Jadł ze smakiem pyszne mleczko mamy, gdy ktoś zjawił się w odwiedziny. Na chwilę oderwał się od posiłku, zadzierając łepek wyżej, by móc zobaczyć kto do nich przyszedł. Była to jakaś ruda kotka, której nie znał. Mama jednak uśmiechnęła się do niej, więc musiała ją znać. Zrobił kilka nieporadnych kroczków w stronę nieznajomej, posyłając jej uśmiech.
- To Jelonku moja uczennica, Narcyzowa Łapa - przedstawiła ją kociakowi.
- Cześć! - przywitał się z nią, otwierając pyszczek w zdumieniu.
Mama ją szkoliła! To musiała być naprawdę świetna! Czy starała się zostać najlepszym wojownikiem, tak jak on? Musiał ją o to wszystko wypytać! Już zamierzał to zrobić, gdy Tygrysia Smuga chwyciła go za kark i położyła przy swoim brzuchu.
- Kochanie nie skończyłeś obiadku - miauknęła z troską.
- Zjem później - obiecał.
Teraz nie był głodny. Nie gdy mieli gości! A zresztą to wydawało się bardzo niegrzeczne, by tak zbywać Narcyzową Łapę przez posiłek!
- No dobrze - Mama polizała go po łebku, a on z radością podreptał do starszej.
Zbliżył się bardzo, bardzo blisko, by móc skupić na sobie jej uwagę. Miał tyle pytań do zadania!
- Jak ci idzie tlening? Musi być ciężko, ale jest supel, plawda? - tryskał radością zadając te pytania. - Moja mama jest zastępczynią, to musisz być baldzo silna! Pokażesz mi coś? O, o! - Uniósł wyżej pyszczek. - Pobawmy się! Chcę być też taki jak ty! Zostaniemy plzyjaciółmi? - wykrzywił pyszczek, próbując poprawnie wypowiedzieć to słowo, po czym wbił intensywnie niebieskie oczy w rudą. Miał nadzieję, że się zgodzi! Każdy przecież nie mógł się im oprzeć! To była jego tajna broń na mamusie. Może i zadziała na uczennice?
<Narcyzowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz