawidził, a on z każdą chwilą odczuwał zwrotne uczucia. Nie miał pojęcia jak to możliwe, że jeszcze dychał. Kamienna Gwiazda narzuciła na jego barki tyle obowiązków, że padał zmęczony od razu po skończeniu roboty. Czuł się jak w transie, gdy rutyna dnia powoli wchodziła mu w krew. Poranny patrol, polowanie, nauka z Tygrysią Smugą, pomaganie Wiśniowej Iskrze, starszyźnie i jego nie lubiane sprzątanie obozowiska.
Był zmęczony. Bardzo. I to do takiego stopnia, że przeciągał polowania i wypady po zioła, by nie wrócić za szybko do obozu. Nie chciał widzieć czarnej, która zawsze poganiała go mówiąc, że to jeszcze nie czas na odpoczynek. Może powinien bardziej zawracać głowę zastępczyni? Tylko tam mógł o dziwo odpocząć fizycznie; psychicznie niezbyt. Ciągle go o coś wypytywała, a mu się chciało tylko spać.
Dzisiejszego dnia szedł na polowanie wraz ze swoją strażą przyboczną. Powoli zaczął przyzwyczajać się do ogona, który go śledził i obserwował.
Złapał jednego królika, z satysfakcją pozbawiając go życia. Wyżywał się na ofierze, zaciskając mocno zęby, szarpiąc nim jak zabawką. Trzask łamanej szyi był melodią dla jego uszu. Wtedy odżywał. Jasność umysłu wracała wraz z posmakiem krwi na języku. Trzymając zwierzę w pysku, dojrzał przemykający rudy kształt. A raczej dwa rude kształty. Koperkowy Powiew wyszedł z gąszczy ze swoją uczennicą. Rzucił spojrzenie córce. Jeszcze za życia Piaskowej Gwiazdy zdradził całej trójcę, że był ich ojcem. Pamiętał nadal ich szczęście, że byli jej prawnuczętami. Odbębnił to i zapomniał o dzieciach do teraz. Kotka znacznie urosła. Ciekawe czy ten rudy zdrajca już ją zniszczył i nawrócił na kochanie wszystkich nierudych i czczenia Kamiennej Gwiazdy.
- O Rozżarzona Łapo, nie sądziliśmy, że cię tu spotkamy - odezwał się.
Nie odpowiedział mu, odwracając łeb i kierując kroki w stronę obozu.
- Już wracasz? - zdziwił się.
Zachował ciszę, coraz bardziej oddalając się od tej dwójki. Mżyste Futro szepnął coś rudemu na ucho. Nie interesowało go w sumie co. Plotki go przestały ruszać, jak cały ten zasrany świat.
Wróciwszy do obozu, rzucił posiłek na stos, a widząc wzrok Kamiennej Gwiazdy, oblizał pysk z krwi znowu wychodząc.
Tak. Robił to specjalnie. Jedna piszczka i powrót, druga i powrót, by widziała, że to jego zasługa, że mają co jeść. By widziała, że przynosi sobie wstyd, degradując tak dobrego wojownika jakim był na ucznia.
Wracając na pola znów dojrzał córkę ze swoim mentorem.
- Nie męczy cię takie krążenie? - zauważył starszy.
Zlał jego pytanie, idąc dalej w teren. Tak jakby zaprogramował się do polowania, a inne bodźce odrzucał z umysłu.
- Tato - głos córki sprawił, że stanął.
Zwrócił na nią wzrok.
- Nie zatrać siebie - mruknął do niej, wznawiając marsz.
<Płomień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz