Perkoz miał kilka irytujących cech, które Mrówka dostrzegła już na pierwszym treningu. Kotka niechętnie wybierała się na wspólne treningi. O wiele bardziej wolała szkolenie z Krzemieniem. Czarnego wojownika uważała za starszego i bardziej doświadczonego, miała do mentora ogromny szacunek. Perkoz był młodszy od niej i do tego razem wychowywali się w żłobku. Kotka nienawidziła myśli, że musi być jej mentorem. Chciała mieć szkolenie za sobą. Przyjęcie roli wojowniczki było nie tylko marzeniem, ale również celem. Musiała pokazać pobratymcom, że jest kimś więcej niż uczennicą i wnuczką liderki. Perkoz jednak uparcie uważał, że nie pójdzie do Błysk dopóki nie uzna, że Mrówka jest gotowa. Kocur podkreślał również fakt, że skończył pierwszy szkolenie i to on ma uczyć ją. Mrówka miała ochotę w takich sytuacjach na niego nawrzeszczeć.
Czas mijał, podobnie jak szkolenie. W końcu Mrówce udało się je dokończyć. Krzemień i Perkoz zostali zwolnieni z obowiązku bycia jej mentorami. Mrówka, wojowniczka Owocowego Lasu, czuła się dumna i szczęśliwa z powodu awansu. Gdyby nie tragedia, która rozegrała się w Owocowym Lesie i wśród jej rodziny, pewnie nowa ranga byłaby jeszcze większym zaszczytem.
Mrówka wiedziała, że jej podróż nie kończy się na zostaniu wojowniczką. Chciała osiągnąć coś więcej. Coraz częściej spoglądała na stanowisko medyka. Może nie tyle, co chciała nim zostać na zawsze, co podszkolić się w lecznictwie, zdobyć cenną wiedzę i poszerzyć swoje doświadczenie o coś nowego i ciekawego. Przede wszystkim będzie to umiejętność potrzebna. Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie trzeba kogoś uratować.
Panowała Pora Opadających Liści. Mrówka z zachwytem podziwiała pojedyncze krople deszczu cieknące po liściach. Wczorajsza ulewa miała swoje plusy. Po deszczu wszystko wyglądało jak nowo narodzone. Kotka spacerowała pomiędzy drzewami, obserwując teren z równoczesnym zachwytem i czujnością. Postanowiła odpocząć, korzystając z ładnej pogody i wolnego czasu. Złota kotka zatrzymała się dopiero na dźwięk kroków i szelest liści. Zawęszyła i westchnęła na znajomy zapach. Perkoz.
- Myślałam, że tylko ja nie wygrzewam się w legowisku. – miauknęła. Chłodne powietrze nie było specjalnie zachęcające. O wiele bardziej koty wolą promienie słońca. Dlatego niektórzy woleli zostać w posłaniach, ogrzewając siebie nawzajem. Obserwowała jak Perkoz wyłania się z krzewów. – Ale skoro już tu jesteś, to możesz dotrzymać mi towarzystwa. Może się czegoś nauczysz. – rzuciła zaczepnie. Odkąd nie był jej mentorem, obecność Perkoza jej nie przeszkadzała.
<Perkoz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz